Do Rosjan docierają złe wieści z Ukrainy?
Kilka historii medialny pokazuje, że blokada informacyjna Kremla ma poważne luki
Ukraińcy dzwonią lub wysyłają do rodziców zabitych żołnierzy informacje, czy wiedzą, że ich syn został zabity?
Większość rzuca bluzgi i obiecuje że przyjedzie osobiście i zabije informatora złych wieści, ale są tacy co proszą o wysłanie zdjęcia w celu identyfikacji i proszą o przechowanie zwłok chcą odebrać ciało i pochować je godnie.
Ze statystyki tych rozmów wynika, że obywatele Rosji nie są informowani o śmierci swych synów.
Kolejna historia to informacja o zbiórkach w szkołach na sprzęt dla drugiej armii świata. Oficjalnie zbiera się na drony. Bohaterką internetu stała się ciotka (prawdopodobnie matka chrzestna), która chrześniakowi będącemu w oddziale wojskowym walczącym na Ukrainie przysłała drona.
Rosyjscy blogerzy zostali zszokowani fiaskiem nad rzeką Doniec ,
Ta historia była mocno wałkowana w mediach także na Salonie24.
Armia rosyjska próbowała przeprawić się przez rzekę na mostach pontonowych, tłocząc w oczekiwaniu na brzegu dziesiątki pojazdów opancerzonych, obsadzonych przez setki żołnierzy. Ukraińcy zaatakowali, niszcząc pontony i zostawiając Rosjan w pułapce. Rezultatem było strzelanie do kaczek (w USA mówią do indyków), jakiego nie widziano na wojnie od wielu lat.
Instytut Studiów Wojennych szacuje, że w operacji brało udział około 550 Rosjan z 74. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych i blisko 500 z nich zostało zabitych lub rannych.
Według ustaleń ISW, Rosjanie działali nieprofesjonalnie: „Dowództwo i sztab jednostki mogły nie rozpoznać niebezpieczeństw, jakie stwarzały poprawiające się zdolności artyleryjskie Ukrainy dwa miesiące później, lub po prostu były niekompetentne lub niezdolne do kontrolowania swoich wojsk”.
Być może Rosjanie uważali, że Ukraińcy stacjonowali wystarczająco daleko od rzeki, aby ich artyleria nie mogła do niej dolecieć.
Emerytowany australijski gen. Mick Ryan wyjaśnił kilka dni temu, jak skomplikowane są przeprawy przez rzeki, zwykle obejmujące nie mniej niż sześć etapów. A ponieważ są skomplikowane, zwykle podejmuje się je tylko wtedy, gdy armia uważa, że powodzenie operacji jest warte ryzyka. Co oznacza, że jest to prawdopodobnie jeszcze większe fiasko dla Rosji, niż się początkowo wydaje.
Nagranie z nadbrzeża zamienionego w cmentarzysko czołgów najwyraźniej zwróciło uwagę rosyjskich blogerów wojskowych, którzy zwykle chcą wzmocnić linię Kremla, ale w tym przypadku byli zaskoczeni skalą masakry.
„Od dłuższego czasu milczałem” – powiedział w opublikowanym w piątek nagraniu wideo Jurij Podolyaka, bloger wojenny, który ma 2,1 mln obserwujących w Telegramie, mówiąc, że do tej pory unikał krytykowania rosyjskiego wojska. „Ostatnią kroplą, która ogarnęła moją cierpliwość, były wydarzenia wokół Biłohorówki, gdzie z powodu głupoty — podkreślam, z powodu głupoty rosyjskiego dowództwa — spalono co najmniej jedną batalionową grupę taktyczną, być może dwie.”…
„Tak, rozumiem, że niemożliwe jest, aby na wojnie nie było problemów” – powiedział. „Ale kiedy te same problemy trwają przez trzy miesiące i wydaje się, że nic się nie zmienia, to ja osobiście, a właściwie miliony obywateli Federacji Rosyjskiej, zaczynam mieć pytania do tych przywódców operacji wojskowej”.
Inny bloger szydził, że operacja była tak nieudolna taktycznie, że stanowiła „bezpośredni sabotaż”.
Dla Rosjan fakt, że Ukraińcy po 24 godzin od katastrofy Rosjan bez problemu przeprawili się przez tę samą rzekę jest bardzo bolesny.
Wydaje się, że operacja okrążenia i zniszczenia sił ukraińskich w Donbasie zakończyła się niepowodzeniem po wycofaniu sił rosyjskich na północy z okolic Charkowa.
Kiedy do tych informacji Rosjanie dodają zapowiedzi, że wojna z Ukrainą była konieczna żeby osłabić NATO i odsunąć je od granic Rosji...
Poszerzenie NATO o Finlandię i Szwecję to polityczny szok dla Rosjan.
...
Inne tematy w dziale Polityka