Tragedia jaka miała miejsce pod Smoleńskiem w 2010 roku podzieliła polskie społeczeństwo. Jak zwykle Polacy byli na początku ze sobą solidarni, ale to trwało krótką chwilę, żeby później rozpocząć między sobą wojnę. Część polskiej opinii publicznej twierdziła od samego początku, że pod Smoleńskiem doszło do zwykłej katastrofy lotniczej wywołanej przez pijanego prezydenta działającego na polecenie prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Druga strona tego sporu, powiedzmy, że prawicowa z kolei twierdzi, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu. Jeżeli mogę wyrazić własną opinię to trudno uwierzyć w to, że w wyniku zwykłej katastrofy zginęła niemal cała elita państwowa i do tego w takim miejscu. Tym bardziej jeżeli przypomnimy sobie, że prezydent Lech Kaczyński był wrogiem Władimira Putina, a życie pokazało, że prezydent Rosji wobec swoich wrogów jest okrutny i bezwzględny. To jednak dla salonu liberalno-lewicowego nie ma żadnego znaczenia i nie przeszkadza to w zarzucaniu Prawu i Sprawiedliwości stworzenia kłamstwa smoleńskiego i wykorzystywania tej tragedii do celów politycznych. Obiektem szczególnych ataków jest tutaj szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz,, który jest jedną z najbardziej znienawidzonych osób w III RP. Uchodzi on za wariata i szaleńca, a przez niektórych niemal wręcz za agenta czy cynika. Do grona jego krytyków zalicza się również Rafał Ziemkiewicz, który napisał w ten sposób na Twitterze: """Poległ" znaczy "zginął w walce"; niekiedy "zginął w akcji" (np strażak czy policjant). Ale tylko gdy śmierć była skutkiem świadomego, w imię wyższych celów, narażenia się na nią. Nie są poległymi ofiary wypadków ani zamachów. Fraza "polegli w Smoleńsku" jest propagandowym kaleczeniem polszczyzny nie mniej, niż językowe potworki lewicy. I nie wiem właściwie, czemu jej używanie ma służyć. Sugerowaniu, że tupolew leciał zbombardować Smoleńsk i został zestrzelony? Odwracaniu uwagi od haniebnego rozegrania tragedii przez PiS i zwł.@Macierewicz_A?".
Inne tematy w dziale Polityka