Poradnie medyczne przestały wywieszać kolejność nazwisk pacjentów na drzwiach gabinetów, a w szpitalach zasłania się tzw. "karty gorączkowe" przy łóżkach pacjentów, gdyż imię i nazwisko traktuje się już jako dane osobowe wymagające ochrony. Natomiast formularze do zbierania podpisów na listach poparcia kandydatów do parlamentu nie spełniają żadnych standardów i pokazują niekonsekwencje w podejściu do ochrony danych osobowych na szczeblu krajowych rozwiązań.
autor tekstu: Rafał Osiński
Aby udzielić kandydatowi poparcia, należy podać swoje imię i nazwisko, adres i numer pesel, który obecnie jest przecież kluczem do wszystkiego. Listy zawierają wiele pozycji i poszczególne osoby udzielające poparcia widzą bez problemu dane osobowe poprzedników, którzy wcześniej podpisali się.
Oczywiście nasze dane osobowe są powszechnie dostępne, słabo chronione i chcąc normalnie funkcjonować, musimy godzić się z tą rzeczywistością. Największym zagrożeniem jest powszechny dostęp do numerów pesel. Ich podawania oczekują prawie zawsze nie tylko podmioty publiczne (państwowe czy samorządowe) w przypadku załatwiania prawie każdej (nawet drobnej) sprawy, ale też wiele firm prywatnych - również przy okazji świadczenia drobnych usług. Pesel mogą chcieć w dziesiątkach sytuacji: w wypożyczalni, podczas zamawiania usługi remontowej, w trakcie wyrabiania biletu miesięcznego (samorządy niepotrzebnie pozwalają miejskim przedsiębiorstwom komunikacyjnym na ten proceder), w biurze pośrednictwa nieruchomości czy prywatnej przychodni, chociaż jeśli to pacjent płaci za usługę medyczną (a nie NFZ), nie ma obowiązku jego podawania. Ostatnio prywatne podmioty medyczne (które w większości od lat mają miejsce na pesel w formularzach) tłumaczą się, że teraz mają już szeroki dostęp do portalu pacjenta i tam mogą umieszczać też wizyty spoza puli NFZ. Natomiast powinno to być fakultatywne i to klienci/pacjenci powinni stawiać granice. Pozyskiwanie tzw. danych nadmiarowych (czyli niekoniecznych w danej sytuacji) jest plagą polskiej rzeczywistości, a większość osób podaje pesel bez namysłu, czy naprawdę jest on niezbędny.
Upraszczanie życia nie zawsze wychodzi na korzyść. Szkoda, że wycofano wprowadzony w latach dziewięćdziesiątych także dla osób fizycznych numer NIP. To mógłby być ten klucz do operacji bankowych i podatkowych, zaś sam pesel używany w pozostałych pozafinansowych okolicznościach nie pozwalałby na zaciąganie zobowiązań finansowych w czyimś imieniu.
Póki co pracownik infolinii, rejestracji, punktu obsługi, itd., który nazajutrz może pracować już gdzie indziej z zestawem pozyskanych danych, ma dostęp do "naszych kluczy". Oczywiście większość to osoby uczciwe, natomiast przy takim szerokim strumieniu dostępu do danych obecnie nie można wyeliminować ryzyka podejmowania w tych miejscach pracy przez oszustów albo osoby pozyskujące dane dla oszustów.
Niestety, kampania wyborcza oparta na takich zasadach udzielania poparcia kandydatom do parlamentu tylko dokłada się do obyczaju pochopnej nieostrożności i braku szacunku dla danych osobowych. Wybory to podobno "święto demokracji", promującej uległość obywatela wobec aparatu biurokratyzacji postępującej z roku na rok coraz bardziej.
Sprawy społeczno-polityczne i kościelne, edukacja, ochrona zdrowia to bliskie tematy. Ale nie tylko.
Jestem uważnym obserwatorem i pomagam, abyśmy nie utopili się w naszej rzeczywistości.
Prowadzę kanały na You Tube oraz X:
@RafalOsinski-WnikliwyKanal
@RafalOsinski-psychoedukacja
https://twitter.com/RafalOsinski_
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka