5 listopada może być najważniejszą datą dla mnie...
Ta data może mieć wpływ na zakończenie Zielonego Ładu, na powstrzymanie Kultury Anulowania, na powstrzymanie LGBT, na powstrzymanie wszystkich lewicowych eksperymentów...
Wszystkie osoby urodzone pod tą datą mają duży wpływ na Dzieło Boże na Ziemi...
A teraz trochę o scenariuszach wyborów prezydenckich w USA 5 XI 2024 roku.
Nowy sondaż Wall Street Journal pokazuje, że szanse Donalda Trumpa rosną.
https://s.wsj.net/public/resources/documents/WSJ_Swing_States_Partial_March_2024.pdf
Ale nadal wszystko jest możliwe.
Trump prowadzi w 6 z 7 swing states. Sztabowcy mówią, że teraz Pensylwania staje się kluczowa.
Sondaż z głównych pól bitwy wyborczej pokazuje, że Trump ma przewagę od 2 do 8 punktów procentowych w sześciu stanach – Pensylwanii, Michigan, Arizonie, Georgii, Nevadzie i Karolinie Północnej – w głosowaniu testowym, w którym biorą udział kandydaci z innych partii i niezależni. Trump ma podobną przewagę, gdy wyborcy są proszeni o wybór tylko między nim a Bidenem.
Jedynym wyjątkiem jest Wisconsin, gdzie Biden prowadzi 3 punktami na karcie do głosowania z wieloma kandydatami i gdzie obaj kandydaci remisują w bezpośrednim pojedynku.
Kolejnym wyzwaniem dla Bidena jest to, że sondaż wykazał oznaki, że musi on jeszcze skonsolidować zwycięską koalicję, która poparła go w 2020 roku. W siedmiu stanach Biden zdobywa 68% czarnoskórych wyborców, a także 48% wyborców latynoskich i 50% wyborców poniżej 30 roku życia na karcie do głosowania z dwoma kandydatami.
Te poziomy poparcia są prawie identyczne z poparciem, jakie Biden miał w lutowym sondażu Journala dotyczącym krajowej puli wyborców i są znacznie słabsze niż to, które wygrał w 2020 roku. W całym kraju Biden w tym roku miał 91% czarnoskórych wyborców, 63% latynoskich wyborców i 61% wyborców poniżej 30 roku życia, jak zarejestrowano AP VoteCast, duży sondaż elektoratu w tym roku.
Kandydaci z innych partii i kandydaci niezależni stanowią nieprzewidywalny element wyborów, zdobywając 15% we wszystkich stanach wahających się. Obejmuje to 11% tych, którzy popierają Kennedy'ego, którego poparcie wzrasta aż do 15% w Nevadzie i 13% w Arizonie. Dodatkowe 10% jest niezdecydowanych we wszystkich siedmiu stanach. Wyborcy są również nieproporcjonalnie młodzi i pochodzą z mniejszości rasowych i etnicznych – to jeden z powodów, dla których Biden wydaje się osiągać gorsze wyniki w tych grupach niż w 2020 r.
Sondaż z udziałem 4200 wyborców (po 600 w każdym ze stanów, w których toczy się walka) został przeprowadzony w dniach 17-24 marca i ma margines błędu +/- 1,5 punktu procentowego dla całej próby i 4 punkty procentowe dla wyników z poszczególnych stanów.
Teraz trochę inaczej....
Gdyby Trump wygrał w Pensylwanii i Georgii, dałoby mu to 270 punktów. Tyle potrzeba głosów elektorskich żeby wygrać.
Eksperci uważają, że sztab Bidena może doprowadzić do remisu 269-269.
Czy jest to możliwe?
Jeśli Trump wygra w Pensylwanii i Michigan, a reszta swing states trafi do Bidena, będziemy mieli remis 269-269.
Remis może być także, gdyby Trump wygrał w Pensylwanii i Arizonie, a w New Hampshire sprawił niespodziankę.
Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska większości z 538 głosów elektorskich, wybory prezydenckie rozstrzyga Izba Reprezentantów, przy czym każda delegacja stanowa ma jeden głos. Do zwycięstwa potrzebna jest większość stanów (26). Senatorowie wybieraliby wiceprezydenta, przy czym każdy senator miałby jeden głos. Do zwycięstwa potrzebna jest większość senatorów (51).
Tylko, że Republikanie utrzymują 26 stanów, więc Trump zostałby prezydentem. Senat mógłby wybrać Bidena na wiceprezydenta.
Myślę, że tak nie będzie.
To wyborcy powiedzą Zielonemu Ładowi, Kulturze Anulowania, …..
-NIE
..............................................................................................
Dlaczego Kolegium Elektorów to najlepsza forma wyboru Prezydenta USA?
W ramach Kolegium Elektorów Amerykanie wybierają swojego prezydenta według stanów, głosując na listy wyborców lokalnych obiecanych kandydatowi na prezydenta. Liczba elektorów stanu to suma senatorów (dwóch na stan) i przedstawicieli (od jednego dla małych stanów, takich jak Delaware i Montana, do kilkudziesięciu dla stanów zaludnionych, takich jak Kalifornia i Teksas). Prawie wszystkie stany (obecnie wszystkie oprócz dwóch) wybierają swoich wyborców w drodze powszechnego głosowania. Kandydat z największą liczbą głosów, nawet niewielką większością głosów, otrzymuje wszystkie głosy wyborcze stanu.
