kelkeszos kelkeszos
410
BLOG

Bajki polskie. O przełomowym roku 2025

kelkeszos kelkeszos Inwestycje Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

Bajka to w polszczyźnie słowo paradoksalne, ze względu na swoje dwa znaczenia. Jedno jest oczywiście pozytywne i dotyczy gatunku literackiego, obejmującego krótkie utwory, najczęściej w mowie wiązanej, precyzyjnie - choć często alegorycznie -  opisujące rzeczywistość i kończące się stanowczym morałem. Tu tradycję mamy ogromną, bo już pierwsza polska świecka drukowana książka "Żywot Ezopa Fryga" Biernata z Lublina, zawierała w sobie owe bajki. Potem było dobrze, albo bardzo dobrze, bo znakomitymi bajkopisarzami okazało się wielu polskich autorów, z takimi mistrzami jak Ignacy Krasicki, ale też Stanisław Trembecki, Franciszek Dionizy Kniaźnin, albo Julian Ursyn Niemcewicz. Ten ostatni podniósł nawet bajkę jako gatunek literacki do rangi manifestu politycznego, czemu dał wyraz w swoim słynnym onegdaj, a dziś kompletnie zapomnianym "Mrowisku" ( przykra nieznajomość tego utworu jest jednym z większych deficytów naszych historyków ). Od bajek nie stronił sam Adam Mickiewicz, pokazując w nich rzadko publicznie prezentowaną trzeźwość umysłu, genialnie nimi operował Aleksander Fredro, a w czasach najnowszych oczywiście nieoceniony Jan Brzechwa, pod pozorem literatury dziecięcej ukrywający precyzyjne obserwacje zupełnie dorosłego świata, bo kto w słynnym leniu leżącym na tapczanie nie dopatrzy się cech naszego dzisiejszego premiera, ten niewiele ma z rzeczywistością wspólnego.

Ciekawy nurt próbował zainicjować Henryk Rzewuski swoimi "Nie - Bajkami" , z których kilka to cuda małej formy, choć niestety słabo znane, może poza "Ja gorę!" spopularyzowaną przez świetną ekranizację. Podobną formułę miał znakomity cykl z czasów PRL "Dobranoc dla dorosłych", a jeszcze wcześniej nico z tradycji owych wieloznacznych przypowieści czerpał Profesor Tutka.

To wszystko już niestety przeszłość, bo pozytywne kojarzenie bajki zostało zastąpione jej drugim, negatywnym sensem. Nie mam pewności, tylko domysł, ale bajanie ma pewnie ten sam źródłosłów co bujanie w staropolszczyźnie znaczące tyle co latanie, stąd kiedyś używano słowa "buje" wypartego potem przez skrzydła. Jeszcze Stanisław Bareja pamiętał tę słowną tradycję, gdy kazał Balcerkowi puszczającemu gołębie krzyczeć "bujaj! bujaj!"

Takiej komendy pewnie nikt nie musi wydawać Donaldowi Tuskowi, który talent do bujania ma wrodzony, a chęć do opowiadania bajek nieodpartą. Szkoda, że wyłącznie tych kojarzących się z negatywnym znaczeniem słowa, czyli niedorzecznych. Wprawdzie literacko trudno wynurzenia Premiera zakwalifikować, jeśli już to do kategorii "antybaśnie", ale nie można im odmówić pewnych walorów, bo retorycznie Donald Tusk mimo coraz wyraźniejszych problemów z niewyraźnością mowy, pozostaje sprawny. To znaczy ładnie opowiada. A przy tym mimo upływu lat, rozmach tych epickich narracji nie maleje. Zielone wyspy, Arabia szczęśliwa, Ofir, katarscy inwestorzy, niepodważalne wartości europejskie niesione na wielbłądach - to dawny Tusk. Współczesny jest niemniej efektowny, a przy tym potrafiący się odwołać także do nienormalnej polskiej historii, bo przecież tysiąclecie koronacji Bolesława Chrobrego, daje tu świetny pretekst, a złote bramy Kijowa czekają na tych co chcą wziąć udział w "odbudowie Ukrainy". Czyli niechybnie na nas.

Oczywiście jak w każdej przyzwoitej baśni nie może zabraknąć cudów. Mamy więc czarodzieja i jego wszechmocną brzóskę, spod której wyjdzie błoga deregulacja, powodująca że zamrożona społeczna energia w końcu zacznie swobodnie krążyć w systemie gospodarczym, a wyzwolona inteligencja, oczywiście sztuczna, bo ta nie sztuczna już za chwilę nikomu do niczego nie będzie potrzebna, przeniesie  nas w inne sfery.

Zadanie wprawdzie nie jest łatwe, bo:

"Król jeden myśli i projektów dumnych,

kazał spisać szczęśliwych regestr i rozumnych

Ten, co pisał szczęśliwych, znalazł bardzo mało.

Pisarzowi rozumnych papieru nie stało".

i cudotwórcy będą się musieli mierzyć z przemądrzałymi malkontentami i marudami, ale tym razem reformatorzy dadzą z pewnością radę, a od Premiera w końcu odklei się niesłuszne posądzenie o permanentne mijanie się z prawdą. To bowiem szczery człowiek, który swoje bajki opowiada z przekonaniem wynikającym z wiary we własne talenty i wpływy "mnie nikt nie oszuka".

Pożyjemy i  zobaczymy jak pożyjemy, bo na razie nasze wspaniałe państwo odkąd pamiętam, a z racji wieku muszę pamiętać dużo, zawsze miało ten sam problem, z którym nie umiało sobie poradzić mimo różnych rządów i ustrojów. W Polsce ludzie co do zasady nie mają gdzie mieszkać i w tym jest jakaś niesamowita anty - bajka. Jak to jest możliwe, że tak zasobny kraj od lat nie jest w stanie rozwiązać problemu braku mieszkań? W każdym razie nic nie zapowiada, aby miał on zniknąć, bo w wielkich planach naszego najwybitniejszego opowiadacza bajek, zbrojarza - betoniarza zastąpi sztuczna inteligencja, dostarczona przez panów poruszających się na latających "bez emisyjnych" dywanach. W każdym razie w kebabnictwie zostaniemy potęgą, a mieszkania i elektrownie zbuduje brzóska. Czarodziejska.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Gospodarka