Nasila się antykatolicka histeria. Po dniach profanacji na ŚDM, gdzie doszło co prawda do rzekomego ozdrowienia ze ślepoty, a przy okazji rozdawane przez osoby przypadkowe komunikanty upadały na ziemię - wydaje się, że Tradycja jest ważna. Oznacza ona ciągłość “traktu”, czyli drogi, jaką już przeszły miliony, jeśli nie miliardy. Ponadto komunikanty były rozdawane nie z kielichów, ale z kupionych w IKEI najtańszych plastikowych pudełkach, z których nawet nie zerwano kodu kreskowego. Moja pierwsza komunia święta odbyła się w dniu 19 maja 1985, ale przecież każda Komunia jest de facto pierwsza i każda może okazać się wiatykiem na najdłuższą drogę w Jedną stronę.
Dziś wieczorem oglądnę Mszę trydencką z Jasnej Góry, gdzie w dniu 23 listopada 2010 roku odbyły się moje pierwsze w życiu egzorcyzmy - mój zły duch nazywał się “Rafał”, to znaczy opętanie samym sobą jest możliwe. Zresztą kto dziś jest altruistą, większość z ludzi to egocentrycy, jeśli nie wprost egoiści. Podczas egzorcyzmu musiałem zjeść święconą sól, wyspowiadać się i zostałem naznaczony poświęconym olejkiem przez księdza Marka, który spytał - “jak ci na imię?” “Rafał” - padła odpowiedź. “Rafale, exorciso te” - rzekł kapłan, pytając, czy był okultyzm, inne religie i ideologie. Podarował mi książkę swego autorstwa “Żyj Duchem Świętym” wpisując jako dedykację. Nie pamiętam jego nazwiska, zresztą zwyczaj zakazuje ponownego kontaktu z dokonującym modlitwy o uwolnienie. Uwolnienie od siebie samego musiało zadziałać, bo pół roku później przeżyłem uleczenie z ciężkiej, zaawansowanej choroby oczu. Będę pisał tylko już o “drugiej stronie życia”, bo tylko o tym warto pisać, niech sobie inni piszą o tym pełnym zła świecie, dolinie i padole łez, błękitnej arce, która jest coraz mniej błękitna i coraz mniej zielona…
***
Kosmos miał początek około 13,8 mld lat temu, słońce świeci 7 mld lat, a Ziemia liczy 5 mld lat, życie pojawiło się 2 mld lat temu, a pierwsze naczelne miliony lat wstecz. Człowiek powstał jakimś cudem ok.100-200 tysięcy lat temu, dlatego śpiewamy “cztery tysiące lat oczekiwany”. Skąd się wzięło to 4000 lat? W XVII pewien mnich oszacował, że świat został stworzony dokładnie 9 października 4004 roku p.n.e., a Żydzi liczą kalendarz od stworzenia świata, który datują na 7 tysięcy lat wstecz licząc od dziś. U nich jest więc rok 5000 któryś tam. Kreacjoniści młodej Ziemi i płaskoziemcy (przypomina się scena z “Seksmisji”, kiedy bohaterowie odkrywają mistyfikację na plaży) wierzą, że planeta ma krańce i powstała od razu w jednym akcie stwórczym, a człowiek Adam nie miał rodziców, więc nie mógł mieć pępka. Na wielu obrazach jednak Adam ma pępek, co stanowi freudowską pomyłkę, albo celowe zwrócenie uwagi, że natychmiastowe stworzenie człowieka nie jest możliwe, bo dzieciństwo jest bardzo ważne i istoty od razu dorosłe przeżyłyby ogromny szok, gdyby pojawiły się nagle jak “deus ex machina”. Stąd chrześcijańscu ewolucjoniści ograniczyli interwencje Boga do inicjacji kosmosu, stworzenia Ziemi, stworzenia pra-organizmu, wykreowania człowieka, a potem interwencji wielokrotnych opisanych w ST i zesłania Jezusa Chrystusa na Ziemię. Stąd kłótnia nie jest o to, czy, ale jak Stwórca nas stworzył i kiedy pojawia się “dusza”. Według nas dusza pojawia się jako możliwość w momencie poczęcia, a zaczyna żyć, gdy przekroczona zostanie krytyczna masa neuronów i ich połączeń w mózgu człowieka. Kiedy masa neuronalna osiągnie punkt krytyczny przestaje się liczyć genetyka, neurologia i człowiek staje się ludzki, w pełni dojrzały, dorosły, ukształtowany. Dusza następnie pozwala na sublimację popędów (stąd niemożność tejże w chorobach neurologicznych), a także twórczy rozwój, nade wszystko zaś na życie duchowe. Tak jest naszym zdaniem, bo nie widzimy możliwości, aby w pełni życie duchowe istniało w dziecku - “kiedy byłem dzieckiem, chodziłem, gdzie chciałem, a teraz Inny przepasze mnie i poprowadzi, dokąd nie chcę”. I “kiedyś myślałem jak dziecko i czułem jak dziecko, a teraz jestem dorosły”. Nie wolno absolutyzować dzieciństwa, sami wiemy, do jakiego okrucieństwa są zdolne bez wychowania i wzorców moralnych. Dlatego powtarzając filogenezę, człowiek ontogenetycznie staje się człowiekiem, czasem osobowością, a rzadko - osobistością…
***
Ur. 1976 w Krakowie, doktorat w UJ (2012), absolwent polonistyki, eseista, publicysta, poeta i kompozytor muzyki elektronicznej. Mieszka i pracuje w Wielkopolsce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo