Główna teza ostatniego tekstu Łukasza Warzechy wydaje się słuszna: to rodzice powinni troszczyć się o dzieci, a państwo głównie o bezpieczeństwo publiczne, uczciwe i sprawne instytucje oraz sprawiedliwe sądownictwo. Tylko że w polskich warunkach wyłącznie to pierwsze jakoś nam wychodzi (gdzie indziej jest gorzej). Instytucje publiczne i samorządowe mamy przez ostatnie dziesięciolecia bardziej zbiurokratyzowane niż w PRL-u (choć zazwyczaj już z wyuczoną uprzejmością wobec petenta), zaś sądownictwo niewydolne i nieprzewidywalne. Natomiast przepisów zakazujących sprzedaży napojów energetycznych osobom niepełnoletnim nie można uznać w żadnym stopniu za sposób wychowywania - to próba ratowania dzieci i młodzieży przed kolejnym uzależnieniem.
Wychowanie nie polega na nakazach i zakazach, co najwyżej stanowią one margines w wychowaniu. Wychowanie człowieka trwa całe życie, nie dotyczy tylko ludzi młodych, jest procesem głębokim i opiera się na refleksji oraz interioryzacji postaw i wartości. A ponieważ ma się kiepsko, to rodacy nie stronią od zachowań uzależniających. Dlatego zakaz sprzedaży "energetyków", który może wydawać się faktycznie drakoński, to próba zrobienia "na skróty" czegoś skutecznego. Bądź co bądź w Polsce udało się wyeliminować dopalacze przynajmniej z oficjalnego rynku. Napoje energetyczne uzależniają przez sam swój skład i nie potrzeba żadnych dodatkowych badań, aby to uzasadniać. Owszem, dziennikarze lubią przytaczać statystyki i wskaźniki (to taki pretekst, by redakcja opublikowała jakiś tekst, "bo akurat ukazały się wyniki badań" - nawet jeśli metodologia zbierania danych była bylejaka), ale dotychczasowa wiedza powinna wystarczyć. Jeśli ktoś obserwuje uczniów w drodze do szkoły i na przerwach międzylekcyjnych, widzi, co piją i jedzą. Taki przepis w duchu prohibicji jest co prawda kamyczkiem do dalszej "inflacji prawa" - czyli mnożenia ułomnych przepisów - natomiast może choć dla części rodziców i ludzi młodych będzie jakimś pożytecznym sygnałem. Trochę jak Nosorożec Rogatek (bohater kampanii społecznej) przed przejazdem kolejowym.
Odnosząc się do kwestii wyższej szkodliwości wpływu różnych substancji na mózg młodego człowieka, to postulowane obniżenie granicy dostępności "energetyków " na 16 lat nie ma uzasadnienia. Mózg biologicznie rozwija się do co najmniej 20 roku życia i w tym przypadku to Amerykanie mają rację, określając dopuszczalność sprzedaży alkoholu na próg 21 lat. Zarazem trudno nie zgodzić się z Łukaszem Warzechą, że człowiek powinien uczyć się samodzielnie i odpowiedzialnie wybierać (w perspektywie ponoszenia konsekwencji). Do tego potrzeba jednak otwarcia na autorefleksję oraz prawdziwe wychowanie. U nas na razie walczą dwie skrajnie przeciwne opcje, ale zdrowy rozsądek obie negują i "homo sapiens sapiens" to dla obu wróg.
Może faktycznie dobrym początkiem dla budowy państwa bez nadmiernej paternalizacji, w którym spojrzenie Łukasza Warzechy nie byłoby utopią, stałoby się stworzenie nowego systemu sądownictwa. Obecny jest niereformowalny. I nie chodzi wcale o bagatelizowanie kradzieży czy przemocy. Jednak na razie miesiącami toczą się sprawy karne dosłownie o kradzież czekolady czy ustalenie, czy ktoś kogo (o ile w ogóle) popchnął, a w tle oczywista walka rozwodowa. Natomiast na sprawy dużego kalibru przeznacza się mniej uwagi i znane są przypadki spraw o handel narkotykami, gdzie jako dilerzy byli na długo tymczasowo aresztowani ludzie przypadkowi, ponieważ zabrakło wnikliwości. Wystarczyła na przykład wyłącznie zbieżność nazwisk. Zapadł nawet wyrok skazujący na więzienie zupełnie niewinnego mężczyznę, który podczas transportu narkotyków z zagranicy był co prawda w tym samym czasie w Polsce w pracy na uczelni, co przez wymiar sprawiedliwości zostało jednak zupełnie zignorowane. Na szczęście tym razem media odegrały pozytywną rolę i w końcu mężczyzna został uniewinniony w apelacji.
W sprawach rodzinnych, które toczą się latami, dzieci są często pozbawiane kontaktu z jednym z rodziców na podstawie pomówień tzw. "rodzica pierwszoplanowego" o rzekomą przemoc. Nawet jeśli po kilku latach (tyle to trwa realnie) sąd zorientuje się, kto mówił prawdę, kłamiący przed sądem pozostaje bezkarny, a dziecko pozostaje okaleczone psychicznie przy przyzwoleniu systemu, który sprzyja osobom ze skłonnościami narcystycznymi i psychopatycznymi. Co ciekawe, problem nie dotyka już tylko izolowanych ojców - jak wcześniej bywało. Obecnie sądy najczęściej wspierają silniejszego spośród rodziców kosztem potrzeb dziecka oraz drugiego rodzica i dotyczy to także kobiet, jeśli ich były mąż czy partner okazał się bardziej cwany. Na facebooku istnieje nawet grupa matek alienowanych od własnych dzieci. Oczywiście zdarzają się sędziowie trafnie rozpoznajacy manipulatorów. Jednak dość często system sobie nie radzi i wzmacnia przemoc psychiczną wobec dzieci polegającą na izolowaniu od jednego z rodziców. Mechanizm ten został już poznany i jest schematycznie powielany. Łatwy do rozpoznania przy minimum dobrej woli, lecz "niepoprawny politycznie", aby go nazywać. Tymczasem prawdziwi sprawcy przemocy bardzo rzadko są izolowani od dzieci.
W Polsce jeszcze potrzeba wielu fundamentalnych działań, aby kraj zaczął funkcjonować logicznie. Na tym tle przepisy o zakazie sprzedaży osobom niepełnoletnim energetyków raczej już bardziej nie popsują państwa. A może chociaż garstkę młodych uchronią przed obecnie łatwo dostępną następną formą uzależnienia.
Rafał Osiński
Sprawy społeczno-polityczne i kościelne, edukacja, ochrona zdrowia to bliskie tematy. Ale nie tylko.
Jestem uważnym obserwatorem i pomagam, abyśmy nie utopili się w naszej rzeczywistości.
Prowadzę kanały na You Tube oraz X:
@RafalOsinski-WnikliwyKanal
@RafalOsinski-psychoedukacja
https://twitter.com/RafalOsinski_
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo