Paradoksalne, że najstarsza gra zespołowa (z zasadami skodyfikowanymi w 1744 roku) ma najkrótszą historię mistrzostw świata. Na początku lat ’70. ub. wieku stworzono formułę meczów jednodniowych; po 300 piłek każda ze stron. W 1975 r. odbyły się pierwsze w historii mistrzostwa świata, które odbywały się w cyklu 4-letnim; z dwoma wyjątkami wszakże: po turnieju w Indiach i Pakistanie z 1987 r., kolejny odbył się po upływie 5 lat – w Australii i Nowej Zelandii, a po turnieju w Indiach, Pakistanie i Sri Lance z 1996 r., kolejny odbył się po upływie 3 lat – w Anglii.
Dziś, na koniec (jak się okazuje to już 26. wpis na temat 10. MŚ w krykiecie) garść podsumowań. Bardzo dziękuję tym, którzy mi towarzyszyli; mam nadzieję, że choć troszkę notki te przyczyniły się do lepszego poznania tej wspaniałej gry.
Przed rozpoczęciem tegorocznych mistrzostw ogromne nadzieje z występem drużyny narodowej wiązano w kraju głównego gospodarza – Indiach. I udało się; jak już pisałem – po raz pierwszy w historii mistrzem świata nie został zawodnik, który wywalczył w finale co najmniej 100 punktów.
Nie pisałem natomiast, że w zasadzie nie zdarzyło się, by gospodarz odniósł zwycięstwo, choć właściwiej będzie rzec – nie sięgano jeszcze po mistrzostwo świata w ojczyźnie przyszłego tryumfatora. W 1996 r. mistrzem świata została Sri Lanka, która była wówczas współgospodarzem (wraz z Indiami i Pakistanem), ale ostatni mecz u siebie grała w jeszcze w fazie grupowej.
Indywidualnie
Wielkie nadzieje wiązano z tym, że właśnie w finale, rozegranym w jego rodzinnym mieście setny raz w karierze 100 punktów w meczu jednodniowym zdobędzie najskuteczniejszy w historii krykiecista – Saćin Tendulkar. Tak się nie stało, nad czym sam zainteresowany tuż po finałowym meczu wcale nie rozpaczał. Dla zawodnika, który 24-IV skończy 38 lat – syna pisarza tworzącego w języku marackim (marathi), używanym głównie w stanie Maharasztra – najważniejsze było to, że w swoim 6. występie na mistrzostwach świata wreszcie sięgnął po trofeum.
Po tych mistrzostwach Saćin Tendulkar (o którym pisałem szerzej (http://quidguidagis.salon24.pl/237689,master-blaster) jeszcze w ubiegłym roku, gdy przekroczył granicę 14 tysięcy punktów w meczach testowych) ma w dorobku 14 692 punkty w meczach testowych i 18111 w meczach jednodniowych; na tych mistrzostwach przekroczył granicę 18000 punktów.
Drobne wyjaśnienie – mecz 1-dniowy to taki, w którym każda ze stron dysponuje 50 seriami (300 piłkami) chyba, że któremuś zespołowi uda się szybciej wyłączyć z gry wszystkich batsmanów. Mecze testowe trwają znacznie dłużej, bo gra się tak długo, aż wreszcie wykluczy z gry 10. batsmana; nie ma więc żadnego ograniczenia (faktycznie bywają, ale generalnie rzecz biorąc jest tak, jak napisałem).
Najlepszym batsmanem mistrzostw był Tillakaratne Dilśan ze Sri Lanki, który zdobył równo 500 punktów w 9 meczach, czyli wszystkich łącznie z finałem (pojedynczy najlepszy wynik to 144 punkty z meczu przeciw Zimbabwe; w 2 meczach przekraczał granicę 100 punktów). Kolejne miejsca w tym rankingu zajęli Saćin Tendulkar (482 punkty w 9 meczach; 120 pkt z meczu z Anglią; w 2 meczach więcej niż 100 pkt) i Kumar Sangakkara też ze Sri Lanki (465 w 9 meczach; 111 pkt przeciw Nowej Zelandii; raz powyżej 100 pkt).
Najlepszy indywidualny wynik – Indus Wirendr Sehwag – 175 pkt z meczu przeciw Bangladeszowi.
Wśród bowlerów, w rankingu tych, którzy wyłączyli z gry największą liczbę batsmanów wygrali ex aequo Zahir Khan z Indii i Pakistańczyk Szahid Afridi – obaj wyautowali po 21 zawodników; kolejnym na tej liście jest Tim Southee z Nowej Zelandii, który wykluczył 18 rywali; po 15 autów mieli Muralitharan ze Sri Lanki, który zakończył reprezentacyjną karierę, a także Indus Juwradź Sinh i Robin Peterson z Afryki Południowej.
Drużynowo
Najwięcej punktów w jednym meczu zdobyły Indie – 370, a był to mecz otwarcia tych mistrzostw, z Bangladeszem. Ponad 350 zdobyły też Nowa Zelandia (358) – przeciw Kanadzie i Afryka Południowa (351) – przeciw Holandii. Kolejny najwyższy wynik to ex aequo Indie i Anglia – po 338 punktów z wzajemnej konfrontacji tych drużyn. Ten wynik to zarazem najwyższa łączna zdobycz punktowa w jednym meczu (676; mecz w Bangalurze). Ponad 650 punktów zdobywano też w meczach Anglii z Irlandią (656; też w Bangalurze) i Bangladeszu z Indiami (653; w Dhace).
Gdy wygrywa zespół, który jako pierwszy zdobywa punkty – różnicę dzielącą obie strony podaje się informując o różnicy w zdobyczy punktowej. Gdy Afryka Pd. grała z Holandią, zespół RPA jako pierwszy zdobywał punkty i zdobył ich 351; w odpowiedzi Holendrzy zgromadzili 120. W tym wypadku Afryka Pd. wygrała z przewagą 231 punktów i była to (w tej kategorii) najwyższa różnica. Kolejne to wygrana Indii Zachodnich nad Holandią – 215 punktów oraz Sri Lanki nad Kanadą – 210 punktów.
Gdy wygrywa zespół, który zdobywa punkty jako drugi – różnicę podaje się informując o liczbie zawodników, którzy w chwili zakończenia, dosłownie rzecz ujmując, byli niewykluczeni. Kenia w meczu z Nową Zelandią jako pierwsza zdobywała punkty i zdobyła ich 69. Nowa Zelandia nie miała żadnego wykluczenia w momencie, gdy przekroczyła dorobek punktowy rywali, dlatego Nowa Zelandia wygrała z przewagą 10 wickets. Również z przewagą 10 niewykluczonych (a może bardziej – batsmanów pozostających w odwodzie?) Nowa Zelandia pokonała Zimbabwe, a Pakistan wygrał z Indiami Zachodnimi.
Można też poinformować o tym, ile piłek pozostało do rzucenia w chwili, gdy (wracając do przykładu Nowej Zelandii i Kenii) Nowozelandczycy osiągnęli cel – otóż mieli ich jeszcze 252, a przecież wszystkich w danej części jest 300. To także rekordowy wynik tych mistrzostw w danej kategorii. Ponad 200 piłek pozostawało do rzucenia (226) w chwili gdy Indie Zachodnie przekroczyły zdobycz punktową Bangladeszu (w tym wypadku ekipa z Karaibów wygrała z przewagą 9 pozostających w odwodzie).
I to już wszystko; odmeldowuję się.
Inne tematy w dziale Sport