O sytuacji w tabeli grupy B przed weekendowymi meczami szerzej pisałem tu. Jeśli jednak komuś nie chce się zaglądać, przypominam – Anglicy mieli już wszystkie mecze za sobą; zajmowali 3. miejsce w tabeli (awans 4 zespołów), ale mieli tylko punkt przewagi nad Indiami Zachodnimi i Bangladeszem. Gdyby więc zespół z Karaibów pokonał w ostatnim meczu Indie, a Bengalczycy (Bangladeszczycy???) wygrali z Afryką Pd., Anglicy wracaliby do domów.
Bardzo trudny mecz z RPA; losowanie wygrywają zawodnicy z Afryki Pd. i decydują, że będą pierwsi zdobywać punkty. Idzie im nader składnie; bez fajerwerków jeśli chodzi o indywidualne osiągnięcia (najwięcej punktów, 69 – Jacques Kallis), ale za to grają bardzo skutecznie; dość powiedzieć, że pierwszego zawodnika tracą dopiero w 21. serii. Do końca 30. następują jeszcze dwa, ale później tracą kolejnego dopiero w 45. serii.
W sumie zdobywają 284 punkty, co – w porównaniu z wynikami dotychczasowych meczów w Mirpurze (pn.-wsch. obrzeża Dhakki) – wcale nie było bardzo pokaźnym dorobkiem (370 punktów Indii w meczu z Bangladeszem otwierającym te mistrzostwa).
Shakib Al Hasan, jak na kapitana przystało, zdobył ich najwięcej – 30, ale gdy i on musiał zejść pod koniec 24. serii kres był już blisko; jeszcze w tej samej serii kolejne wykluczenie, a ostatnia piłka 28. overu okazała się ostatnią całego meczu. Wszyscy zawodnicy Bangladeszu wyautowani, zdobyli tylko 78 punktów (rywale po upływie tylu serii mieli ich 129).
Główni sprawcy tej sromoty to Robin Petersom – 4 wykluczenia i Lonwabo Tsotsobe – trzy. Komentator BBC żartował z drugiego imienia Tsotsobe – Lopsy, które do złudzenia przypomina Flopsy, czyli Flopsię – siostrę królika Piotrusia z bajek pani Potter.
Grupa A
Pakistańczycy nieco lepiej punktowali, ale po 25 seriach ich przewaga wynosiła tylko 16 punktów, a z drugiej strony mili o wykluczenie więcej. Gdy jednak do 35. serii utrzymali blisko 20-punktową przewagę i wciąż byli tylko o 1 wyautowanego gorsi, ich zwycięstwo wydawało się coraz bardziej realne. Po 40. overze mieli 21 punktów przewagi (łącznie 169) i teraz to oni byli o wykluczenie lepsi. W kolejnej serii mecz się zakończył. Brett Lee wyautował co prawda 4 Pakistańczyków, ale koledzy nie byli już tak skuteczni.
Najwięcej dla zwycięzców, 46 punktów, zdobył Asad Shafiq.
Wróżby
Przed nami ćwierćfinały: w środę Pakistan gra z Indiami Zachodnimi (mój typ – Pakistan); w czwartek Indie – Australia (będę kibicował Indiom); w piątek Nowa Zelandia gra z Afryką Pd. (sercem będę za Nowozelandczykami), a w sobotę Sri Lanka z Anglią (obawiam się, że to będzie ostatni mecz Anglików na tych mistrzostwach).
Gdyby moje typy / oczekiwania sprawdziły się, w półfinałach: Sri Lanka – Nowa Zelandia oraz… Pakistan – Indie – co za mecz! I to jeszcze w Ćandigarhu - stolicy indyjskiego Pendżabu, którą na początku lat ’50 zbudowano od zera (między innymi wiele budynków Le Corbusiera), bo właściwa stolica Pendżabu, Lahore, znalazła się po pakistańskiej stronie granicy.
Jeśli tak będzie, w środę 30-III cały Subkontynent będzie siedział na beczce prochu.
Komentarze
Pokaż komentarze