kelkeszos kelkeszos
5937
BLOG

Tresowane szczury na szczycie szklanej góry. O Imperium Tuska

kelkeszos kelkeszos Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 171

Wprawdzie wiersz Jana Brzechwy plastycznie opisujący Wyspy Bergamuty, kończy się optymistyczną ( chyba !? ) konstatacją, czy też raczej westchnieniem ulgi, potwierdzającym, że ta kraina chaosu w rzeczywistości nie istnieje, ale jak pokazuje nasza teraźniejszość, radość autora była zdecydowanie przedwczesna. Wieloryby w okularach to wprawdzie nie jest jeszcze nasza codzienność, ale już ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich, a i same zawody, pokazały, że tuż za następnym świtem, który z pewnością wstanie, kryją się rzeczy na niebie i ziemi, o których..... W każdym razie jabłka w gronostajowych czapkach, a już zwłaszcza uczone łososie nikogo pewnie w nieodległej przyszłości dziwić nie będą mogły pod rygorem surowej odpowiedzialności karnej. Przynajmniej tak się śni współczesnym filozofom i wpatrzonym w nich politykom. 

Wyobraźnia Brzechwy, bardzo dobrego prawnika i momentami genialnego poety, choć w tym świetnym wierszu pchnęła go w kierunku surrealizmu, bo jednak słoń z trąbami dwiema w przyrodzie nie występuje, niezupełnie zawiodła w opisie rzeczywistości. Mrówkę niosącą osła można potraktować jeszcze jako alegorię resztek myślących ludzi, dźwigających na swoich barkach monstrualną głupotę ( niesłusznie, ale jednak symbolizowaną prze uszatego czworonoga ) polityków i menadżerów, ale już szczury na szczycie szklanej góry, to już zupełna dosłowność. To symbol naszych czasów, w których szklane góry rzeczywiście zasłaniają w miastach słońce, a zasiedlone są przez .......  No trudno nazwać, żeby nikogo nie urazić, ale jednak skojarzenie z wierszem Brzechwy jest tu jakieś nieodparte. Z pewnością środowisko wytworzone w takich miejscach i otaczających je siedliskach, będących już nie miastami, tylko koszarami wielkich korporacji, sprzyja wytwarzaniu specyficznych więzi społecznych, którym trudno nadać nazwę "ludzkich". Takie warunki rodzą bardzo agresywną społeczność, rządząca się instynktami eliminującymi cechy przypisywane gatunkowi Homo Sapiens, a wytwarzającymi jakiś inny rodzaj Homo, znacznie łatwiejszy w tresurze od odchodzącego w zaprzeszłe plusquamperfectum Sapiensa.

Te grupy to bezpośrednie zaplecze obecnej władzy, nie tylko zresztą w Polsce, ale w całej już niemal Europie, gdzie wytrwale budowane są Wyspy Bergamuty, na których wszystko jest szczęśliwe i już nie "imagine" , ale jak najbardziej "real". Oczywiście aby ten stan osiągnąć należy wyeliminować opozycję, za którą stoi, czy też leży ( bo przecież ma wszystkie możliwe nowotwory ) Putin i zaciera z radości ręce, gdy coś idzie nie po myśli budowniczych nowego wspaniałego świata, a jak trzeba to wpuszcza mikroby do Sekwany.

W każdym razie w Polsce rozprawa tresowanych mieszkańców szklanych gór z opozycją przeszła z fazy planowania, do fazy realizacji. Nie żebym szczególnie żałował poprzedniej władzy, bo sama postawiła na czele takiego zasiedlacza najwyższych  pięter korporacyjnych wież i wasala tych z jeszcze wyższych alpejskich szczytów, ale samo zjawisko jest przykre i nie zapowiada niczego dobrego. Przeciwnie jest zwiastunem poważnego przesilenia, bo każda agresywna społeczność w pewnym momencie przestaje być impregnowana na siły rozkładu, a zatem i ten paskudny czas minie, choć pewnie trzeba będzie zapłacić dużą cenę za powrót normalności. Pewne zjawiska są wyjątkowo symptomatyczne. W państwie zorganizowanym jako republika, szanująca wszystkich obywateli, polityk opozycji chcący uczcić pamięć osób bliskich, byłby szczególnie chroniony przez rządzących, przed czynami uniemożliwiającymi spokojny udział w uroczystości. W Polsce nie jest, w Polsce jest ścigany za ochronę pamięci osób nieżyjących i narażony na chorą agresję. Sceny z wczorajszych obchodów smoleńskich, byłyby hańbą dla każdej władzy uznającej się za republikańską, w Polsce nie są, bo rządzących ład polityczny z udziałem pełnoprawnej opozycji nie interesuje, bo opozycja ma tę paskudną cechę, że chce, a czasami nawet może pozbawić władzy. 

