Z jak niedorzecznych promocji jesteśmy w stanie korzystać? Wojna cenowa prowadzona przez dwa największe dyskonty działające w Polsce prowadzi czasem do... absurdalnych zakupów.
Ostatnia trzydniowa promocja Lidla to polskie jabłka czerwone po 1,79 zł/kg. To nic szczególnego, skoro w sklepach tej sieci jak i u największego konkurenta taka oferta w ostatnich miesiącach to nie pierwszyzna. Jednak zwykle w Biedronce w promocji w podobnej bądź identycznej cenie są wystawiane jabłka na wagę - nazwijmy je - standardowe co do wielkości i również w dobrym stanie. Teraz jednak w Lidlu od czwartku do soboty można kupić jabłka, które ważą średnio niespełna 10 dag/szt. To jasno wynika z paragonu, jeżeli 7 jabłek waży w sumie 67 dag. Cena podana jako promocyjna w rzeczywistości jest bliska zwykłej rynkowej cenie za takie owoce (skoro jabłka standardowe są po około 3 - 4 zł/kg). Nawet jeśli w stałej ofercie dyskontu jako stała cena wstawiona została prawie dwukrotnie wyższa.
Oczywiście każdy decyduje, co kupuje. Jednak co można powiedzieć o szacunku i sposobie traktowania klientów, jeśli jabłka te są pokazane na stronie 1 gazetki jako kluczowa trzydniowa oferta i na zdjęciu w zestawieniu z bananami dorównują im wielkością... Tak, tak - wiadomo że gazetka nie stanowi oferty handlowej w rozumienia prawa i produkty mogą różnić się od prezentowanych w gazetce. Ta śpiewka od strony prawnej zabezpiecza sprzedawców, ale niesmak na jakiś czas pozostaje. Do następnej promocji.
Na szczęście wiadomym jest, iż najlepsze jabłko to wcale nie największe jabłko, a i robaczek świadczy bardziej o walorach zdrowotnych jabłka niż idealna skórka. Jednak promowanie jako okazji wcale nie jabłuszek z najświeższego pierwszego zbioru, lecz z chłodni prawie o idealnie równym kalibrze średnicy około 5 - 6 cm jest kpiną z klienta. Ale klient i tak przyjdzie następnym razem.
Dziwnie wygląda ta wojna cenowa, w której gdy jeden z dyskontów wrzuci towar w określonej atrakcyjnej cenie, drugi ustawia cenę identyczną albo o kilka groszy niższą - nawet tego samego dnia. I te porównywania paragonów, jakby większość kupujących akurat wybierała towary dokładnie według modelowego koszyka. Śmieszne i żenujące - zwłaszcza że obie sieci mają dobre zyski i nic nie wskazuje, aby ich koniunktura mogła w najbliższym czasie osłabnąć. Walczą o jakiś wirtualny laur, który na nic nie przełoży się? Ta walka olbrzymów może ich jednak doprowadzić do zasługujących na politowanie absurdów. Czy któregoś dnia dostaniemy w ofercie ogryzki w "super cenie"?
W pogoni o szczyt na podium Biedronka ma również swoje "grzeszki". Oprócz niechlubnych smsów próbujących usilnie pokazać, że (czy jakoby) konkurent ma drożej, nie tak dawno w gazetkach liczba kostek masła na zdjęciach, które należało kupić, by naliczyła się najkorzystniejsza promocja, była inna niż wynikało z opisu promocji. I w tym przypadku formalnie wszystko w porządku, ponieważ opis promocji był prawdziwy. Tylko ilustracja nieścisła... Jednak ostatnio już tej rozbieżności "na maśle" nie widać. A faktycznie atrakcyjne promocje (cena nawet poniżej 3 zł/szt. przy zakupie 2 lub 3 sztuk w wybrane dni) w obu dyskontach akurat na ten artykuł idą dosłownie "łeb w łeb".
Warto korzystać z promocji, o ile są naprawdę korzystne. Czasem jednak nasza konsumencka godność i traktowanie nas "fair play" bywa trochę deptane. Może dziwaczną wojnę dwóch największych dyskontów wygra ten, który oprócz niskich cen na wybrane produkty, będzie unikał dozwolonych pułapek na klientów?
Rafał Osiński
Sprawy społeczno-polityczne i kościelne, edukacja, ochrona zdrowia to bliskie tematy. Ale nie tylko.
Jestem uważnym obserwatorem i pomagam, abyśmy nie utopili się w naszej rzeczywistości.
Prowadzę kanały na You Tube oraz X:
@RafalOsinski-WnikliwyKanal
@RafalOsinski-psychoedukacja
https://twitter.com/RafalOsinski_
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo