Degrowth - postwzrost
https://www.theatlantic.com/ideas/archive/2024/05/kohei-saito-degrowth-communism/678481/
https://jacobin.com/2024/02/degrowth-movement-problems-climate-change
https://www.ocregister.com/2024/03/13/the-left-has-a-new-goal-degrowth/
Lewica klimatyczna ma nową starą ofertę dla świata....
We Francji w maju 1968 roku narodziła się idea postwzrostu pod nazwą décroissance. Szybko zyskała popularność w paryskich kręgach marksistowskich dzięki pracom takich artystów jak austriacki francuski filozof André Gorz i inni. Kiedy w 1972 roku Klub Rzymski opublikował The Limits to Growth, termin décroissance wszedł do głównego nurtu. Teraz używa się angielskiej nazwy degrowth...
W kuluarach Davos były osoby które do tego zachęcały
Program przedstawiono na "konferencji ekologicznej" ChangeNow.
Oferta jest analizowana przez goszystów w USA i UE.
Powinniśmy "kupować mniej rzeczy", darować długi, uprawiać własną żywność itp.
Twierdzą, że to "zbuduje bardziej sprawiedliwe i zrównoważone społeczeństwo" i "uratuje planetę" przed "chaosem klimatycznym".
Najlepiej mieszkać w komunach, wspólnie wychowywać dzieci.
Idea ta jest popularna wśród nienawidzących kapitalizmu.
Jeden z uczestników "konferencji ekologicznej" ChangeNow powiedział: "Mniejsza, wolniejsza gospodarka może być również słodszą gospodarką".
Gdybyśmy nie mieli żadnego wzrostu gospodarczego od lat 50., mielibyśmy nieco mniej globalnego ocieplenia, ale około pół miliona ludzi więcej zginęłoby z powodu klęsk żywiołowych związanych z klimatem. Ryzyko śmierci spadło o około 90% i to nie dlatego, że mamy mniej katastrof. … To dlatego, że mieliśmy wzrost gospodarczy. Oznacza to, że usprawniamy budownictwo, ulepszamy systemy wczesnego ostrzegania, poprawiamy opiekę zdrowotną... Możemy lepiej radzić sobie z katastrofami".
Zastanawiam się, czy Rząd RP koalicji 13 grudnia wprowadza ten program w Polsce?
O co toczy się gra?
Pomimo niejasnych perspektyw dekarbonizacji i braku wiarygodnego elektoratu ludowego, wielu inteligentnych ludzi zostało przez nią rozproszonych. Zamiast przekonywać wszystkich, że musimy walczyć ze wzrostem gospodarczym, istnieją pilniejsze problemy praktyczne, którymi muszą zająć się ci, którzy chcą zielonej transformacji. Oto kilka z nich:
1. Finansowanie wschodzących gospodarek rynkowych. Rynki wschodzące nie mogą sobie pozwolić na rezygnację z paliw kopalnych i finansowanie zielonej transformacji z własnych bilansów.
2. Koniec z zaciskaniem pasa w bogatych krajach. Bogate kraje już teraz mogą sobie pozwolić na dekarbonizację. Zostały one jednak powstrzymane przez neoliberalne ideologie i podejścia polityczne, które uniemożliwiły im wykorzystanie władzy państwa i inwestycji publicznych do przekształcenia swoich gospodarek.
3. Rekompensata strat w okresie przejściowym. Gospodarstwa domowe o wyższych kosztach energii oraz pracownicy i regiony zależne od wysokoemisyjnych gałęzi przemysłu będą potrzebować wsparcia w postaci programów socjalnych, szkoleń zawodowych itp., w miarę jak gospodarki odchodzą od paliw kopalnych.
4. Wydobycie minerałów krytycznych. Jak możemy pozyskiwać minerały krytyczne, aby budować zielone technologie bez nadużywania siły roboczej i niszczenia ekosystemów?
5. Wykorzystanie siły "wielkiego zielonego państwa" do osiągnięcia sprawiedliwej transformacji. Jeśli prywatny kapitał będzie kierował zieloną transformacją, istnieje niebezpieczeństwo, że dobra publiczne mogą zostać sprywatyzowane, kluczowe cele mogą zostać poświęcone dla szybkich zysków, a nierówności mogą się pogłębić. I nie każda dekarbonizacja jest opłacalna. Jak przeprowadzić zielone planowanie, aby zapewnić transformację, która służy interesom publicznym, a nie prywatnym?
6. Stawianie czoła wyzwaniom geopolitycznym. Niektóre kraje albo są obojętne na zmiany klimatyczne, albo posiadają aktywa, które są bezpośrednio zagrożone dekarbonizacją (np. petrostates). Jak skłonić ich do dekarbonizacji?
To tylko kilka z krytycznych problemów, przed którymi stoimy w związku z dekarbonizacją. Ograniczony czas oznacza, że musimy obstawiać zakłady i ustalać priorytety ich rozwiązań już teraz. Degrowth może być atrakcyjnym pomysłem dla moralnie zaangażowanych lewicowych akademików i aktywistów. Nie jest to jednak poważna droga naprzód dla klimatu.
......................................................
1. Degrowth często myli korelację z przyczynowością i nadmiernie ekstrapoluje z przeszłości.
Siła ruchu postwzrostu bierze się z dokładnego opisania tego, jak bogate kraje rozwinęły się dzięki wykorzystaniu paliw kopalnych. Paliwa kopalne i gospodarki współewoluowały ze sobą: węgiel napędzał pierwsze fabryki podczas rewolucji przemysłowej. Elektryczność rozświetliła, połączyła i rozrosła miasta na całym świecie. Ropa naftowa i gaz ziemny spajają ze sobą gospodarkę światową po II wojnie światowej.
Wzrost gospodarczy szedł więc w parze ze wzrostem emisji. Ruch postwzrostu argumentuje, że o ile przejście na zielony wzrost może być teoretycznie możliwe, o tyle wystarczająco szybka dekarbonizacja wymaga postwzrostu.
Skupienie się na wzroście może jednak prowadzić do mylenia korelacji przyczynowo-skutkowej, a w najgorszym przypadku do zniekształcania naszych priorytetów politycznych. Dlatego należy przypomnieć elementarno: emisje dwutlenku węgla pochodzą ze spalania węgla – są emisjami CO2 emisje, a nie emisje PKB. Aby zdekarbonizować, musimy zastąpić węglowe źródła energii czystą energią, a tłumienie wzrostu nie rozwiąże problemu finansowania elektryfikacji i zastępowania energii.
Ten punkt może wydawać się oczywisty, ale wiele osób zdaje się o tym zapominać i zbyt wąsko skupia się na wzroście gospodarczym i PKB (co jest oczywiście kontrowersyjnym wskaźnikiem dobrobytu). Wzrost jest uzależniony od nakładów energii, ale energia ta nie musi pochodzić z węgla. Ci, którzy twierdzą, że oddzielenie emisji od PKB nie może nastąpić wystarczająco szybko, ekstrapolują historyczne powiązanie emisji i wzrostu. Gdyby trendy historyczne rutynowo i bezpośrednio przewidywały naszą przyszłość gospodarczą, wówczas wiele zagrożeń, o których wiemy, że są endemiczne dla rynku akcji i sektora finansowego, nie istniałoby, ponieważ przeszłość byłaby pewnym przewodnikiem po tym, co będzie dalej.
2. Degrowth nie przyjmuje do wiadomości, że redystrybucja może napędzać wzrost.
Degrowth wymaga politycznego stłumienia konsumpcji i produkcji. Wielu ekspertów twierdzi, że aby zrównoważyć ogromne redukcje dochodów, jakie pociągnęłoby to za sobą dla biedniejszych populacji, spadek produkcji i konsumpcji powinien iść w parze z redystrybucją bogactwa.
Na pierwszy rzut oka ta propozycja wydaje się rozsądna – możemy jednocześnie zmniejszyć emisje i nierówności. Ale jednoczesne ograniczenie wzrostu i redystrybucja zasobów nie jest takie proste. Redystrybucja do grup o niższych dochodach lub populacji, które mają większą skłonność do wydawania pieniędzy, może w rzeczywistości zwiększyć konsumpcję gospodarstw domowych, co z kolei może zwiększyć emisje.
Redystrybucja jest szczytnym celem, ale sama w sobie nie doprowadzi do dekarbonizacji gospodarki.
