Trochę o PIS w samorządach...
Jakie są fakty...
Dochody samorządów w latach 2019-2023 były wyższe o ponad 600 mld złotych w porównaniu do wcześniejszej kadencji Platformy Obywatelskiej.
Zawsze PiS na nowe zadania samorządów przekazywał dodatkowe środki. Za PO było inaczej, często na samorządy przekazywane były dodatkowe zadania, tylko że w ślad za tymi zadaniami nie szło dodatkowe finansowanie.
PiS był zdolny wygenerować na Fundusz Inwestycji Lokalnych 13 miliardów złotych.
Na rządowy Fundusz Rozwoju Dróg 15 miliardów złotych, z którego wyremontowanych zostało ponad 21 tysięcy kilometrów dróg powiatowych i gminnych.
Geniusz PiS-u w porównaniu do innych partii politycznych w Polsce polega na tym, że ma Mateusza Morawieckiego który potrafi generować środki.
Zawsze na wszystkie zadania były pieniądze.
Radziłbym Donaldowi Tuskowi kogoś takiego znaleźć ( myślę że jest po jego stronie Marek Belka) bo tak za kilka miesięcy będzie wywieziony na taczce do Berlina albo Brukseli przez Polaków płacących wysokie sztywne rachunki.
Majstersztykiem Morawieckiego było stworzenie niskich progów wejścia, nie wymagały wysokich środków własnych, jak to często jest w przypadku środków unijnych. Miały przejrzyste reguły, były proste w obsłudze, ułatwiały codzienne życie mieszkańców.
To dzięki lokalnym inwestycjom do mniejszych miast, miasteczek, gmin, ściągani byli przedsiębiorcy, inwestorzy, a to oznaczało więcej miejsc pracy w lokalnych społecznościach i to, co było zmorą III Rzeczypospolitej, czyli bardzo wysokie bezrobocie i w ślad za tym idąca bieda, udało się w dużym stopniu zwalczyć właśnie dzięki tym inwestycjom lokalnym.
Te programy dla Polski lokalnej, są niezwykle ważne z punktu widzenia perspektyw rozwojowych i one będą zlikwidowane przez Koalicję 13 grudnia, która informuje obywateli, że pieniędzy nie ma i nie będzie.
Celem naszego wysiłku gospodarczego musi być w pierwszym rzędzie podniesienie stopy życiowej i majątku własnego obywatela. Bogaty obywatel czyni bogate państwo.
Wszystkie dotychczasowe strategie gospodarcze w Polsce i założenia budżetowe opierają się na koncepcji niedostatku. To jest na przekonaniu, że majątek Polski jest ograniczony oraz , że jedyną naszą nadzieją jest znalezienie lepszego sposobu ich podziału. Z ekonomicznego punktu widzenia oznacza to, że bilans musi wyjść na zero, a zysk jednego człowieka równoznaczny jest ze stratą drugiego, im ktoś bogatszy, tym biedniejszy musi być jego sąsiad.
Na bazie tego podziału powstawały znane wszystkim, różne patologie gospodarcze. W ich wyniku jest 3 procent obywateli bardzo bogatych (głównie uwłaszczonych na bazie majątku skarbu państwa) i było 60 procent żyjących poniżej granicy ubóstwa – nie wspomnę o ludziach zdegradowanych i zepchniętych na margines człowieczeństwa.
Mateusz Morawiecki zamiast szukać lepszych sposobów krajania starego „budżetowego ciasta” na coraz mniejsze kawałki, skoncentrował się na pieczeniu nowego „budżetowego ciasta”, wystarczająco dużego, by starczyło dla wszystkich.
Od czego zależy bogactwo państwa? Bogactwo państwa zależy od majątku skarbu państwa i majątku obywateli państwa.
Wcześniej były złe strategie gospodarcze pomniejszające zarówno majątek skarbu państwa jak i obywateli. Majątek ulegał stałemu zmniejszaniu – to i „bochen” do podziału robił się coraz mniejszy. Problemu tego nie rozwiązywała kapitalizacja i narastania dobrobytu wśród nielicznych (często byłej nomenklatury).
Premier RP Mateusz Morawiecki wie, że ten wysiłek musi być skierowany na rzesze drobnych i średnich pracodawców działających w Polsce samorządowej.
...
Inne tematy w dziale Polityka