Ponoć udział trenerów w sukcesie drużyn grających w piłkę nożną jest znikomy, bo przecież w przeciwieństwie do nich do piłkarze grają na boisku. Przy głębszym zastanowieniu teza ta nie wytrzymuje krytyki. Weźmy dla przykładu takiego Pepa Guardiolę, który osiągał wyniki w każdym klubie z którym pracował- z Barcelony uczynił najlepszą drużynę w historii klubowego futbolu. Ktoś powie, że żadna w tym jego zasługa, ponieważ miał wybitnych piłkarzy; ale przecież później kolejni trenerzy Barcy mieli niemal tych samych zawodników a "Blaugrana" straciła swój urok i dominującą pozycję w europejskim i krajowym futbolu. Krótko mówiąc z momentem odejścia Guardioli Barcelona nie może się otrząsnąć z kryzysu. Należy do tego dodać, ze każda drużyna którą prowadził Pep prezentuje taki sam styl gry - ofensywny, okraszony dużą liczbą strzelanych bramek, atrakcyjny dla kibica. To chyba nie przypadek?
To samo jest w Manchesterze United; kiedy sir Alex Ferguson zdecydował się odejść na zasłużoną emeryturę klub z Old Trafford pomimo angażu wielu trenerów ani razu nie zdobył mistrzostwa Anglii. I trwa to już 8 lat! Weźmy też takiego Jose Mourinho, który w ostatnim czasie stracił swoją magię trenerską(osobiście uważam, że to jest kara za jego pychę).Można narzekać na styl jaki prezentują prowadzone przez niego zespoły, ale niemal w każdym klubie w którym był zdobywał trofea. Jak widać z powyższych przykładów trenerzy odgrywają kluczową rolę w sukcesach poszczególnych drużyn. To oni nadają im styl, motywują piłkarzy, ustalają taktykę- pomimo tego, że to piłkarze grają na boisku to oni są reżyserami ich poczynań i cichymi ojcami sukcesów i porażek.
Wróćmy jednak do Barcelony; wydaje się, że w końcu ma trenera, na którego czekała od czasu Pepa Guardioli. Przez ten czas przewinęło się przez nią wielu szkoleniowców, ale żaden nie potrafił przywrócić jej chwały z czasów obecnego trenera Manchesteru City(może z wyjątkiem Luisa Enrique, ale co z tego skoro Barca prezentowała nieatrakcyjny futbol dla oka.To samo było za kadencji Ernesto Valverde). Co prawda na początku sezonu nie szczędzono mu krytyki, ale teraz już chyba nie ma nikt wątpliwości, że to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Wcześniej wydawało się, że do Atletico Madryt ma stratę nie do odrobienia,a teraz mając bezpośredni mecz z drużyną prowadzoną przez Diego Simeone ma szansę na tytuł. Co prawda w lidze ostatnio przegrała sensacyjnie z Granadą, ale to był wyłącznie wypadek przy pracy, bo już w następnej kolejce uporała się na trudnym terenie z Valencią. Zespół Koemana gra coraz lepiej, prezentuje ofensywny styl gry, strzela dużo goli, tworzy wiele składnych akcji- wydaje się dobre czasy wróciły do Barcelony i współpraca Griezmanna z Messim jest coraz lepsza, co wydawało się na początku niemożliwością. Barcelona jednak musi koniecznie wzmocnić obronę, bo ma tylko jednego klasowego obrońcę Gerrarda Pique. Władze klubu poczyniły już w tej sprawie odpowiednie kroki i zakontraktowali Erica Garcię- byłego wychowanka "Blaugrany" obecnie piłkarza Manchesteru City. Warto byłoby ściągnąć z powrotem innego piłkarza- Hectora Bellerina z Arsenalu- jednego z najlepszych prawych obrońców w Europie( czemu Barca oddaje tak łatwo swoich wychowanków i musi później płacić za nich pieniądze innym klubom). Jeżeli drużyna się poważnie wzmocni, to mam nadzieje, że Leo Messi zostanie w Barcelonie. Nowy-stary prezes Barcelony Juan Laporta zapewnił, że nie ma zamiaru zmieniać trenera i mam nadzieję, że dotrzyma swojego słowa. Bo Koeman idealnie pasuje do Barcelony: to były piłkarz tego klubu, który rozumie filozofię piłkarską Barcelony, a w dodatku Holender obeznany z ideą futbolu totalnego. Ponadto prowadził poprzednie drużyny z sukcesami. Tak było: z Evertonem, Southamptonem czy reprezentacją Holandii. I wszystkie te zespoły grały ciekawy futbol. Jeżeli Barcelona zostanie wzmocniona i Koeman zostanie to jestem pewny, że złote czasy wrócą na Camp Nou.
Inne tematy w dziale Sport