Redystrybucja jest szczytnym celem, ale sama w sobie nie doprowadzi do dekarbonizacji gospodarki. Niektóre zniuansowane pisma dotyczące postwzrostu koncentrują się na receptach na straty na zamożniejszych mieszkańcach bogatych krajów i bogatych krajach ogólnie. Jest to rozsądne, ale ignoruje emisje, które prawdopodobnie pojawią się wraz z rozwojem wschodzących gospodarek rynkowych (EME) w krajach takich jak Indie. Ignoruje również spadek inwestycji w rynki wschodzące, który wynikałby ze zmniejszenia konsumpcji i wzrostu gospodarczego w krajach bogatych, co z kolei prowadziłoby do sprowadzenia nadwyżki kapitału z powrotem do krajów bogatszych.
Zwolennicy postwzrostu mogą argumentować, że problemy te można rozwiązać za pomocą krajowych i globalnych systemów planowania, które mogłyby (np.) powstrzymać gospodarstwa domowe przed nadmiernym zwiększeniem konsumpcji i zmusić kapitał do większych inwestycji w biedniejszych krajach. Ale ten rodzaj planowania państwowego, który jest wymagany do ograniczenia emisji i regulowania zachowań, przy jednoczesnym zmniejszeniu ogólnej produkcji i konsumpcji, musiałby być globalnym reżimem przymusowym, z nieziemskimi możliwościami instytucjonalnymi i wiedzą. Wyobraźmy sobie aparaty nadzoru i karania potrzebne do ciągłego monitorowania ludzi na całym świecie w celu egzekwowania kwot produkcji i konsumpcji. Niewielu dobrowolnie zgodziłoby się na ten system; Obecnie rządy nie realizują nawet stosunkowo skromnych porozumień klimatycznych. Być może poświęcenie demokratycznych rządów byłoby tego warte, jak twierdzą niektórzy. Ale nawet gdyby autorytarny reżim globalnego planowania był uzasadniony, jakie siły społeczne byłyby w stanie go ustanowić?
Żeby było jasne, nie jest to sprzeciw wobec planowania jako takiego. Aby poradzić sobie z kryzysem klimatycznym, potrzebujemy dużej dawki demokratycznego planowania gospodarczego, które przedkłada cele ekologiczne nad zysk. Jednak planowanie na dużą skalę staje się zarówno bardziej obarczone technicznym, jak i moralnym ciężarem, gdy wiąże się z koniecznością zmuszenia większości światowej populacji do zaakceptowania niższego standardu życia.
Historycznie rzecz biorąc, transformacje przemysłowe wymagały wzrostu, a stosunkowo niższy wzrost w kontekście takich przekształceń doprowadził do straszliwych ofiar (np. wywołanie przez Związek Radziecki głodu na Ukrainie podczas jego industrializacji na początku lat 30.). Niższy wzrost oznacza więcej kompromisów i strat w okresie przejściowym, co oznacza, że nowe akumulacje kapitału odbywają się kosztem większego tłumienia konsumpcji, a tym samym poziomu życia.
Dzieje się tak dlatego, że nowy kapitał potrzebny do transformacji musi skądś pochodzić. Może ona pochodzić z realokacji zasobów z tradycyjnych sektorów wzrostu (np. z rolnictwa do przemysłu) lub z rosnącej fali wzrostu, która może poprawić standard życia większości. Dlatego globalny boom inwestycyjny jest konieczny, aby zapłacić za dekarbonizację, a nie spadek inwestycji, jak twierdzi wielu zwolenników postwzrostu.
3. Degrowth przyjmuje nieuzasadnione założenia z ortodoksyjnej ekonomii.
Degrowth ma wiele wspólnego z propagowaniem podatku węglowego. Zwolennicy podatku węglowego, podobnie jak zwolennicy postwzrostu, opowiadają się za spadkiem konsumpcji jako sposobem na dekarbonizację.
Globalny boom inwestycyjny jest konieczny, aby zapłacić za dekarbonizację, a nie spadek inwestycji, jak twierdzi wielu zwolenników postwzrostu.
To podejście nie sprawdziło się w historii. Rząd francuski nałożył podatki od emisji dwutlenku węgla, nie oferując obywatelom odpowiednich substytutów (takich jak przystępne cenowo pojazdy elektryczne lub wystarczające opcje transportu publicznego); W rezultacie wzrosły koszty życia gospodarstw domowych o niższych dochodach, które wydawały większą część swoich budżetów na energię, co ostatecznie doprowadziło do powszechnych niepokojów społecznych.
Prawda jest taka, że wąski nacisk na ograniczenie konsumpcji jest głęboko zakorzeniony w ortodoksyjnej ekonomii. Ortodoksyjna perspektywa ekonomiczna twierdziłaby, że musimy zmniejszyć konsumpcję, aby zmniejszyć emisje. Ta perspektywa próbuje przewidzieć przyszłość, utrzymując zmienne w czasie teraźniejszym stałym. Zakłada ona, że zasoby i produktywność pracowników są zawsze maksymalizowane, a także, że jednostkowe koszty energii nie spadną.
Są to fałszywe założenia: wykorzystanie zasobów, produktywność i koszty energii bardzo się zmieniają. Wykorzystanie zasobów może z czasem stać się bardziej wydajne; Pomyśl o tym, jak małe stały się komputery od lat 80. XX wieku dzięki coraz potężniejszym mikroczipom. Produktywność i wydajność stale się zmieniają. Dlaczego jeszcze firmy miałyby dzielić się informacjami i technikami w celu doskonalenia się w tych środkach? Koszty energii również mogą się zmniejszyć – spójrz na niedawny spadek cen energii słonecznej.
Oznacza to, że dekarbonizacja poprzez zmniejszenie konsumpcji może nie być konieczna. W rzeczywistości marchewki (zyski gospodarcze) odnosiły historycznie większe sukcesy polityczne niż kije (straty gospodarcze) przy wdrażaniu polityki klimatycznej.
Dekarbonizacja prawdopodobnie będzie wymagała ogromnych inwestycji. Przy najbardziej wyrafinowanych środkach, globalna dekarbonizacja będzie kosztować około 4 bilionów dolarów rocznie, a jakaś wersja zielonego wzrostu kierowanego przez państwo jest prawdopodobnie naszą najlepszą drogą. Takie inwestycje na mniejszą skalę już teraz zwiększają dostępność bezemisyjnych substytutów w Stanach Zjednoczonych i Chinach. Zwolennicy postwzrostu często zbytnio skupiają się na tłumieniu gospodarki, podczas gdy musimy przyznać, że elektryfikacja, zastąpienie energii i sprawiedliwość ekonomiczna mogą wymagać ostatniego boomu gospodarczego.
4. Degrowth nie ma adekwatnej teorii transformacji politycznej.
Od radykalnej reorganizacji społecznej Komuny Paryskiej po wyniki polityczne, które nastąpiły po ruchu praw obywatelskich, historycy i socjologowie badali warunki, które doprowadziły do udanej transformacji politycznej. Aby wyjaśnić mocne i słabe strony ruchu oraz przewidzieć lub ocenić sukcesy i porażki ruchu, wielu uczonych włącza ruch do tego, co nazywają "strukturą możliwości politycznych". Struktura możliwości politycznych składa się z trzech elementów: (1) świadomości społecznej, (2) siły organizacyjnej lub mobilizacyjnej oraz (3) możliwości makropolitycznych.
Jaka jest struktura możliwości politycznych ruchu postwzrostu? Pomimo akademickiej paplaniny, ruch postwzrostu jest nieistotny dla większości ludzi na świecie. Aby poznać puls opinii publicznej, porównałem wyszukiwania w Google hasła "postwzrost" i "jak się wzbogacić". Od radykalnej reorganizacji społecznej Komuny Paryskiej po wyniki polityczne, które nastąpiły po ruchu praw obywatelskich, historycy i socjologowie badali warunki, które doprowadziły do udanej transformacji politycznej. Aby wyjaśnić mocne i słabe strony ruchu oraz przewidzieć lub ocenić sukcesy i porażki ruchu, wielu uczonych włącza ruch do tego, co nazywają "strukturą możliwości politycznych". Struktura możliwości politycznych składa się z trzech elementów: (1) świadomości społecznej, (2) siły organizacyjnej lub mobilizacyjnej oraz (3) możliwości makropolitycznych.
Jaka jest struktura możliwości politycznych ruchu postwzrostu? Pomimo akademickiej paplaniny, ruch postwzrostu jest nieistotny dla większości ludzi na świecie. Aby poznać puls opinii publicznej, porównałem wyszukiwania w Google hasła "postwzrost" i "jak się wzbogacić".
