Jestem ojcem siedmioletniego chłopaka. Zastanawiam się, kiedy zabiorę go do miejsca, które w mieście, w którym zamieszkałem przed laty i w którym właśnie urodził się mój synek, napełnia mnie wstrętem, złością i nienawiścią. A zabiorę go tam na pewno.
Jestem ojcem siedmioletniego chłopaka. Zastanawiam się, kiedy zabiorę go do miejsca, które w mieście, w którym zamieszkałem przed laty i w którym właśnie urodził się mój synek, napełnia mnie wstrętem, złością i nienawiścią. A zabiorę go tam na pewno. Nie wiem jeszcze jak i nie wiem, kiedy. Nawet nie wyobrażam sobie w jaki sposób opowiem Mu historię tego miejsca… wiem, że sam dostaje gęsiej skórki słysząc tę historię, za każdym razem na nowo.
Świętej Pamięci Paweł Zarzeczny wypowiedział łamiącym się i pełnym wzburzenia głosem, przed meczem z Niemcami, słowa, które moim zdaniem wciąż powinny wybrzmiewać, powinny być pałką do okładania tych, którzy mają w zwyczaju rozmywać swoją odpowiedzialność lub wręcz próbować cedować ją na innych: „Dlaczego ten mecz z Niemcami jest taki ważny, poza tym, że to mistrzowie świata, ja codziennie przed pracą chodzę, siedzę sobie w parku przed Pałacem Młodzieży, to jest Pałac Kultury (…) i jest tam pomnik doktora Korczaka. Stary Doktor stoi otoczony wianuszkiem dzieci i te dzieci mają tak: 6 lat, 8, 10, 12… [łamiącym się głosem - przyp. Autora] i dziewczynka z taką małą laleczką… i tak sobie myślę, Jezus Maria jest naród, które te dzieci wysłał do pieca… i tak sobie myślę, są zbrodnie, których nie możemy wybaczyć, nie możemy… No więc - ja nie wybaczam."
Ja też nie przebaczam i proszę by nikt nigdy w moim imieniu nie ośmielał się tego czynić. Nie daję takiego prawa w imieniu mojej babci, która jako dziecko została pozbawiona rodziców, bo zostali oni zabrani do obozu (prababcia Julia Bielska - numer więźniarski: 45747, pradziadek Jan Bielski - numer więźniarski: 123370) i musiała dbać o młodsze rodzeństwo, nie przebaczam w imieniu pradziadka i jego syna, zamordowanych w Tomaszowskim Gestapo, po których pozostał tylko symboliczny grób. Nikomu nie daję też moralnego prawa przebaczać w moim imieniu, kolejnym pokoleniu straumatyzowanym wychowaniem przez straumatyzowanych rodziców i dziadków.
Tak jak bowiem nie da się zapomnieć, to nie da się też w historii ani jednego, ani wielu pokoleń nawet, odpokutować Umchlaplatz, Auschwitz. Ale tym bardziej nie można odpokutować Polen Jugendverwahrlager Litzmannstadt. Historia tego miejsca opisana choćby w książce „Mały Oświęcim” Jolanty Sowińskiej-Googacz i Błażeja Torańskiego jest tak wstrząsająca, że nie da się jej jakkolwiek zracjonalizować. Nie da się też w jasny sposób wyobrazić sobie jak odczłowieczeni byli ludzie potrafiący z cierpienia najmłodszych i braku jakiejkolwiek empatii uczynić część systemu funkcjonowania swojego państwa. Odbieranie małych dzieci matkom, dzieci niejednokrotnie dwu, trzyletnich po to by wtrącić je do obozu koncentracyjnego, obozu pracy, wreszcie obozu zagłady, bo tym tak naprawdę był obóz na ulicy Przemysłowej w Łodzi, jest najwyższą formą dehumanizacji. A to co z nimi tam robiono jest jeszcze gorsze i niewyobrażalne. Kiedy dziś patrzymy na walczące w Afryce plemiona, które z małych jeńców czynią swych żołnierzy, niejednokrotnie zmuszając ich do mordowania swych rodzin, zapominamy, że zezwierzęcenie i barbaria, tak niewyobrażalna w naszym kręgu kulturowym, nie jest wcale taka obca niektórym narodom europejskim. Co więcej stała się elementem ich polityki i ekspansji. Nie mówię tylko o Niemcach, bo choćby i Anglicy na Bliskim Wschodzie, Belgowie w Afryce, mają na tym polu „wybitne” osiągnięcia, o „azjatyckiej hordzie” ze wschodu nawet nie wspominając. Nic jednak nie przebije tych wspaniałych liderów europejskiego kaganka oświaty, eksporterów moralności i wyznaczania standardów tego co w Europie i Świecie wypada, a co nie… potomków Beethovena, Wagnera, Nietzchego, Kanta, Mendelssohna czy Straussa.
Jeśli więc niedawno ten naród zamknął temat reparacji za I Wojnę Światową, jeśli wypłaca wciąż odszkodowania Izraelowi, płaci za ludobójstwo w Namibii, to nie mamy prawa nie domagać się zadośćuczynienia za każdą zrabowaną złotówkę i każdą kroplę krwi, za każdą łzę wylaną przez Niemców na terenie naszej ojczyzny. Jest to nasz obowiązek wobec zniszczonej i wobec przyszłej substancji narodowej. Oczywiście nie da się jakkolwiek wycenić ludzkiego cierpienia, ani tym bardziej przeliczyć ludzkiego życia na pieniądze, ale nie może to być argumentem za tym, aby zdejmować z Niemców odpowiedzialności za nie. Z Niemców, a nie z żadnych mitycznych nazistów – odpowiedzialność, tak jak miejsca w kawiarniach i tramwajach –„Nur für Deutsche!”.
Szczęśliwy tata wspaniałego młodego człowieka...
40 latek z ambicjami i apetytem na życie! Zakochany w książkach wariat bez telewizora!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości