Wprawdzie od czasów słynnych mów Cycerona przeciwko Katylinie narzekanie na czasy i obyczaje weszło trwale do europejskiego krwioobiegu, objawiając się nawet wtedy, gdy nie ma ku temu wystarczających przesłanek, ale w naszej smutnej teraźniejszości mamy realne powody do czarnowidztwa. Dzieje się bowiem w Polsce dużo złych rzeczy i choć ich skutki wciąż dają się tłumić odpowiednimi wiązkami luksów i decybeli, odrywającymi publiczność od spraw istotnych, to jednak realność świata wkrótce przypomni nam o właściwych hierarchiach zdarzeń. I choć porażająca diagnoza co do stanu polskiej państwowości, postawiona przez Bogdana Święczkowskiego nie przebiła się przez grubą warstwę puchu i mgły codziennej dawki bzdur, to nie znaczy, że nie jest trafiona. Bo jest i to bardzo precyzyjnie, a za jej zlekceważenie przyjdzie nam wszystkim wkrótce bardzo boleśnie zapłacić.
Jeśli istotą naszego społecznego człowieczeństwa jest wymiana - myśli, poglądów, dóbr, energii, to jej zasady najpełniej oddaje prawo cywilne, opierające się na kilku nienaruszalnych fundamentach - równości podmiotów, autonomii ich woli i swobody jej oświadczenia. A zatem wymiana tylko wtedy jest prawomocna, gdy odbywa się na zasadzie niezakłóconego i prawdziwego przekazywania innej osobie, tego co mamy w swojej sferze podmiotowej. Prawo cywilne zna cztery przypadki, w których oświadczenie woli jest wadliwe. Jeden z nich to pozorność. Słowo tak stare, że trudno uchwycić jego pierwotne znaczenie, obecnie jednak posiadające jednoznaczny sens, bo pozorność to okrywanie istoty rzeczy ( kiedyś płaszcz nazywano pozorkiem ) warstwą czynników mających odwrócić uwagę od prawdziwych zdarzeń, albo w ogóle je zamaskować, czyniąc niedostrzegalnymi.
Prawo cywilne oświadczenie woli złożone dla pozoru i za zgodą drugiej strony uważa za automatycznie nieważne i choć dla ludzi nie zajmujących się na co dzień stosowaniem prawa sytuacje takie wydają się rzadkie, to wcale tak nie jest. Małżeństwa dla pozoru - czyli uzyskania obywatelstwa, albo prawa pobytu, ustanawianie alimentów zmieniających kolejność egzekucji, obrót fakturami potwierdzającymi czynności pozorne, wyprowadzanie majątku spod egzekucji w drodze fikcyjnych umów - to całe masy stanów faktycznych dość w obrocie powszechnych. Zresztą pozorność zawsze wzrastała w czasach nadmiernej ingerencji państwa w naturalne mechanizmy społeczne i związanego z tym wzrostu opresyjności. Tym niemniej jest oczywistą patologią obrotu i zazwyczaj wiąże się też z popełnianiem przestępstw. Sprawne państwo ma wszystkie mechanizmy aby te nieuczciwości eliminować i co do zasady po to w ogóle jest, jako forma społecznej organizacji.
Ciężki kryzys zaczyna się wtedy, gdy samo państwo, czy też rządzące nim grupy, zaczynają działać wyłącznie dla pozoru, czyniąc nieważnym wszystko, co powinno stanowić szkielet ładu republikańskiego. Gdybyśmy się chcieli realnie zastanowić jak rozpleniona jest pozorność w naszym życiu społecznym, a już zwłaszcza politycznym, to musielibyśmy dojść do ponurego wniosku, że państwo Polskie stoi na fikcji, w której cała jego konstrukcja zachowuje stabilność wyłącznie z braku wiedzy o stronie, w którą ma runąć.
I to właśnie zdefiniował prezes Trybunału Konstytucyjnego w swojej diagnozie. Wszystko bowiem co robi obecna ekipa rządząca jest właśnie wielką czynnością podjętą "dla pozoru" a przez to unieważniającą istnienie naszej państwowości, która powinna się opierać na parlamencie przyjmującym ustawy, bezstronnych sądach wydających uczciwe wyroki, rządzie sprawującym realny zarząd nad powierzonym mieniem i obywatelach potrafiących respektować nie tylko swój interes prywatny, ale też działających dla dobra publicznego. Żadna z tych przesłanek istnienia państwa nie jest spełniona i ten kryzys całej społecznej struktury zaczyna się objawiać w coraz bardziej ponurych szczegółach. Jeśli bowiem raz władza bezkarnie zastosowała pozorność, jak przy posłużeniu się fikcją "likwidacji" przy przejęciu mediów publicznych, to kolejnych tego typu działań nic już nie mogło powstrzymać, dlatego nastąpił cały ciąg zdarzeń niszczących to, bez czego żadne państwo nie ma sensu - sprawowanie i wymierzanie sprawiedliwości. Tworząc "dla pozoru" wrażenie "chaosu prawnego", czy jakiegoś rozdwojenia systemu poprzez zakwestionowanie aktów publicznych i w konsekwencji wprowadzenie do obiegu nieznanych prawu pojęć takich jak "neosędzia", rządzący, działający w imieniu własnym, ale na oczywiste zlecenie z zewnątrz, doprowadzili do anihilacji wszelkich gwarancji praw podmiotowych, bo gdy obywatele nie mają pewności wyroku, czy orzeczenia, to właściwie nie jest możliwy żaden normalny obrót gospodarczy. Podobnie gdy widzimiś jakiegoś sędziego, nie ponoszącego z nic odpowiedzialności decyduje o uniknięciu kary przez najgorszych zbrodniarzy.
Ta wszechobecna dziś pozorność dewastuje już wszystkie dziedziny życia, co powoli zaczyna docierać do przeciętnych ludzi, wierzących bezpodstawnie, że rokosz kast prawniczych ich nie dotyczy. Nic bardziej mylnego, bo ów rokosz wytwarza pozorność działania państwa, a ta z kolei wywołuje jego nieważność. Upadek państwa skutkuje zaś tym, że jego funkcje przejmują ponure gangi, o czym dobrze pamiętają wszyscy co przeżyli przełom lat 80/90. Zmierzamy w tym kierunku, bo z naszego życia społecznego nagle zniknęła realność. Wszystko staje się pozorem, co najlepiej widać po nadchodzących wyborach prezydenckich, które już wiadomo, że nie odbędą się w warunkach prawem przewidzianych, ale za to przy nieprzebranych pokładach puchu i mgły, jakimi kandydat rządzącej kliki przykrywa swoje prawdziwe poglądy, czyny i cele.
Ta przerażająca pozorność, gdy paskudne kasty prawnicze walcząc o wpływy i bezkarność, maskują swoje codzienne hańby wielkimi hasłami, sprowadziwszy przy tym sądownictwo do roli maszynki wydającej wyroki na zlecenie typów w rodzaju Sroki i Zembaczyńskiego, którzy z góry wiedzą co zrobi sąd w sprawie Zbigniewa Ziobry, gdy policja bezradna wobec bandziorów maltretuje schorowane emerytki, gdy tłumy urzędników najwyższego szczebla przedstawiają dla pozoru dyplomy wyższych uczelni, albo deklarują, że je posiadają, gdy wreszcie sam premier opowiada, że nie będzie implementował prawa unijnego, choć już de facto to robi - to właśnie powszechny zamach stanu, powoli, ale skutecznie przenoszący naszą państwowość w chaos. Prawdziwy, a nie pozorny.
Inne tematy w dziale Polityka