"Jakieś wojska znalazły sobie w moim grodzie dogodne miejsce do boju", rzekł kasztelan Mirmił do Lubawy w jednym z genialnych komiksów Christy, widząc, że w samym środku Mirmiłowa Zbójcerze biją się z... Cholera, zapomniałem z kim, ale to nieważne. Jacyś ludzie (chwilami wydaje mi się, że jeden ludź pod wieloma pseudonimami) znaleźli sobie sobie na moim blogu miejsce do wylewania swych frustracji przegłosowanych nosicieli prawdy jedynej. Blog na tym cierpi, bo jak widzę 150 postów kipiących żółcią i śliną, to nie chce mi się czytać, a na pewno gdzieś tam między nimi są takie, które byłyby zaczynem ciekawej rozmowy. Musi być przecież w internecie jakieś forum "Jak ja nienawidzę PIS-u", albo "precz z prawicą" czy "gnębmy oszołomów", jakaś grupa dyskusyjna "w_obronie_agentów.soc.pl"... Po dobroci proponuję: idźcie może sobie tam, co? Ale miałem nie o tym. Dopiero przy kolacji miałem czas przeczytać dzisiejszy "Dziennik", a w nim tekst Agaty Bielik-Robson. Kapitalny, polecam gorąco. Tekst jest częścią dyskusji pt. "Czy Polska jest sexy", czy jakoś tak. Niewiele się po tej dyskusji spodziewałem, bo teza tak sformułowana moim skromnym uniemożliwia powiedzenie czegoś mądrego. No i faktycznie, przyniosła ona głosy na przykład pana Kuczoka... Staram się nie wypowiadać o twórczości współczesnych polskich pisarzy, by nie być posądzanym o zawiść czy złośliwe gnębienie konkurencji, ale gdy pisarz bierze się za rozważania polityczne czy społeczne, to cóż, wypada stwierdzić, że doprawdy niewielu jest w publicznym dyskursie autorów równie płytkich jak Kuczok. Mówię to też na podstawie felietonów, które ongi laureat "Nike" zamieszczał w Newsweeku, ale głos we wspomnianej dyskusji wystarczy. Ciasnota umysłowa, rekompensowana skrajną zajadłością, szkoda w ogóle gadać. Oczywiście, pisarz nie musi być mądry, taki Tuwim był księciem polskich poetów, a w sprawach publicznych rozumiał się na poziomie dwunastolatka. Ale Kuczok to nie Tuwim. Stasiuk, drugi mędrzec z tej debaty, też nie. Chociaż przynajmniej ma tyle sprytu, co nieboszczyk Szczypior, żeby wiedzieć, że pisanie do niemieckich gazet o tym, jak żalośni są co Polacy i ich kraj, dobrze wpływa na stan konta i liczbę przekładów. Mniejsza, miało być o tekście Agaty Bielik-Robson. Owoż genialna w swej prostocie i trafności jest teza, że Polska to kraj rządzony przez matrony w sojuszu z księżmi. Fakt! Żaden tam "patriarchat", jaki znowu patriarchat, kiedy mężczyzny od wieków nigdy tu nie ma, mężczyzna albo jest na wojnie, albo na Sybirze, albo w d... pijany. A rządzi starucha i ksiądz proboszcz. I stąd ta totalna polska bezpłciowość, to rozmamłanie, kwitopwanie problemów nie przyjmowaniem ich do wiadomości, tęsknota za wielką zgodą wszystkich ze wszystkimi i w ogóle cały ten Gombrowicz. Którego nie lubię, ale którego diagnozy - do bólu słuszne. Radzę przemyśleć sprawy pod tym kątem. Sam się właśnie do tego zabieram, więc tyle na razie w temacie blogowania.
Inne tematy w dziale Polityka