Nauczmy młodzież jak być dumnym z naszej historii, tradycji, kultury, bo naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Spróbujmy zmierzyć się ze znanym „kompleksem polskim”, jaki często każe naszym rodakom na Zachodzie udawać obywateli innego kraju.
Wszyscy doskonale wiemy, jak wielki wpływ na wychowanie młodego człowieka ma szkoła. Zauważył to już w XVI wieku Andrzej Frycz Modrzewski w księdze „O szkole”. W naszym społeczeństwie szkoła jest jedną z najczęściej krytykowanych instytucji. Ganimy ją za zbyt niski poziom nauczania, demoralizację dzieci, niedouczoną kadrę, niedostrzeganie problemów środowiskowych, brak dostatecznego wyposażenia etc. Takie podejście dorosłych przenosi się na uczniów, którzy, naśladując dojrzałych członków społeczeństwa, coraz śmielej kpią ze swoich belfrów. W Internecie aż roi się od filmów z drastycznymi scenami kręconymi telefonami komórkowymi w czasie lekcji. Na medialny obraz nauczycielki składa się szereg odrażających cech: źle ubrana idzie, kiwając się na krzywych obcasach, a jej wiecznie kwaśna mina zdradza nastawienie do świata i uczniów. Nauczyciel to nie facet tylko jakiś nieudacznik, który biega od szkoły do szkoły, bo na jednym etacie nie zarobi na utrzymanie rodziny.
Można mnożyć w nieskończoność przykłady deprecjacji tej instytucji, ale do czego dojdziemy? Narzekanie nic tu nie da, jeśli zależy nam na inwestowaniu w przyszłość naszych dzieci. Szkoła jest nieodłącznym elementem naszego życia, rzeczywistością, która łączy wszystkie pokolenia. Każdy z nas ma do niej emocjonalny stosunek. Przywołujemy z pamięci różne wydarzenia z naszej kariery szkolnej, nieraz z łezką w oku. Jak bardzo często wracamy do tych lat, świadczy popularność portalu Naszaklasa. Odnawiamy stare szkolne przyjaźnie, pozdrawiamy dawno niewidzianych nauczycieli. Dlatego z tych i innych względów powinno nam wszystkim zależeć na tym, by szkoła spełniała oczekiwania społeczeństwa, w jakim realizuje swoje zadania. Mówi się często o posłannictwie, misji szkoły w środowisku tak lokalnym jak i szerszym – ogólnokrajowym.
W ostatnich dwudziestu latach instytucja ta przeszła chyba najwięcej transformacji. Każdy rząd stawiał sobie za punkt honoru reformowanie polskiej szkoły. Czy te zmiany wyszły dzieciom i młodzieży na dobre (bo przecież wszystko robiono dla ich dobra…), to się jeszcze okaże. Na pewno gołym okiem widać upadek autorytetu szkoły. A przecież, wracając do myśli renesansowego reformatora: jakie wychowanie młodzieży, takie społeczeństwo.
To przecież w szkołach wychowują się nowi obywatele Rzeczypospolitej, dojrzali wyborcy, przedstawiciele narodu. Warto więc, zamiast krytykować, wesprzeć szkołę w kształtowaniu właściwych postaw etycznych wobec państwa i społeczeństwa. Musi to być wysiłek wszystkich Polaków, którym dobro ojczyzny leży na sercu. Mam tu na myśli powrót do uczenia dzieci od najmłodszych lat przywiązania do symboli narodowych – nie tylko w czasie, gdy Małysz odnosi spektakularne zwycięstwa. Chodzi mi o wywieszanie w oknach naszych domów flag w każdą rocznicę ważnego dla kraju wydarzenia. Niech to stanie się rytuałem rodzinnym, a wtedy nie będzie zażenowania młodzieży, która, zapytana w sondach ulicznych o 13 grudnia, nie wie, co odpowiedzieć. Mało tego, nie tylko uczmy ich dat, ale też poszanowania tradycji poprzez kultywowanie pamięci, bo, jak powiedział Norwid: „Narody, tracąc pamięć, tracą tożsamość”.
Niech rodzima historia będzie w naszych domach żywa, nawet, jeśli wydaje się nieciekawa. Ja sam pochodzę ze starego rodu Krzyżowskich od pokoleń zamieszkałego w Tychach. Moja matka opowiadała o członkach swojej rodziny – współorganizatorach i uczestnikach wszystkich powstań śląskich. Jedna z ulic naszego miasta została nazwana imieniem Rodzeństwa Krzyżowskich w uznaniu ich zasług dla Polski. Rodzice zawsze podkreślali polskość Śląska i uczyli przywiązania do ziemi ojców - nauczyli mnie szacunku dla tradycji i swoich korzeni. Młodzi ludzie chętnie słuchają historii od żywych jej świadków. Watro dołożyć starań, by mieli jak najwięcej okazji spotykać się z prawdziwymi Polakami, bohaterami, którzy często żyją po sąsiedzku, a którzy sterali swoje młode lata w walce o wolność ojczyzny. To zadanie może świetnie spełniać szkoła. Nauczmy młodzież jak być dumnym z naszej historii, tradycji, kultury, bo naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Spróbujmy zmierzyć się ze znanym „kompleksem polskim”, jaki często każe naszym rodakom na Zachodzie udawać obywateli innego kraju.
Wspomniałem wyżej o wsparciu szkoły w kształtowaniu właściwych postaw etycznych wobec państwa i społeczeństwa. Mam tu na myśli uczciwość. Nasze podejście do pracy jest odwzorowywane przez dzieci i młodzież. Jeśli nauczymy ich właściwego stosunku do swoich obowiązków, ograniczymy plagę wagarów i ściągania. W Niemczech rodzice płacą za nieusprawiedliwione nieobecności uczniów w szkole, co praktycznie zlikwidowało problem niskiej frekwencji na zajęciach. W krajach zachodnich za ściąganie na egzaminach zostaje się wyrzuconym z uczelni z dodatkowym wpisem, który źle świadczy o delikwencie, a w przyszłości może rzutować na jego karierę zawodową. U nas istnieje społeczne przyzwolenie na ściąganie – wręcz ten, kto tego nie robi to, mówiąc kolokwialnie, frajer. Przyzwyczajenie do korzystania z cudzej pracy rośnie wraz z człowiekiem, bo wszyscy z
natury jesteśmy leniwi. Przekłada się to potem na pracę zawodową, a nawet działalność społeczną. Nic dziwnego więc, że społeczeństwo przyzwala na mniejsze lub większe kombinacje i przekręty w życiu publicznym. Ten, kto uczciwie pracuje jest uznawany za naiwnego i nudnego człowieka. Dopiero wówczas otwieramy szeroko
oczy z przerażenia, gdy jakaś afera bezpośrednio nas dotyka i płacimy za nią grube miliony. A przecież wszyscy bierzemy w tym procederze udział, nie dbając o przejrzystość życia publicznego. Dlatego powinniśmy wymagać od jego reprezentantów, aby prowadzili politykę czystych rąk.
Tak naprawdę polityka zaczyna się w naszych domach, gdy uczymy nasze pociechy szacunku do pracy i autorytetów, które także znajdują się w szkole, rzetelności oraz odpowiedzialności za swój dom, otoczenie, miejsce nauki i pracy. Jeśli nie będziemy od siebie wymagać, nie możemy wymagać od innych. Wtedy poziom życia społecznego będzie przyzwoity, kiedy nauczymy się odpowiedzialności za nasze polityczne wybory – za to, komu powierzymy los naszego kraju, kogo uznamy za rzetelnego reprezentanta narodu. Warto zadać sobie pytanie: na kogo będę głosować w zbliżających się wyborach ? Komu powierzę swoją przyszłość i moich najbliższych? Mam nadzieję, że nie oszustom, aferzystom, kłamcom, którzy działają na szkodę naszego państwa.
Grzegorz Kołodziejczyk
W mojej pracy zawodowej i społecznej spotykam się z wieloma problemami. Staram się dostrzegać je i pomagać w ich rozwiązaniu.Jestem Przewodniczącym Komisji Kultury Sportu i Turystyki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka