Radosław Marciniak Radosław Marciniak
457
BLOG

Dlaczego Euro to nie moje święto…

Radosław Marciniak Radosław Marciniak Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Jestem typowym Polakiem. Skoro jestem typowym Polakiem to nie zdziwi zapewne nikogo, że swoje następne przemyślenia powinienem w zasadzie zatytułować „co mnie wkurza”. Bo każdego Polaka coś wkurza, podobno każdego. Mnie wkurza kilkunastodniowa szopka zwana Euro 2012. Dlaczego?

Gdybym chciał wymienić wszystkie powody, dla których mam dość Euro 2012 zanim się jeszcze zaczęło musiałbym napisać tekst tak długi, że prawdopodobnie przy jego korekcie sam bym zasnął, choć do własnej radosnej twórczości mam ogrom cierpliwości. Wymienię zatem tylko kilka spraw, które przy okazji tych Mistrzostw denerwują mnie niezmiernie. Zacznijmy od samej imprezy. Nie dziwi mnie to, że jest ona wszędzie i wszyscy chcą na niej zarobić. Serki homogenizowane i czekoladki w sklepie również atakują nas futbolowymi skojarzeniami. O dużych koncernach nie wspominam, stadion oszalał, łap piłkę, dopóki jest w grze, bo my nie sponsorujemy działaczy tylko kibiców. Człowiekowi wszystko się już zaczyna mieszać, choć ja i tak jestem w tej komfortowej sytuacji, że nie mam telewizora i najzwyczajniej w świecie nie oglądam telewizji. Zdrowiej! Ale wracając do Euro z jednej strony nie dziwi mnie ten szał, wszak tego typu imprezy nie są obecne w naszym kraju na co dzień, a jednak boję się czasem otworzyć lodówkę. I jeśli ktoś miał kiedyś czelność proponować „dzień bez Smoleńska” co miało na celu tylko i wyłącznie podgrzanie atmosfery, to ja proponuje dziś dzień bez Euro, choć akurat ta impreza dziś się zaczyna i pewnie postulat ten pozostanie niezauważony.

Ale do rzeczy. Jeśli jednak mimo medialnego przesytu chciałbym się na Euro udać prawdopodobnie ugrzęznę gdzieś między robotami drogowymi (rozgrzebanymi, niedokończonymi inwestycjami na Euro), a słusznymi skądinąd protestami ludzi, którzy przy okazji tej imprezy stracili majątki swojego życia, tylko dlatego, że jak dzieci dali się ponieść emocjom i zamiast po pierwszej niezapłaconej fakturze zejść z budowy, postanowili niemal w czynie społecznym pracować dalej, bo w końcu wszyscy razem budujemy socjalizm… wróć… wszyscy razem budujemy sukces na Euro. Tak przynajmniej powiedział nam pan premier Tusk w telewizorze i oni nie chcieli być powodem do ogólnonarodowego wstydu przed naszymi gośćmi. Tymczasem to minister pana Tuska niemal w białych rękawiczkach oddał ich na żer zwyczajnego oszusta, który w żadnym cywilizowanym kraju nie dostał by nawet kontraktu na podawanie ręczników na rządowym basenie, nie mówiąc już o budowie autostrady, bowiem wcześniej nie zapłacił za kopalnię, którą kupił od skarbu państwa. Nie zapłacił = oszukał. Gdyby rząd kierował się logiką znaną urzędnikom skarbowym, tak by to zinterpretował. Stało się inaczej i dziwi mnie to, że żaden dociekliwy dziennikarz nie bada jeszcze powiązań biznesowych ministra Nowaka lub innych prominentnych działaczy PO ze spółką DSS. A to, że przy okazji Euro kilkanaście osób strzeli sobie w łeb lub powiesi się na najbliższym drzewie bowiem potracili majątki całego życia i są dziś biedniejsi niż zwykli kopacze rowów, których wcześniej zatrudniali, co więcej są w świetle prawa przestępcami, którzy nie odprowadzili należnych podatków, nikogo pewnie nie zrazi. Wszak mainstreamowe media nawet się pewnie o tym nie zająkną. Nie należy psuć tak wspaniałego widowiska. Dalej bowiem obowiązuje znana nam ze starożytności zasada „chleba i igrzysk” i zarówno rząd jak i mainstream doskonale tę zasadę znają. Przy okazji nie wspomnę już o tym, że droga z Piotrkowa Trybunalskiego do Warszawy to wycieczka dla ludzi o mocnych nerwach, statystyczny Niemiec dostanie tam oczopląsu widząc to radosne oznakowanie awaryjno – nijakie. Obiecany przez Tuska cud nastąpi jak nam się jacyś zagraniczny goście, na tych wybojach i kończących się nagle w poprzek pasa żółtych liniach, nie pozabijają. I przy okazji dróg. Jak można się cieszyć z tego, że coś co było kluczową dla tej imprezy inwestycją, osiągnie ledwie przejezdność na Euro? Czy my naprawdę jesteśmy bantustanem? To tak jakby się cieszyć, że zamiast doprowadzenia wody do mieszkania przed blokiem postawili nam beczkę z wodą. Wszak potrzeba jest zaspokojona, można odtrąbić sukces. A po Euro wróci się do stanu sprzed i zrobimy generalny remont. Dobrze, że przynajmniej na tzw. „oko” autostrady nie są ze słomy, bo bałbym się scenariusza z kultowego dziś „Misia” i przygotowania protokołu zniszczenia, jak sobie na słoneczku, do jesieni te autostrady zgniją. Choć i tak pewnie połowa urzędników z okazji tych „sukcesów” dostanie nagrody obliczane procentowo od całkowitej sumy kosztów. Więc im wyższe koszta tym? Stać mnie! W końcu najlepsze pieniądze zarabia się na legalnych, słomianych inwestycjach. Myślę, że ten bareizm jest gdzieś wciąż niestety rzeczywistością w naszej administracyjnej hydrze.