Jak nietrudno było przewidzieć nadchodzący ciężki kryzys społeczny i gospodarczy nie wywoła żadnej próby prawidłowej reakcji ze strony tych, co się wdrapali na szczyty szklanych gór, bo taka wspinaczka wymaga cech specyficznych, zupełnie nieprzydatnych w czymś, co kiedyś nazywano godnym postępowaniem. Społeczność bezwzględnie zagryzająca odstępców nie będzie przecież miała żadnych względów dla istot z zewnątrz, a już zwłaszcza w sytuacji, gdy widzi w nich choćby cień zagrożenia. Dlatego los środowisk opozycyjnych będzie u nas ciężki, przy czym owe dolegliwości nie skończą się tylko na kasowaniu materialnych przesłanek jakiejkolwiek możliwości działania, ale też wiązać się będą z fizyczną agresją prorządowych bojówkarzy i napaściami zorganizowanych gangów, używających szyldów i pieczęci organów państwowych. W piątek herszt tych struktur ogłosił tryumfalnie o podpisaniu porozumień pomiędzy niektórymi z tych instytucji. Wyspy Bergamunty w czystej postaci - oto konstytucyjne organa państwa zawierają pomiędzy sobą umowy, o ściganie przestępstw opozycji. To już rzeczywiście osioł nie tyle niesiony przez mrówkę, ile fruwający jak gołębica i zrzucający w dół efekty procesu trawienia. W normalnym kraju organy do tego powołane po prostu ścigają przestępców w zwykłym trybie prac, dni i ustawowych umocowań. W nienormalnym muszą zawierać ze sobą umowy "w żadnym trybie" i określać ich cel jako niszczenie opozycji. Już widzę te decyzje, czy postanowienia z nagłówkiem: "działając na podstawie porozumienia zawartego pomiędzy KAS, MF, NIK i Prokuratorem Generalnym, pod patronatem Premiera RP, żądamy od Pana/Pani zwrotu stu miliardów złotych, wydatkowanych naszym zdaniem w sposób znamionujący przekroczenie uprawnień, na co dowody znajdują się w przekonaniu podpisanych pod poniższym wezwaniem oraz w programie "Czarno na białym " wyemitowanym dnia... W przypadku braku zwrotu wskazanej kwoty w terminie siedmiu dni od daty wysłania niniejszego pisma, podejmiemy wszystkie możliwe kroki bezprawne, mające na celu wyegzekwowanie wspomnianej należności".

Oczywiście ten scenariusz, choć realny, a nawet już wdrażany nie skończy się klęską ludzi do Polski przywiązanych i poważnie traktujących swoje obywatelskie obowiązki. Co to, to nie. Bywało gorzej, czasami wręcz zupełnie beznadziejnie i zawsze się znajdował ktoś piszący dalszy ciąg dziejów Naszego Kraju. Nie jest to żadna czcza nadzieja, bo ludzi dobrej woli jest więcej niż tresowanych szczurów, a i treserzy to nie tacy mistrzowie jak się im wydaje. Idzie jesień, kwitnie czyściec, przypominając, że przez pewne nieszczęścia trzeba przebrnąć, zwłaszcza gdy się samemu czynnie pracowało nad ich uruchomieniem. Potem wszystko wraca do równowagi.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (171)

Inne tematy w dziale Polityka