Pawel Ulbrych Pawel Ulbrych
456
BLOG

Sensacja! Sensacja! Zielona sensacja!

Pawel Ulbrych Pawel Ulbrych Krykiet Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Niewiarygodne stało się faktem. Co prawda zdarzyło się 3 dni temu, ale i tak jeszcze nikt tego u nas nie odnotował. Niespodzianka wisiała w powietrzu podczas meczu Anglików z Holendrami; potem ogromne emocje gdy Anglia grała z Indiami, a Pakistan ze Sri Lanką, a teraz (a dokładnie w środę) Anglicy przegrali z Irlandczykami!

 

Wydawało się, że po świetnej grze w niezwykle prestiżowym turnieju The Ashes (5 spotkań testowych Anglii z Australią), który Anglicy w pięknym stylu wygrali na Antypodach, właśnie oni będą jednym z głównych faworytów MŚ w krykiecie, które odbywają się w Azji Południowej. Po skromnym zwycięstwie nad Holandią wydawało się, że tak jednak być nie musi, ale fenomenalny mecz z Indiami znów kazał patrzeć na Anglików jak na kandydatów do medalu.

 

Oczywiście Anglicy przywieźli krykiet na Irlandię, ale pierwszy udokumentowany mecz rozegrano tu w połowie XIX wieku; dość późno zważywszy, że w Indiach rozsiewanie tej zarazy, jak mawiają dziś niektórzy Indusi, zaczęło się jeszcze w I połowie XVIII wieku.

 

Krykiet nie zrobił w Irlandii aż takiej kariery jak rugby czy piłka nożna. Reprezentacja Zielonej Wyspy należy do światowej federacji dopiero od 1993 r., a w 2006 rozegrała  pełnoprawny mecz jednodniowy; z Anglikami, a jakże. Przegrali wówczas dość wyraźnie, ale kapitan rywali w tamtym spotkaniu, Andrew Strauss, który tutaj tyle krwi napsuł Indiom, komplementował Irlandczyków. Potem oba zespoły jeszcze 2 razy grały ze sobą w formule jednodniowej (między innymi na poprzednich MŚ) i wszystkie te mecze wygrali Anglicy.

2-III-2011 może jednak stać się datą graniczną.

Spotkanie Irlandii z Anglią odbyło się w Bangalurze czyli tam, gdzie Anglicy zremisowali z Indiami. Losowanie wygrali Anglicy i postanowili, że jako pierwsi będą zdobywać punkty. I znów w pierwszej parze na pitch wyszli Andrew Strauss i Kevin Pietersen. Tym razem jednak Strauss nie powtórzył wyczynu z konfrontacji z Indiami, w której zdobył 158 punktów. Tym razem zszedł jako pierwszy, a było to w połowie 14. serii; zdobył 34 punkty. Wkrótce, bo w ostatniej piłce 17. serii boisko musiał też opuścić Pietersen, ale aż do 43. overu Irlandczykom nie udało się wykluczyć żadnego z pary Jonathan Trott – Ian Bell (odpowiednio 92 i 81 pkt).   

 

W końcówce Anglicy grali już znacznie bardziej rozluźnieni i stąd 6 wykluczeń w ostatnich 8 seriach. Mimo wszystko wydawało się, że dorobek 327 punktów jest na tyle duży, iż nic złego nie powinno się zdarzyć. Tym bardziej można było nabrać takiego przeświadczenia, że w rozegranym na tym samym stadionie meczu Indii z Anglią współ-gospodarze mistrzostw zdobyli bardzo zbliżoną liczbę punktów - 338.

 

Druga połowa – Irlandia zdobywa punkty. Jako pierwsi piłki wybijają kapitan William Porterfield i 20-letni Paul Sterling; zaczyna się wprost koszmarnie, bo już w pierwszej piłce z boiska musi zejść Porterfield. Zmienia go Ed Joyce, który 4 lata wcześniej debiutował w MŚ i grał w meczu Anglii z Irlandią, ale w barwach… Anglii. Sterling zdobył 32 punkty i w końcówce 10. serii też schodzi. Po 10 overach obie ekipy mają po 2 wykluczenia, ale Irlandia o 10 punktów mniej od dorobku Anglików. Po 20 seriach liczba wykluczeń pozostaje bez zmian, ale dystans Irlandczyków rośnie do 20 punktów. W połowie II części jest już bardzo nieciekawie dla Irlandczyków: 5 wykluczeń (wobec wciąż 2 u Anglików) i strata ponad 30 punktów.

 

W tym momencie, choć dopiero od niedawna, był już na boisku Kevin O’Brien – rodowity Irlandczyk z Dublina, ryży z natury, a ponieważ reprezentanci Irlandii grają na tych mistrzostwach z pofarbowanymi na czerwono włosami, w ramach wspierania jakiejś akcji charytatywnej, wyglądał bardzo, bardzo irlandzko.

 

A zatem po 25 seriach Irlandia traciła do Anglii ponad 30 pkt, miała 5 zawodników wyłączonych już z gry, a Kevin O’Brien niedawno wszedł i miał na koncie skromne 4 punkty. Z 5 kolejnych serii aż 4 Irlandczycy kończą jednak z dwucyfrowym dorobkiem punktowym i po 30. overze tracą już tylko 9 punktów. Najważniejsze zaś, że nie stracili kolejnych zawodników.

 

27-letni zawodnik gra jak z nut; 6 razy posyła piłki za 6 punktów, 13 razy za 4; znakomicie układa się jego współpraca na pitchu z Alexem Cusackiem. Obaj zdobywają dla swego zespołu aż 162 punkty, a kiedy do końca meczu pozostaje już tylko 10 serii Irlandczycy są lepsi od Anglików o 6 punktów!

 

W angielskim obozie robi się cieplej, ale jeszcze dużo czasu pozostaje do końca. Najważniejsze teraz, to wykluczyć Kevina O’Briena. I w 42. udaje się połowicznie – z boiska schodzi Cusack.

 

Zastępuje go John Mooney, jeszcze zdążą wywalczyć z K. O’Brienem 44 punkty; w 45. serii Anglicy lepsi o punkt, ale nie znaczy to, że losy meczu są rozstrzygnięte. Niepokojąco dobrze współpracują Kevin O’Brien i Mooney. Na 2 serie (12 piłek) do końca K. O’Brien ma już na koncie 112 punktów, Anglicy uwijają się jak w ukrobie, by wreszcie wykluczyć go z gry; im szybciej to zrobią tym szybciej oddalą niebezpieczeństwo porażki.

 

Rozpoczyna się przedostatnia seria; rzuca Stuart Broad, który dotychczas słabo się prezentował w tym meczu; K. O’Brien wybija i rusza po punkt w kierunku przeciwległej bramki, w jego stronę zaczyna biec Mooney. Niestety; zanim bohater tego meczu zdąży dobiec do białej linii (można powiedzieć „bazy”), Anglicy rozbijają stojącą obok bramkę; Kevin O’Brien zostaje wyautowany (113 pkt). W jego miejsce wchodzi zaprawiony w bojach, blisko 37-letni Australijczyk z irlandzkim paszportem, Trent Johnston. W dalszej części tej serii Irlandczycy zdobywają jeszcze 4 punkty i do wyrównania dorobku Anglików brakuje im już tylko dwóch!

 

Ostatnich 6 piłek; rzuca Anderson (ten sam, który w pierwszej piłce wykluczył Porterfielda). Pierwsza piłka; Mooney posyła za 4 punkty i jest po meczu.

Niebywałe! wszystko szło po myśli Anglików; teraz sytuacja się komplikuje. W 3 meczach wywalczyli 3 punkty (zwycięstwo nad Holandią i remis z Indiami). W perspektywie mają mecze z Afryką Południową, Indiami Zachodnimi i Bangladeszem. Czyżby miało ich zabraknąć w czwórce, która awansuje do ćwierćfinałów?

 

Czy znów wśród ośmiu najlepszych drużyn znajdą się Irlandczycy (przed 4 laty sensacyjnie pokonali Pakistan; tu na razie porażka z Bangladeszem i zwycięstwo nad Anglią)? Odpowiedzi na te pytania już wkrótce. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Sport