Kryzys argentyński, a kryzys grecki...
Światowe media zasypały nas informacjami o kryzysie gospodarczym Argentyny. Bezrobocie, chaos, korupcja, przestępczość, rewolta, zmierzch praworządności, abdykacja państwa - to informacje napływające z Argentyny. Kiedy w grudniu 2000 roku Argentyna otrzymała pomoc w wysokości 40 miliardów USD wydawało się, że będzie dobrze a tu nic. Rząd nie był zdolny do realizacji konstruowania właściwej polityki budżetowej i społecznej. W ciągu roku 2001 nastąpiła redukcja długu o 20 miliardów USD i kolejna pomoc 8 miliardów USD z MFW. Okazało się, że Argentynie nie można pomóc.

Gdzie tkwił błąd? A no - do dziurawej kieszeni nie wsypuje się pieniędzy – trzeba ją najpierw zeszyć. Kiedy powstała dziura? W latach siedemdziesiątych Argentyna nabrała tanich kredytów zagranicznych. Produkcja wyrobów przemysłowych ustępowała produkcji rolnej i wydobyciu surowców. Kredyty zostały skonsumowane i nie zapracowały na siebie. Nie było inwestycji w infrastrukturę i produkcję o tzw. większej wartości dodanej. Obsługa kredytów zagranicznych i zbyt aktywna polityka państwa była przyczyną długotrwałej inflacji, która przekształciła się w hiperinflację. Rząd pod wpływem opozycji i nacisków międzynarodowych na przełomie lat 1989/90 przeprowadził liberalizację cen, prywatyzację, zmniejszenie stawek celnych, otwarcie ekonomiczne (skąd my Polacy to znamy?). Podstawowym założeniem rządowych reform była twarda dyscyplina monetarna. Oryginalnym elementem reform jest plan wymienialności Cavallo. Sztywno, ustawowo związano peso argentyńskie z amerykańskim dolarem według parytetu jeden do jeden.
Ustawa stanowiła, że ilość peso odpowiada rezerwom dolarowym banku centralnego, tak aby każde peso można było wymienić na 1 USD. Plan ten stawiał na nominalny stały kurs wymiany, co oznaczało rezygnację z dobrowolnego zwiększania podaży pieniądza przez bank centralny. Przypomina to mechanizm kiedy tworzono strefę Euro w UE i przyjmowano do niej państwa o zróżnicowanym potencjale gospodarczym. W Argentynie stały kurs miał przyciągnąć kapitał zagraniczny, zainteresowany korzystną stopą procentową. Zwiększenie rezerw pozwolić miało na zwiększenie masy pieniężnej. Zwiększona podaż pieniądza miała pobudzić popyt konsumpcyjny ale bezinflacyjnie. Zastosowano tu formułę Fishera, która pozwala na określenie ogólnych warunków bezinflacyjnego wzrostu. Masa pieniężna musi rosnąć w tym samym tępię co PKB, przy tzw. stałej szybkości obiegu pieniądza (skąd my Polacy to znamy). Konkurencyjność, poprawa wydajności oraz zagraniczne inwestycję miały przyczynić się do wzrostu potencjału gospodarczego Argentyny. Początkowo do kraju napłynął w dużej ilości kapitał krótkoterminowy (spekulacyjny), dało to pewne efekty a inflację przełożyło w czasie.
W kwietniu 1991 roku PKB Argentyny wzrósł o 35 procent i utrzymywał się na wysokim poziomie do 1994 roku. Inflację wynoszącą w 1989 roku 5000 proc. zniwelowano, ściągnięto do kraju inwestycję za 10 miliardów USD rocznie. W Grecji nastąpiły podobne zjawiska w ekonomi. Po sukcesach nadeszła chwila prawdy, ostrzegał przed nią laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Paul Krugman, ekonomista z Massachusetts Institute of Technology. Ustawowo pozbawiono kraj banku centralnego. Bank ten nie może regulować wysokości stóp procentowych ani pełnić roli pożyczkodawcy ostatniej instancji. Paul Krugman uważał już w 1998 roku, że sztywne powiązanie peso z dolarem jest dla Argentyny zbyt bolesnym rozwiązaniem. Tak samo jak powiązanie słabej gospodarki Grecji z Euro.
Gwarantuje stabilność inwestorom ale nie samej gospodarce, która za brak możliwości regulowania stóp procentowych i dewaluacji waluty płaci ryzykiem spadków produkcji i wzrostów bezrobocia. Sztywne związanie waluty naraża ją na dużą aprecjację i utratę konkurencyjności gospodarki. Powoduje to także w napływie kapitału przewagę kapitału krótkoterminowego nad długoterminowym, zwiększając ryzyko nagłego odpływu kapitału. Prognozy i uwagi Paula Krugmana dotyczące Argentyny sprawdziły się już w czasie kryzysu meksykańskiego – stopa bezrobocia wzrosła o 18 proc. a PKB spadło o 4,5 procent. W Grecji kiedy nastąpił kryzys, UE udzieliła pomoc….Pomoc nie trafiła do Grecji tylko do banków niemieckich i francuskich które wykupiły „śmieciowe” obligacje greckiego rządu. Gdyby Grecja miała niezależny Bank Centralny gospodarka grecka normalnie by funkcjonowała, a banki które ryzykowały i kupiły obligacje śmieciowe zbankrutowałby. Kupowanie śmieciowy obligacji to jak gra w kasynie, a w kasynie z reguły przegrywasz….
Inne tematy w dziale Gospodarka