"Otwarte kościoły najbardziej denerwują tych, którzy nigdy do nich nie wchodzą i wolą kpić z tych, którzy to robią. Spokojnie- dalej nie ma takiego obowiązku."- napisał na Twitterze redaktor naczelny "Newsweeka". Nawrócił się?
"Newsweek" pismo, w którym redaktorem naczelnym jest Tomasz Lis trudno nazwać katolickim. Pomimo tego Tomasz Lis postanowił stanąć w obronie kościoła i skrytykował tych, którzy domagają się zamykania świątyń: "Otwarte kościoły najbardziej denerwują tych, którzy nigdy do nich nie wchodzą i wolą kpić z tych, którzy to robią. Spokojnie- dalej nie ma takiego obowiązku."- napisał. Skrytykował go za to znany ze swojego antyklerykalizmu Jan Hartman, który nazwał Lisa durniem: ""Hej! Co to za zgrywanie durnia?! Chodzą tam łykać zabobony i pławic się w pysze (bo my, chrześcijanie to jesteśmy sama miłość, nie to, co ta pogańska reszta), a potem zarażają innych. Nie udawaj, że wierzysz, że ktoś uwierzy, że nie rozumiesz. Jakiś odchył katolicki?" - napisał.
To nie jest jedyny zaskakujący wpis Lisa. Redaktor naczelny "Newsweeka" stanął również w obronie syna Beaty Szydło, który porzucił kapłaństwo na rzecz pracy w firmie Daniela Obajtka: "Zaczepki pod adresem pani Szydło z powodu porzucenia przez jej syna sutanny, są nie na miejscu. Nasze dzieci mają wolną wolę i robią co chcą. Czasem nam się ich wybory podobają, a czasem nie, co zresztą nie ma większego znaczenia. I tyle"- stwierdził na Twitterze. Skąd ta zmiana? Czyżby wajcha zastała przestawiona?
Inne tematy w dziale Kultura