Nie dość, że większość ludzi przedkłada wzrost i dobrobyt nad walkę ze zmianami klimatycznymi (o czym mówiono w całym tekście), to jeszcze większość ludzi nie wie o postwzroście ani się nim nie przejmuje. Ruch postwzrostu zawodzi na arenie świadomości publicznej zarówno pod względem opinii, jak i znaczenia.
Sytuacja wygląda jeszcze bardziej tragicznie, gdy przyjrzymy się innym aspektom struktury możliwości politycznych ruchu. Nie ma żadnego większego ruchu społecznego, organizacji ani instytucji, która skupiałaby się na postwzroście w swojej platformie. Jeśli takie organizacje istnieją, to dysponują słabymi zasobami i sieciami, które są kluczowymi składnikami sukcesu ruchu. Ruch na rzecz praw obywatelskich, na przykład, szczycił się czarnymi uczelniami, kościołami i organizacjami aktywistycznymi (National Association for the Advancement of Colored People, Southern Christian Leadership Conference, Student Nonviolent Coordination Committee i Congress of Racial Equality) połączonymi ze sobą silnymi sieciami i sojuszami. Degrowth nie ma naturalnego elektoratu, a jego stworzenie wymagałoby transformacji świadomości politycznej na skalę globalną.
Wreszcie, nie ma warunków makropolitycznych, które wspierałyby ten ruch. Nie ma żadnych reżimów politycznych zainteresowanych rozwojem ruchu. Nawet Unia Europejska, prawdopodobnie blok międzynarodowy najbardziej zaangażowany w dekarbonizację w tej chwili, nie jest zainteresowana postwzrostem. Na konferencji "Beyond Growth" przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen stwierdziła, że "model wzrostu skoncentrowany na paliwach kopalnych jest po prostu przestarzały" i wezwała do "innego modelu wzrostu, który będzie zrównoważony w dalekiej przyszłości". Mówi o zielonym wzroście, a nie o postwzrostu.
Co więcej, badania pokazują raz za razem, że demokracje przedkładają dobrobyt gospodarczy nad rzeczywistą dekarbonizację. Wzrost gospodarczy może poprawić jakość życia ludzi (z wyjątkiem wojen lub trendu koncentracji bogactwa wyprzedzającego wzrost, który udokumentował Thomas Piketty). Rządy narodowe są legitymizowane przez wzrost, a kiedy go nie zapewniają, pociąga to za sobą konsekwencje polityczne.
Jeśli stagnacja gospodarcza często prowadzi do wybuchów gniewu na status quo w bogatych krajach, wyobraźmy sobie, jak gospodarki rynków wschodzących poradzą sobie z wymuszonym postwzrostem (przewiduje się, że tempo wzrostu w tych krajach w nadchodzących latach przyćmi tempo wzrostu w rozwiniętych gospodarkach rynkowych). Trudno uwierzyć, że gospodarki wschodzące zaakceptują brak rozwoju w imię celów klimatycznych. (Nic dziwnego, że socjologowie w krajach BRICS i krajach nienależących do OECD przedkładają zielony wzrost nad postwzrost).
Zwolennicy postwzrostu mogą rozsądnie ripostować, że zwolennikom polityki zielonego wzrostu brakuje również świadomości społecznej, siły organizacyjnej lub mobilizacyjnej oraz możliwości makropolitycznych, aby wywalczyć znaczące zmiany. Różnica polega na tym, że zdecydowana większość społeczeństwa jest zainteresowana egalitarnym programem zielonego wzrostu na wzór Zielonego Nowego Ładu, ponieważ mogą skorzystać z ogromnych inwestycji publicznych w zielone miejsca pracy, infrastrukturę i transport publiczny, które podniosłyby ich standard życia. A zorganizowani pracownicy w strategicznych sektorach, takich jak elektryczność i motoryzacja, mają strukturalną dźwignię, aby sprostać kluczowym wymaganiom klimatycznym.
Innymi słowy, szerszy ruch klimatyczny ma potencjalną koalicję z interesami i zdolnością do osiągnięcia swoich celów – ale nadal musi być zorganizowana. Oznacza to, że program zielonego wzrostu ma wiarygodną potencjalną "strukturę możliwości politycznych", w przeciwieństwie do postwzrostu.
....
Inne tematy w dziale Społeczeństwo