Nie wiem czy wydarzenia za naszą wschodnią granicą zmuszą kogokolwiek w Polsce do zastanowienia i namysłu w samej istocie tych słów, ale wskazane byłoby postawienie sobie chociaż tego jednego pytania, jak to się stało, że Ukraina nie będąca pod żadnym względem krajem z Polską porównywalnym, dokonała z łatwością sztuki, jaka nam się nie udała od lat z górą trzystu. Walcząc z potężnym przeciwnikiem, ma bezwzględne i realne wsparcie wielu sojuszników, w niektórych przypadkach nawet wsparcie bezinteresowne i nieograniczone. Czyli zupełnie inaczej niż my, przy czym ich "chłopcy" nie idą w bój bez broni, jak to się często naszym zdarzało. Wygląda na to , że w dyplomację nie umiemy i niewiele wskazuje , żeby coś się w tym względzie zmieniło. Szkoda, bo utalentowanych ludzi w Polsce nigdy nie brakowało, tyle, że najczęściej nie mieli szans na rozwinięcie swoich zdolności.
Gdy sztuka o nazwie Kongres Wiedeński, której autorem spokojnie mógł być Mario Puzo, zaczęła intensywnie zawiązywać swoją akcję, ledwie po niespełna trzech miesiącach negocjacji, Europa znów stanęła na krawędzi wojny. Teatr , który tam się odgrywał, do złudzenia przypominał scenę z hotelu w Hawanie, gdy Hyman Roth dzielił swój urodzinowy tort, określając strefy wpływów różnych mafijnych rodzin, których uśmiechnięci przedstawiciele trzymają za plecami sforę morderców, gotowych wszystkim poprzegryzać gardła. Przedstawienie wiedeńskie miało podobną dramaturgię i równie wybitnych aktorów. Car Aleksander został nawet dość powszechnie okrzyknięty "Talmą północy" ( Francois Talma był podówczas uznawany za najwybitniejszego w świecie aktora ). Aleksander przybrał maskę surową, z elementami wściekłości, nie wiemy czy naturalnymi, choć i ten "Sfinks" musiał mieć przecież jakieś cechy odziedziczone po niestabilnym ojcu. Najboleśniej odczuł to Metternich, którego jak donosił Talleyrand , Car traktował z pogardą i używał słów jakimi do służby się przemawia. Doszło do tego, że austriacki negocjator poprosił cesarza Franciszka , o zastąpienie go kimś innym, a audiencję u Aleksandra kończył w stanie silnego wzburzenia, w jakim nigdy go nie widziano. Po tej rozmowie Metternich poinformował pruskiego posła Hardenberga, że Cara obchodzi tylko Polska, a nie sprawa Prus i przejęcia przez nie całej Saksonii. Powiadomiony o tej rozmowie Aleksander ..... wyzwał Metternicha na pojedynek. Ten jednak się uchylił i za pośrednictwem generała Ożarowskiego zwalił wszystko na głuchotę Hardenberga. Tym niemniej Imperator miał dość Austriaków i zerwał z nimi wszelkie osobiste kontakty, podobnie zresztą jak z Castlereaghem, na którego obraźliwy list kazał odpowiedzieć Capo d' Istrii. Anglików Car nienawidził szczególnie, zwłaszcza Castleragha i zapewne z wielką radością przyjął kilka lat potem informację o taktownym samobójstwie Lorda, który posądzony o czyny nieobyczajne i szantażowany, podciął sobie gardło brzytwą do golenia.
Ta szczególna niechęć Aleksandra do Anglików miała powody liczne, ale w tym miejscu i czasie jeden główny, a przy tym żaden osobisty. To tylko interesy. W 1814r. istniały na świecie dwa globalne mocarstwa - Anglia i Rosja, a ich polityka znalazła się na kursie kolizyjnym.
W 1804r. Jan Potocki został wysokim urzędnikiem carskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Zapewne za protekcją Księcia Adama, którego cioteczna siostra była pierwszą żoną Potockiego. Nieistotne, bo w rosyjskiej służbie dyplomatycznej Potocki sprawdzał się jak mało kto. Po wcześniejszej podróży na Kaukaz i udziale w wyprawie do Chin, sformułował pryncypia polityki zagranicznej Rosji, z których dwa najważniejsze to nawiązanie bezpośrednich i trwałych kontaktów handlowych z Chinami oraz nawiązanie sojuszu z Francją w celu osiągnięcia poważnych wpływów w Indiach, Persji i Afganistanie. Ponadto zalecał pilne przyglądanie się upadającemu Imperium Osmanów i stanięcie w pierwszym rzędzie do podziału masy upadłości, zwłaszcza zaś opanowanie wybrzeża Morza Czarnego, Konstantynopola i cieśnin. Taki program był jednoznacznie wymierzony w najżywotniejsze interesy brytyjskie, oparte na kontrolowaniu najważniejszych dróg handlowych z Azji do Europy. Anglia wprawdzie panowała niepodzielnie na oceanach i drogi morskiej wokół Przylądka Dobrej Nadziei nikt nie mógł przeciąć, ale pamiętajmy - ten szlak był niebezpieczny, a przede wszystkim długi. Nieprzypadkowo Fileas Fogg chcący objechać świat w 80 dni wybrał inną drogę. Znacznie szybciej podróżowano przez Morze Czerwone, a potem Śródziemne, to też w zasadzie szlak morski, z tym, że miedzy Suezem a Aleksandrią - suchy. Brytyjczycy kontrolowali tu wszystkie najważniejsze punkty, ale gdyby Rosji udało się pokonać Turcję, zająć Bałkany i cieśniny, a co gorsza wskrzesić Grecję pod opieką Cara i tym samym przeciągnąć na swoją stronę aleksandryjskich Greków, to Anglicy otrzymywali cięcie po tętnicach, do czego oczywiście dopuścić nie mogli.
Aby jednak Rosja mogła realnie myśleć o zajęciu Konstantynopola, musiała mieć w garści konkretne atuty. Przede wszystkim Wołyń i Podole, bez tego mowy o żadnej sensownej akcji przeciw Turkom mowy nie było. W 1812r., działając właśnie z tych podstaw, Rosjanie doszli do ujścia Dunaju, a kilkanaście lat potem wykonali kolejny skok w kierunku Warny. Takiej akcji Brytania nie mogła przeciwdziałać na lądzie, bez wsparcia silnego sojusznika. W 1814r. jedynym możliwym była Austria. Francja odpadała jako kraj pokonany, z ogromnym problemem wewnętrznym, Prusy Car zneutralizował obietnicą wcielenia całej Saksonii , czyli osiągnięcia praktycznej hegemonii w Niemczech. To na razie odwlekało potencjalne, choć jak wielu słusznie przewidywało, nieuchronne zwrócenie się Prus przeciwko Rosji.
Dla Aleksandra, którego głównym celem było wejście do Konstantynopola i kontrola nad basenem Morza Kaspijskiego, zabezpieczenie północnego skrzydła stało się podstawą geopolityki. Dlatego wbił się w "serce Niemiec" jak to określał Castlereagh z projektem Królestwa Polskiego. Jak sam twierdził - Rosja na zachodzie potrzebuje "granicy wojskowej". Na taką granicę idealnie nadawały się ziemie Księstwa Warszawskiego. Strategicznie ważną linię Wisły ryglowała Twierdza Modlin, a od strony Austrii Car dostawał Zamość. Gdy w grudniu 1814r. Europa stanęła na krawędzi wojny, Aleksander straszył niedawnych sojuszników 8 milionami Polaków, gotowych do upadłego bić się o swoją niepodległość. Błysnął wtedy na chwilę memoriał WK Konstantego, wzywający Polaków do walki przeciwko odwiecznym wrogom, czyli Niemcom. Błysnął i po kilku dniach krążenia w odpisach, został schowany do archiwum, bez publikowania. Wrażenie jednak zrobił ogromne. I tę partię "Talma północy" wygrał, choć bez entuzjazmu publiczności.
Inne tematy w dziale Kultura