Zakładam jednak, że jakimś cudem przez rozkopaną Warszawę na stadion udałoby mi się dotrzeć. Jeszcze niedawno na myśl nikomu by nie przyszło, by na jakimkolwiek stadionie piłkarskim legalnie móc spożywać alkohol. Euro czyni jednak cuda. Dziś lobby producentów napoju z chmielu, na czele z jednym ze strategicznych sponsorów tej imprezy, doprowadziło do tego, że na polskich stadionach, pełnych nienawiści i bandytyzmu, alkohol będzie się lał strumieniami. Przez kilkanaście ostatnich lat, kiedy to byłem dość regularnym bywalcem stadionowych imprez, zawsze wmawiano mi, że alkohol na stadionie to morderstwa, bandytyzm i w ogóle Armagedon. Dziś jest wręcz odwrotnie. Alkohol jest cacy, oczywiście jeśli kupisz go na stadionie. Bowiem jedno pozostało niezmienne. Czegoś co zostało zalegalizowane na stadionie, na ten stadion wnieść wciąż nie możesz. Po prostu nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że mógłbyś im zabrać choć promil zysków ze sprzedaży złotego trunku i zaoszczędzić kupując sobie zwykłego „browara” w osiedlowym sklepie.

Na samym stadionie też będzie ciekawie, bowiem normalnego dopingu i zabawy spodziewać się raczej nie można. Wzajemna „miłość” działaczy PZPNu i tzw. fanatycznych kibiców jest powszechnie znana. Atmosfery na stadionie nie stworzą ani trąbki, dzwonki i kołatki, ani też stadko podchmielonych tatusiów z wąsem w biało czerwonych kapeluszach. Jako, że tzw. fanatycy całą tę imprezę w większości bojkotują to może się okazać, że na stadionach w Polsce zarówno Czesi jak i Rosjanie będą bardziej żywiołowo wspierać swoich piłkarzy niż Polacy, którzy zasiądą na stadionie. O dodatkowej oprawie widowisk, tej spontanicznej, zrobionej przez kibiców, też można raczej zapomnieć. A jeśli działacze coś wymyślili, to już się tego boję. Spodziewam się raczej wpadki podobnej do prezentacji oficjalnej koszulki reprezentacji. A skoro już o niej mowa, o koszulce i o reprezentacji. To nic, że z braku orła na koszulce zrobiły nam się nagle dwa orły, co więcej w gratisie dostaniemy chyba i biedronkę? Podobno od przybytku głowa nie boli, a skrzydeł nigdy za wiele. Sęk w tym, kto w tych koszulkach wybiegnie na murawę. Kadra, reprezentacja Polski? Chyba nie do końca. Naprawdę panowie Obraniak, Boenisch czy Perquis nie są moimi reprezentantami. I wcale nie wynika to z jakiegoś skrajnego szowinizmu, nie chodzi o to, że nie podobają mi się ich „swojsko” brzmiące nazwiska. Wkurza mnie, że o kadrze i reprezentowaniu Polski przypomnieli sobie NIE na początku swojej piłkarskiej kariery, ale wtedy kiedy była to jedyna kadra, dzięki której mogli w ogóle zagrać na Euro. Ich babcie Polki pewnie nie były dumne i szczęśliwe jak w kadrze młodzieżowej