Jestem totalnym short stackiem i pozostała mi cała 1 runda by zmienic stan "przebywania" lub pożegnac się z turniejem.
T/14 Ante 150 600/1200 staczam się w dół w kolejnych kilku rozdaniach.
Sb nic ciekawego, BU bibza, CU totalna kicha, itd. (śmieciowe ręce zupełnie) Mała ślepa nadszarpnęła i tak już mikry stack, a ante sukcesywnie mnie zjada rozdanie za rozdaniem.
Jednak co do puszowania "any two" (dwie dowolne karty), to jestem zdania że tę dowolnośc należy ograniczyc i selekcjonowac ręce, a nie tiltując wykonac all in z kartą np. T3o - takie działanie nie ma zupełnie sensu gdy istnieje możliwośc zobaczenia kolejnej, zakładam, że lepszej ręki.
T15/ come back, M, A7s
A7s w eleganckim treflowym kolorze.
Cóż za wspaniała karta:
1/ bije wszystkie konfiguracjie niesparowanych rąk bez asa;
2/ ręce Ax (x mała blotka) bije na głowę
3/ z mniejszymi parami niz 77 ma "w miarę sprawiedliwy" coin flip
4/ 7-ka jest uzupełnieniem do całej gamy stritów ( w końcu to środkowa karta)
5/ a niebanalny bonus - to możliwośc nutsowego koloru.
Inne konfiguracje rąk przeciwników "nie przychodzą" mi do głowy))))! Mam wygrywająca pre-flop rekę i basta!
Zamierzam wykonac komiczny: call lub all in ))), gdy nikt wcześniej nie zgłosi pretensji do puli.
Mając taką petardę (A7s) jestem kamikadze i tylko taki styl gry pozostaje graczowi SS.
Od słów do czynów:
Znany z wcześniejszych rozdań Rosjanin wykonuje z UTG pusz. Pięknie jest, pierwszy delikwent w puli (myślę że ma wielkie nic) i ja również wchodzę. Smoczy Tatusiek po namyśle też sprawdza i dobrze, mam coraz więcej kasy do zgarnięcia, bo przynależna mi cząstka puli rośnie )))).
I tu się kończy mój świat widziany przez różowe okulary. Do gry wchodzi, wykonując reraise, zabetonowany niczym faszystowski bunkier przeciwlotniczy, murek ("antissamos") - widzę ciemnośc bez oglądania kart!
Witajcie ciemności moje stare przyjaciółki - gdzieś w głowie słyszę gitarę i z ciemności Centralnego Parku w Nowym Yorku dochodzi śpiew duetu Simon&Gurfunkel
http://www.youtube.com/watch?v=0jqn9SKYAgY "Brzmienie ciszy" na mojej top liście - pierwsza dziesiątka światowa.
Tatuś chowa smoczek do kieszonki i rozsądnie ucieka z rozdania. Oglądamy spadające na stół karty w trójkę. Dodam, że murek ma w ręku bombę atomową w postaci AA!! Cóż miło się grało ...
Flop: Qc 9c 6h oops, mam jakieś szanse (moje outs to 9 kart treflowych ~35% + back draw do str8 jakieś 37-38% sumarycznie)
Ponad 40% murek, reszta dla Rosjanina (ciekawe jak on się czuje w tych coin flipach mając zwykle marne szanse)
Turn:Td pograsza sytuację: murek ~60 szanas na wygraną, a Rosjanin i ja dzielimi się równo resztą.
River: najniższy trefl, a jak ważny, nuts!! - fanfary!! Zabieram mniej niż połowę puli i cieszę się jak dziecko.
Wracam do gry, euforia!
T16/ BU, 88, ante 200 800/1600 Kilka rozdań póżniej.
Deczko ostygłem z radości zwycięstwa. Mam w tym momnecie 2 wyjścia: wziąc na przeczekanie i piąc się po drabince nagród, licząc że przeciwnicy wyginą w bratobójczej walce lub zaryzykowac i sięgnąc po większą kasę.
Euforia działa jednak dalej, więc chcę zawalczyc o stół finałowy, postanawiam nie czekac na to co przyniesie los tylo wziąc go za bary i nim potrząsnąc.
88 karta w sam raz dla kamikadze
Gracz z CU podbija o 7000, niespecjalnie rozumiem co to za akcja i czemu tak dużo? Sięgam do jego notki - małopochlebna. Wychodzi mi, że to blef czyli dlatego gram za dużo byście nie mieli ochoty mnie sprawdzic.
Oczywiście mogę się mylic i człowiek pokaże pocketa w stylu QQ+, ale raz kozie śmierc. Wchodzę całym stackiem chcąc wyizolowac zawodnika z CU ( o ile przy moim stacku taka operacja jest możliwa?!? ))))))
Niestety Sb ma w nosie tej mój manewr i proponuje dwóm big stackom podwojenie stawki. Bb fold, początkowy agresor call.
Cut off pokazuje QJs i OK, zaś Sb małośmieszną rękę TT. Tia to może by już mój koniec ...
Jakimś cudem wkręcam się od du.. strony w strita, uff! Euforia, o dziwo, wyparowała momentalnie, tak przynajmniej myślałem.
T17/ M, pocket 44
Limp? Raise? Ostatecznie postanawiam zatrzymac się w pół drogi.
Donk bet (hmm też mi się po czasie nie podoba to zagranie, ale tak wymyśliłem) i sprawdza z batona mój ulubiony call station - Smoczy Tatusiek.
Oglądamy sobie flopa w dwójkę. Piękny, sparowany, draw do koloru, draw do str8. Chcę grac o finał, to mam własnie flopa 1 vs 1. Bez specjanych ceregieli zadaję kontynuację za 50% puli, bez pozycji, lecz z ambicjami na wygraną (niby czemu big stack miałby coś dociągnąc). Po niemiłosiernie długiej))), ciągnacej się długimi 3 sekundami namysłu, chwili: fold!.
Czas to pojęcie względne, bezwzględna jest wartośc puli, którą przyjmuję z głębokim zrozumieniem co do powagi i wartości mojej pocket pary.
Co wygrało tą pulę: ano początkowa drobna agresja i jej zdecydowana kontynuacja oraz fakt, że jest cała gama zgrań, które graczom loose passive nie mieszczą się w głowie. A Drago.... na tym etapie starał się jeszcze rozsądnie mnie analizowac. I skąd niby miał wiedziec, że z trybu parkowanie w okopach łamane przez all in, własnie przełączyłem się na speed drive. Cały czas prezentowałem mu jakąś sensowną rekę, więc i teraz króla lub dziesiątkę mogłem miec, bądź jakiś znaczący draw, czy też rozsądną pocket parę typu 77+
T18/ Bb, ante 200 800/1600, JTo win, czyli misclick idioty, bądź luz blues.
To nie ja kliknąłem call na pusz od cut off'a. To siedzący na Bb rozluźniony stackiem idiota, który, rozmawiając na przyziemne domowe tematy, przypalał jednocześnie papierosa. Ja kliknąłem fold! Winny jest debil, który siedział przed monitorem.
Toż to jaja kompletne - przez pomyłkę łamię AQo!!! Euforia z poprzednich rozdań wróciła pewnie efektem jojo ))))).
Albo się gra w skupieniu, albo dzieją się cuda. Mam nadzieję, że po zobaczeniu tych kilku wcześniejszych rozdań, zaakceptujecie to wyjaśnienie, bo innego nie ma. Chęci gry, z kartą JTo, za spory kawał mojego stacka, w takiej sytuacji mi zdecydowanie brakuje. O dużo, za dużo do stracenia!!
Z drugiej strony mogę byc od czasu do czasu wygrywającym idiotą, powiekszając o rozsądną sumę stack.
Możliwe, że ktoś w notce (przy moim nicku) dopisał, że szastam stackiem gdy się nadbuduję odpowiednio, oby tak było....
Cdn. pozdr
burak, amator, gracz przypadkowy, a czasem skuteczny
wygrane rozdanie, to kwestia wiary w zwycięstwo, reszta jest, hihi, tylko zimną logiką i techniką rozgrywki
wyjęte z Waszych komentarzy ;-)
"Stale tam zaglądam. Wciąż w nadziei, że wreszcie coś zrozumiem, nawet błysnę rozwiązaniem....."
"chyba powinienem wnioskować o zbanowanie całego bloga quahadi, bo jest wybitnie niebezpieczny dla zdrowia psychicznego i nawet fizycznego"
"Na oko nie ma problemu" i " ...to mi zasugerował były Mistrz Europy Open. Ale też był zmęczony upałem." "sytuacja jest o tyle prosta, co prawie beznadziejna"
"przy układzie ..., to ciemność widzę... ale jeszcze pomyślę :)"
i to jest właściwe podejście do problemu ;-)
NA TYM BLOGU MOŻESZ PISAĆ I GADAĆ PRAWIE O WSZYSTKIM POD WARUNKIEM:
1/ ŻE PISZESZ RÓWNIEŻ O BRYDŻU;
2/ ŻE LOGICZNA ARGUMENTACJA JEST WCHŁANIANA
I ANALIZOWANA
PRZEZ TWOJE NIEDOMYTE KOMÓRKI;
3/ ŻE NIE BOISZ SIĘ POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW,
4/ ŻE WIESZ , ŻE JA CZASEM
"LUBIĘ PODYSKUTOWAĆ"
s - spades = piki,
h - hearts = kiery,
d - diamonds = kara
c - clubs = trefle
Tabela rozkładu kolorów:
ku wiecznej chwale Tego barda
Tradycja:
Quasimodo:
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości