„Nie ma dowodu, że Putin jest współodpowiedzialny za kryzys migracyjny na granicy z Białorusią. Jeżeli ktoś znajdzie mocny dowód, to pomyślę o nagrodzie. Proszę przestać dezinformować i mówić o swoich wyobrażeniach jak o faktach. Czas na poważną politykę wschodnią, a nie urojenia”- napisał na Twitterze Janusz Korwin-Mikke.
Oczywiście, że nie ma dowodu, ale nie oznacza to, że to nie jest prawda. Czyżby Korwin-Mikke nie wiedział, że dowody można starannie ukrywać a prawda może być i tak powszechnie znana? A może polityk Konfederacji oczekuje od Putina, że się wyspowiada przed międzynarodową opinią i publicznie wyzna swoje grzechy? A może wyjawi o czym rozmawiał z Donaldem Tuskiem na sopockim molo? Nie przypadkiem Korwin powtarza to samo co politycy rosyjscy. Bo przecież Putina i Łukaszenkę nic ze sobą nie łączy- żaden sojusz, a wspólne ćwiczenia wojskowe Rosji i Białorusi pod nazwą "Zapad" to wymysł polskiej propagandy.
Przypomnijmy, że nie tak dawno Korwin-Mikke twierdził, że nie ma dowodu na to, że Hitler wiedział o Holokauście. Być może jest to próba zbulwersowania opinii publicznej i przez to skupienie na sobie uwagi, a może jakieś inne cele. Przypomnijmy, że Korwin-Mikke dowodził, że to nie Rosja otruła Nawalnego i Juszczenkę tylko USA; usprawiedliwiał również aneksję Krymu przez Rosję twierdząc, że Krym był zawsze rosyjski ( rozumiem, że to samo by robił gdyby Niemcy domagałyby się zwrotu Śląska). Krótko mówiąc opowiada oczywiste idiotyzmy kompromitując się i obrażając ludzką inteligencję. Pytanie: czemu to robi?
Niektórzy twierdzą, że jego postawa wynika z tego, że jest rosyjskim agentem i Putin mu za to płaci- tylko w ten sposób można wytłumaczyć tą nachalną kremlowską propagandę, która wychodzi z jego ust. I chyba jest coś na rzeczy: nikogo nie dziwi fakt, że Korwin przewidział co się stanie 8 listopada? Mówiąc językiem jego przyjaciela niejakiego Michalkiewicza: czy to przypadkiem jakiś "starszy i mądrzejszy" nie poinformował go o tym wcześniej?
Inne tematy w dziale Polityka