Przeciwnicy tego sposobu wybierania Prezydenta USA (głównie Demokraci) uważają, że Kolegium Elektorów i procedura „zwycięzca bierze wszystko”, w większości stanów zniekształciły wartość poszczególnych głosów w zależności od stanu zamieszkania wyborcy i pozbawiły praw wyborczych partii mniejszościowych w stanach, w których druga partia dominowała i prawdopodobnie wygra wszystkie jego głosy wyborcze. Zgodnie z raportem w nowoczesnym systemie wyborczym ludzie muszą wybierać prezydenta w głosowaniu bezpośrednim, muszą liczyć każdy głos po równo i muszą gwarantować, że kandydat z największą ogólną liczbą głosów w kraju zostanie wybrany na prezydenta.
Zwolennicy Kolegium Elektorskiego uważają, że jest to genialna demokratyczna metoda wyboru. Można powiedzieć, że polega na ujawnieniu, tego co ludzie mają wspólne, i ukryciu tego, co ich dzieli...
Nie ma doskonałych ordynacji wyborczych w świecie... Kolegium Elektorów jest niedoskonałe, podobnie jak wszystkie systemy wyborcze, ale jest stosowane w USA od ponad dwóch stuleci. Ten system zapewnił stabilność w burzliwych czasach, wydał wielu wybitnych prezydentów i był nieodłączną częścią najbardziej udanej i trwałej struktury rządu w historii.
System Kolegium Elektorów izoluje ryzyko zachęty do oszustw wyborczych, ograniczając się do ścisłych konkursów w kilku dużych stanach, a wyzwania i przeliczenia ograniczają się do wyników losowania w stanach, które okazały się decydujące dla wyniku krajowego. Ale w bezpośrednich wyborach powszechnych pokusy kradzieży głosów istniałyby w każdym okręgu (jest ich w USA ponad 178 000) . Wybory prezydenckie byłyby podatne na przedłużające się po wyborach okresy niestabilności politycznej, z daleko idącymi wyzwaniami i przeciwdziałaniem, sporem sądowym, urazą i paraliżem rządu.
Konstytucja i tradycje polityczne, które wyrosły wokół niej, promują rozsądny majoritaryzm. Szanują i wzmacniają większość, zarówno popularną, jak i reprezentatywną, ale dążą do budowania większości, które są umiarkowane i stabilne, złożone z szerokich przekrojów wielkiej różnorodności narodu i szanując interesy i wartości mniejszości.
Struktura Kongresu sprzyja takiej większości poprzez dwuizbowość, z jedną izbą zorganizowaną przez państwa, a drugą przez populacje wewnątrz stanów, oraz przez rozłożone kadencje i inne urządzenia.
Kolegium Elektorów podejmuje wyzwanie, organizując wybory prezydenckie przez stany, przy czym państwowe głosy wyborcze łączą schematy ważenia Izby Reprezentantów i Senatu. Zwycięski kandydat na prezydenta prawie zawsze zdobędzie narodową większość lub wiele głosów, ale zawsze musi wygrać równoczesną większość głosów w wyborach stanowych. W rezultacie każda możliwa strategia kampanii będzie polegała na konkurowaniu w różnych stanach i regionach oraz na podejmowaniu różnych i sprzecznych lokalnych problemów.
Zwyczaj państwowy polegający na głosowaniu na zwycięzcę jest dodatkowym, silnym bodźcem do strategicznej dywersyfikacji. Na urzędzie prezydent może identyfikować się z troską Kongresu o lokalne interesy i budowanie koalicji państwo-stan, ponieważ jego pozycja polityczna wiąże się z podobnymi ograniczeniami.
Kolegium Elektorów nie tylko odzwierciedla większe cele Konstytucji, ale jest niezbędne do tych celów. Zniesienie go na korzyść bezpośrednich wyborów poważnie, a może nawet katastrofalnie, podważyłoby zaangażowanie Ameryki w rząd oparty na wewnętrznie zróżnicowanej większości narodowej.
Bezpośrednie wybory zniszczyłyby amerykański system partyjny. W systemie Kolegium Elektorów zdobycie najwyższej nagrody politycznej wymaga szerokiej koalicji z dużą obecnością w wielu poszczególnych stanach. Dlatego w amerykańskiej polityce dominują dwie główne partie, z których każda jest wspólnym przedsięwzięciem partii stanowych, które łączy i mediuje różnorodność grup interesów i zakres zobowiązań ideologicznych. I właśnie dlatego wyraźne mniejszości działają w ramach jednej lub obu głównych partii (i zawierają w tym celu kompromisy i otrzymują je).
Bezpośrednie wybory odpowiadałyby naturalnym skłonnościom działaczy politycznych, widocznych w wielu innych demokracjach, do organizowania się według interesów regionalnych, gospodarczych i klasowych, nieskażonych ideologii i zwykłych osobowości.
Bezpośrednie wybory wyeliminowałyby stany z polityki prezydenckiej. Kandydaci koncentrowaliby się na dużych skupiskach ludności i nie zwracaliby uwagi na interesy bardziej rozproszonych obywateli zamieszkujących rozległe obszary państwa. Poważnie podważyłoby to federalistyczną strukturę Konstytucji i rządu, Senat byłby jedynym bastionem stanów. Ale jego natychmiastowym skutkiem byłoby przekształcenie kampanii prezydenckich w nierozpoznaną mobilizację grup interesów, bez łagodzących skutków konieczności dostosowania interesów stanów i różnych sił grup interesów w zależności od stanu.
Bezpośrednie wybory zmieniłyby charakter prezydencji. Nawet prezydent, który zgromadził większość głosów w wyborach byłby innym rodzajem przywódcy politycznego… a jego baza wyborcza nie miałaby wiele wspólnego z bazą Kongresu.
Bezpośrednie wybory mogłyby doprowadzić do secesji..
...
Inne tematy w dziale Polityka