śpiewali „Marsyliankę” lub wręcz „Deutschland, Deutschland uber alles…”. Z tego powodu mam dużo więcej szacunku do Klose czy Podolskiego niż do wymienionej trójki. Oni wiedzą pod jakim sztandarem chcą stanąć i zapewne nie jest to dla nich totalnie bez znaczenia. Całą tą hucpę z wyborami „ojczyzny” najlepiej ośmieszyła sytuacja z Meliksonem, który długo stał w rozkroku i nigdzie nie chciał sobie zamknąć żadnej z furtek. Stąd nie chcę i nie będę kibicował wyżej wymienionym, jako, że jak do tej pory były to mistrzostwa, w których występowały reprezentacje narodowe, a nie zbieranina chętnych, wybranych na zasadzie kto ładniej kopie piłkę i ma pradziadka znad Wisły, a nie chcą go w dorosłej kadrze jego kraju. Naprawdę z miłą chęcią wspierał bym tych chłopaków, gdyby od początku wiedzieli, że ich marzeniem jest występować w koszulce z Białym Orłem na piersi, pomimo, że losy ich rodzin oddaliły ich od Polski. Jednak, jeśli komuś jest wszystko jedno jakiego koloru ma getry i spodenki, bo dla niego to tylko poza i chce się dobrze sprzedać jako artysta w swoim fachu, to ja takiej filozofii nie kupuję.

To jedne z głównych powodów, dla których nie kupuję całej tej imprezy, choć jest ich dużo więcej. Oczywiście doceniam to co w trakcie przygotowań zrobiono w Polsce. Nikt nam nie zabierze zapewne i dróg i lotnisk i nowych stadionów. Jednak jak zwykle zbudowano je po Polsku: za drogo, bez pomysłu, na ostatnią chwilę i malując w przeddzień otwarcia trawę na zielono. Nie chcę też, żeby ta impreza okazała się kompromitacją, bo skompromituje to nie tych kilku i tak dawno już skompromitowanych polityków, ale nas jako naród. Pokaże nas jako naród trochę nieudaczników, nie potrafiących poradzić sobie organizacyjnie z takim wyzwaniem, jakim jest bez wątpienia organizacja tej imprezy. I dlatego, na przekór własnej niechęci do Euro, chcę by się mimo moich sporych obaw, udało. A potem chcę o tych mistrzostwach jak najszybciej zapomnieć. Obawiam się jednak, że nie pozwolą mi liczne afery, problemy, procesy, upadłości i spektakularne bankructwa, niszczejące stadiony, do których znowu trzeba sporo dołożyć, słowem to wszystko co po tych mistrzostwach pozostanie kiedy już farba z trawy spłynie stopniowo z pierwszym, drugim i trzecim deszczem. I wcale nie jestem pesymistą. Po prostu realia przygotowania tej imprezy nie pozwalają mi mieć jakiekolwiek większe nadzieje na organizacyjny sukces. Życzę Wam miłego oglądania…

Radosław Marciniak

radoslawmarciniak@op.pl

 

Szczęśliwy tata wspaniałego młodego człowieka... 40 latek z ambicjami i apetytem na życie! Zakochany w książkach wariat bez telewizora!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości