W czasach konstytucyjnego Królestwa Polskiego, gdy światem kultury rządził spór między "Klasykami" i "Romantykami" sztafażem literackim przykrywający najgłębszy konflikt postaw politycznych, sytuacja gospodarcza stawiała na skraju upadłości nie tylko cały kraj, ale także przytłaczającą większość właścicieli ziemskich. Gdy w 1821r. ministrem przychodów i skarbu został książę Franciszek Ksawery Drucki - Lubecki, średnie zadłużenie majątków przekraczało 90% ich wartości i było zjawiskiem powszechnym, dotykającym niemal wszystkich, choć w nieco większym stopniu dawne włości pruskie. Było to oczywiście efektem nieustannych niemal wojen przetaczających się przez ziemie polskie, ale w znacznej części także świadomej polityki rządu berlińskiego, zaraz po trzecim rozbiorze dążącego do wyzucia żywiołu polskiego z wszelkiej własności. Użyto do tego instrumentów finansowych, głównie polityki kredytowej, łapiącej właścicieli nieruchomości rolnych w pułapkę niespłacalnych długów.
O tym jak mikroskopijna jest w powszechnej świadomości znajomość dziejów gospodarczych Polski, także wśród warstw rzekomo najlepiej wykształconych, świadczy powtarzalność historii, tak potężnie zaznaczona w III RP schwytaniem jej elit w matnię "kredytów frankowych". Gdybyśmy bowiem w systemie kształcenia równy nacisk kładli na sprawę walki zbrojnej, jak na kwestie wojen gospodarczych prowadzonych przeciwko Polakom, to być może wielu z nich miałoby współcześnie większe rozeznanie w mechanizmach rządzących światem i zasadami przepływu energii, dóbr i usług. Niestety, u nas niewiele osób stosowną wiedzę posiada, a jeszcze mniej umie ją uczciwie przekazywać.
Kilkakrotnie przytaczałem tu historię "sum bajońskich" , świetnie pokazującą czym jest nie posiadanie własnej kultury państwowości, w znaczeniu budowania instytucji prawnych i ekonomicznych, pozwalających na zachowanie narodowej substancji w jej najważniejszym społecznym znaczeniu - własności. Sprawa, która pozostawiła tak plastyczny ślad w języku, w swojej istocie nie jest publiczności znana i dlatego historia ta mogła się powtórzyć, poprzez gorączkę "kredytów frankowych", będących w istocie zakładem bez szans na zwycięstwo.
Wielkim paradoksem naszych dziejów jest to, że prawdziwa nowoczesność w sensie prawnym, wkroczywszy do Polski wraz ze zwycięskim Napoleonem, znalazła swoją kontynuację po jego klęsce w powołanym przez Romanowów Królestwie Polskim, dając narodowi szansę na zaprezentowanie jego talentów, o które wcześniej nie był posądzany - w dziedzinie obrotu pieniężnego, przemysłu i budowy instytucji trwałych i społecznie wydajnych. Nie znamy tej historii bo wiąże się ściśle z Rosją i każdy kto stara się ją zanalizować, opisać i przybliżyć publiczności, natychmiast jest atakowany przy użyciu wszystkich znanych przymiotników. I dlatego Drucki - Lubecki, wielki zwycięzca gospodarczych wojen, po śladach działalności którego wciąż stąpamy, nie cieszy się w Polsce dobrą pamięcią.
Jednym z takich śladów jest dawny gmach Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego przy ulicy Kredytowej 1 w Warszawie, gdzie obecnie mieści się Muzeum Etnograficzne, zarządzane przez ludzi robiących tam niedorzeczne wystawy o konieczności rozliczenia się Polaków z kolonialnej przeszłości. Sama jednak instytucja Towarzystwa, które trwając od 1825r. do 1950, zapisało się w narodowych dziejach złotymi zgłoskami, o czym niestety mało kto wie, powinna być przedmiotem odrębnych studiów.
Towarzystwo Kredytowe Ziemskie było osobistym projektem Księcia Ministra ( nazywał je "landszaftem" ), którego celem było oddłużenie majątków ziemskich i uruchomienie prawidłowego obiegu pieniądza. Przed jego utworzeniem obarczeni zobowiązaniami właściciele, nie byli w stanie prawidłowo zarządzać swoimi gospodarstwami, będąc zdanymi na korzystanie z doraźnych pożyczek i usług różnych wydrwigroszy w zakresie pośrednictwa finansowego i obsługi prawnej. W efekcie i tak niewielkie dochody szły na opłacenie odsetek i prowizji, uniemożliwiając wszelką racjonalną gospodarkę.
Łamiąc zajadły opór przeciwników, głównie Nowosilcowa strojącego się przy tym w szaty obrońcy konstytucji, ale też Stanisława Staszica i tzw. "Partii kaliskiej", Drucki - Lubecki przeforsował swój projekt, który dla kraju okazał się zbawienny i przyniósł trwałe skutki w postaci uratowania polskiej własności przed obcymi głównie wierzycielami.
Wszyscy którzy przystąpili do Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego uzyskali wydajną ochronę prawną, fakt że kosztem dotychczasowych wierzycieli. Co rok musieli wpłacać do kasy Towarzystwa 6% wartości długu z chwili przystąpienia, z czego 4% to była stała stopa odsetek wypłacana dzierżycielom należności, a 2% szło na spłatę kapitału. Wcześniej średnia stopa odsetek wynosiła 10 do 12 %, a czasami dochodziła do 20% rocznie. Na potwierdzenie zobowiązań TKZ emitowało listy zastawne, które trafiły do wolnego obrotu giełdowego. Co roku jakaś ich pula była wykupowana według wartości nominalnej z owej nadwyżki środków jaka powstawała w wyniku różnicy między sumą wpłat od właścicieli, a sumą odsetek. Listy do wykupu typowano w drodze losowania. W pierwszym roku obrotu giełdowego kurs listów wynosił 68% wartości nominalnej, po czterech latach, w roku 1830 doszedł już do 100%. System był ustawiony w ten sposób, że zobowiązania właściciela przyjętego do Towarzystwa wygasały po 28 latach, a w tym czasie nie groziły mu żadne postępowania windykacyjne, poza dochodzeniem tej rocznej 6% opłaty.
Ta pierwsza narodowa instytucja finansowa z prawdziwego zdarzenia okazała się wielkim dobrodziejstwem, ratując polską własność przed obcymi spekulantami, w rękach których kumulowały się wycelowane w nią wierzytelności. Umożliwiła też powszechne oczynszowanie włościan, a także przenoszenie na nich własności w zamian za renty wieczyste. Uruchomiła też obrót pieniężny, na skalę i na zasadach wcześniej w Polsce nie znanych. Sama możliwość wstąpienia do TKZ była ograniczona dwoma warunkami - właściciel nieruchomości musiał z niej płacić podatek roczny nie mniejszy niż 100 zł., a wartość zadłużenia nie mogła przekraczać sześćdziesięciokrotności sumy podatków zapłaconych w ostatnim roku fiskalnym. Tym samym działał też Drucki - Lubecki w interesie budżetu, bo jeśli ktoś mocno zadłużony chciał skorzystać z dobrodziejstwa wstąpienia do Towarzystwa, to musiał podnieść kwotę odprowadzonego podatku.
Powołanie Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego było jednym z najważniejszych zwycięstw polskich czasów porozbiorowych, ale o takich sukcesach nie umiemy i nie chcemy pamiętać z widomym skutkiem. Historię napisali krytycy Księcia Ministra, oburzający się na jego działalność tymi słowy, przestrzegającymi przed złudami postępu gospodarczego, odwracającego uwagę od ważniejszych spraw politycznych:
"Kto by uważał na wzrastającą stolicę, na budowane liczne i wspaniałe gmachy, na bite i murowane trakty, na zakładane fabryki i manufaktury żelaza, perkalów, kobierców, sukna, na odbyt jaki uzyskiwały w gębi Rosji , w Azji i w Chinach, powiedziałby, że Polska była pod ów czas w najlepszym bycie... Lubeckiemu ministrowi zrazu nietrudno było wydobyć Królestwo z niedostatku, jaki się ukazywał, bo gorliwość obywatelska szczerze mu do tego pomogła. Po biórach zaprowadził oszczędności, umniejszenia i rzeczy regulował. Lecz zaledwie wszystko do pory przywiódł, nieprzestał swego systemu rozwijać bez końca" i zapewne dlatego autor tych słów postanowił wywołać powstanie, które ów nieprzystający do godności narodu system zniszczyło.
Inne tematy w dziale Gospodarka