Radosław Marciniak Radosław Marciniak
300
BLOG

Balonowy wrzesień

Radosław Marciniak Radosław Marciniak Hobby Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Dwie są stolice światowego baloniarstwa w 2024 roku. Do dziś jedną było węgierskie miasto Szeged, gdzie odbył się ostatni lot w ramach 25 Mistrzostw Świata Balonów Na Ogrzane Powietrze, od dziś uwaga wszystkich miłośników tego sportu kieruje się do niemieckiego Munsteru, w pobliże granicy z Holandią, w którym to mieście mają wystartować balony gazowe w ramach Pucharu Gordona Benetta 2024.

Dwie są stolice światowego baloniarstwa w 2024 roku. Do dziś jedną było węgierskie miasto Szeged, gdzie odbył się ostatni lot w ramach 25 Mistrzostw Świata Balonów Na Ogrzane Powietrze, od dziś uwaga wszystkich miłośników tego sportu kieruje się do niemieckiego Munsteru, w pobliże granicy z Holandią, w którym to mieście mają wystartować balony gazowe w ramach Pucharu Gordona Benetta 2024.

Wprawdzie gazowce miały wystartować już dziś, trudno jednak patrząc w niebo dostrzec na niej choćby promień słońca, a taka deszczowa aura również nie sprzyja baloniarzom. Dziś zatem start balonów się nie odbędzie, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, możemy liczyć na początek wyścigu w dniu jutrzejszym. Wyścigu, w którym już wygrywaliśmy, w którym mamy chlubne przed i powojenne tradycje. Wyścigu, który w tak romantycznym sporcie jakim jest sport balonowy, jest jego perłą w koronie. Wygrywaliśmy w nim przed wojną trzykrotnie z rzędu w: 1933, 1934 i 1935 roku sprawiając, że to prestiżowe trofeum stało się naszą własnością. Po chwili przerwy Polacy sięgnęli po ten laur także w 1938 roku i zgodnie z tradycją zwycięskie Państwo miało organizować kolejne rozgrywki. Niestety niebo 3 września 1939 roku nad Lwowem zamiast podniebnych zmagań balonów gazowych mogło raczej obserwować czarne chmury zbliżającej się od zachodu (a niedługo później także i od wschodu) wojennej nawałnicy.

Na skutek wojny zawodów oczywiście nie rozgrywano. Aż do 1983 roku, gdy ponownie podjęto tę wspaniałą rywalizację. Ponownie też, nawiązując do Burzyńskiego i Hynka, dali o sobie znać polscy piloci, tym razem w osobach Stefana Makne i Ireneusza Cieślaka, których miałem zaszczyt poznać. Ich lotniczy kunszt i dużo ułańskiej fantazji, sprawiły, że tak jak ostatni raz przed wojną, tak pierwszy raz po wznowieniu zawodów polskie dłonie wzniosły Puchar Gordona Benetta w triumfalnym geście. Niestety później z wielu powodów było już gorzej. Gazowce wróciły do łask w Polsce dopiero w drugiej dekadzie XXI wieku i wtedy też zanotowaliśmy triumf w tych zawodach, gdy w 2018 roku startując ze szwajcarskiego Berna Jacek Bogdański oraz Mateusz Rękas sięgnęli po Puchar ponownie. Nie był to pierwszy i ostatni raz, gdy Ci dwaj uśmiechnięci i utalentowani piloci ostrzyli sobie chrapkę na triumf w tych zawodach, jednak z różnych przyczyn udało się jak na razie tylko w 2018 roku. W tym roku zwycięski duet postanowił rozdzielić siły: Mateusz wybrał rywalizację w grzańcach reprezentując nas w Szeged, gdzie ostatecznie zakończył rywalizację na 10 miejscu na 118 sklasyfikowanych pilotów, ocierając się niejednokrotnie o miejsca blisko podium. Jacka Bogdańskiego zaś w próbach odzyskania dla Polski Pucharu Gordona Benetta wesprze Przemysław Mościcki, klubowy kolega Mateusza Rękasa. Za panów trzymam mocno kciuki i zachęcam do śledzenia ich poczynań na stronie https://live.gordonbennett.aero gdzie można zobaczyć będzie aktualną pozycję każdej ekipy oraz poznać ich bieżący rezultat, wysokość, prędkość lotu etc.

10 miejsce Mateusza chociaż świetne, przebił Tomasz Filus, który w zawodach w Szeged stanął na drugim miejscu podium i na którego szyi zawiśnie srebrny medal tych zmagań. Tomasz, na co dzień pilot LOTu, który dziecięce drzemki odbywał w koszu balonu, gdy Jego tata Witek rywalizował na balonowym niebie, latanie ma we krwi i to dało o sobie znać podczas tych zawodów. Nie tylko był najsilniejszym polskim reprezentantem, ale udowodnił, że w świecie balonowym Polska zaczyna wysoko podnosić głowę i młodzi polscy piloci potrafią wybornie latać. To drugie miejsce to najwyższy w historii tych zmagań laur dla polskiego pilota i historyczny wynik, zapisujący Tomka już w annałach polskiego baloniarstwa. I myślę, że sam Tomek nie będzie miał nic przeciwko, jeśli Nasi koledzy: Jacek i Przemek postarają się ukraść mu trochę tej glorii i chwały sprawiając, że balonowy wrzesień roku pańskiego 2024 będzie także i z ich powodu kolejnym historycznym momentem w dziejach tego wspaniałego sportu.

Szczęśliwy tata wspaniałego młodego człowieka... 40 latek z ambicjami i apetytem na życie! Zakochany w książkach wariat bez telewizora!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości