Rok 1921 był dla bolszewików krytyczny. Niedawna katastrofa w wojnie z Polską i wielki kryzys ekonomiczny spowodowany gospodarczą doktryną "komunizmu wojennego" wywołały w Rosji klęskę głodu, a wraz z nią liczne bunty grożące załamaniem władzy partii Lenina.
Na ratunek sowietom pospieszyli jednak zasłużeni internacjonaliści, zjawiający się we właściwym momencie za kulisami przedstawienia "wielka rewolucja socjalistyczna" i choć dla publiczności niewidoczni, to jednak piekielnie skuteczni w improwizowaniu dalszego ciągu. Najważniejszym z nich był Armand Hammer. Oto 27 października 1921r. firma tego ledwie 23 letniego człowieka, Allied Drugs & Chemical Corporation zawarła z Ludowym Komisariatem Handlu Zagranicznego umowę na dostawę 1 miliona buszli amerykańskiej pszenicy ( ok. 27 tysięcy ton ) - rozpoczynając tym samym podawanie kroplówki bolszewickiej Rosji. Sowieci zapłacili skonfiskowanymi "burżujom" brylantami, futrami, złotem i dziełami sztuki. Tę transakcję można uznać za faktyczne uruchomienie zasad NEP w handlu międzynarodowym. NEP paradoksalnie uratował komunizm dając sowieckiej Rosji potężny impuls ekonomiczny, umożliwiający jej nieznane wcześniej tempo rozwoju, a dla Stanów Zjednoczonych oznaczający kolejny element wielkiego przełomu. Po pierwszej wojnie światowej Ameryka stała się bowiem potężnym eksporterem kapitału, potrafiącym obracać nim nawet w tak wydawałoby się niesprzyjającym środowisku jak ZSRR. Dzięki takim ludziom jak Hammer.
Urodził się w 1898r. w Nowym Jorku, ale jego rodzina pochodziła z Odessy. Ojciec - Julius Hammer i matka z domu Lipszyc, byli założycielami i aktywnymi działaczami amerykańskiej partii socjalistycznej, a potem komunistycznej, nic więc dziwnego, że mieli świetne kontakty z przywódcami bolszewików. Oczywiście wyznawana doktryna nie przeszkadzała Hammerom w prowadzeniu świetnie prosperującego interesu w postaci owej parafarmaceutycznej firmy Allied Drugs &Chemical Corporation, której najpopularniejszym produktem był syrop imbirowy z dużą zawartością alkoholu. Jak widzimy Hyman Roth z drugiej części "Ojca Chrzestnego" miał swoich protoplastów w realu.
Mając tak znakomite umocowanie i koneksje, Armand Hammer z rozmachem boga kupców Hermesa rozwinął swoją handlową aktywność kursując nieprzerwanie między Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi i choć jego działalność przykuwała uwagę wszelkich możliwych służb po obydwu stronach, to jednak nie doznawała żadnych poważniejszych ograniczeń. Przeciwnie. W Rosji Hammer zrealizował w praktyce doktrynę Lejzorka Rojtszwańca . Jak wiadomo , bohater powieści Ilii Erenburga zachwalał sznurowadła jako najlepszy towar do działalności spekulacyjnej. Przydatne, marża taka sama jak na złocie, a nie zwracają uwagi.
Hammer wybrał ołówki. Założył w Rosji ich fabrykę, o tyle świetnie prosperującą, że jej głównym kontrahentem była WKP(b). Ołówki "Diamond" stanowiły podstawę wszelkiego pisarstwa w początkowych latach Związku Radzieckiego i bez nich nie dałoby się wdrożyć zasad socjalizmu. Tak , tak , dziś zaopatrzeni w klawiatury i długopisy nie pamiętamy jak przełomowym urządzeniem był niepozorny ołówek.
Oczywiście działalność Hammera nie ograniczała się do produkcji niezbędnych w biurach i szkołach przyborów, ale nabrała wielkiego rozmachu także w innych dziedzinach. Jeśli ktoś pamięta "Ośmiorniczkę" i walkę Jamesa Bonda ze spiskiem mającym na celu wywołanie wojny nuklearnej, finansowanym przez sprzedaż zasobów kremlowskiego skarbca, to przypomni sobie o jajach Faberge. To też sfera zainteresowania owego biznesmena, nieprzypadkowo okrzykniętego "czerwonym księciem" i opatrzonego tytułem przyjaciela Związku Radzieckiego.
Hammer buszował w skarbcach Ermitażu i innych sowieckich muzeów, wybierał z ich zasobów co cenniejsze precjoza, między innymi owe produkty Faberge i sprzedawał w Stanach, w zamian za dostarczanie komunistom..... no właśnie, tu dokładnie nie wiemy, ale możemy się domyślać.
Po dojściu do władzy Stalina i zakończeniu NEPu, międzynarodowa działalność Hammera na chwilę przycichła. Fabrykę ołówków znacjonalizowano, choć za przyzwoitym odszkodowaniem, a jej właściciel wrócił do Stanów, gdzie zajął się nową działalnością - produkcją spirytusu z ziemniaków, cały czas jednak pełniąc funkcję nieformalnego ambasadora ZSRR w USA. Zainstalował się przy tym nie byle gdzie, bo kupił okazyjnie całe piętro w Empire State Building , zaraz po tym, gdy w ów słynny budynek przypadkowo uderzył B - 25.
Wielkie ożywienie kontaktów Hammera w ojczyźnie światowego proletariatu nastąpiło wraz z nastaniem czasów jego dawnego dobrego znajomego - Nikity Chruszczowa. Tu już jednak Hammer występował nie tylko w dawnej roli pośrednika handlowego i producenta ołówków, albo destylatora spirytusu. Tym razem był już naftowym potentatem, opierającym swoją zrodzoną z niczego firmę Occidental Oil na eksploatacji złóż libijskich. Po pewnym czasie Hammer do grona swoich przyjaciół mógł już zaliczyć nie tylko wszystkich kolejnych komunistycznych genseków, ale też Muamara Kadafiego.
Wejście w świat węglowodorów i wciąż żywe kontakty z Moskwą, z konieczności postawiły Hammera w gronie poważnych graczy w amerykańskim "głębokim państwie", choć oczywiście pod bardzo czujnym nadzorem służb. Milionerowi od zawsze przyglądał się Edgar Hoover, zapewne posiadający grubą teczkę z kompromatami, takimi jak choćby sprawa nieudanej aborcji przeprowadzonej przez Armanda, młodego podówczas studenta medycyny, za którą odpowiedzialność wziął na siebie i został skazany jego ojciec. Pewnie zresztą było tego znacznie więcej i z różnych dziedzin, bo i słynne jaja Faberge sprzedawane przez Hammera wzbudzały wątpliwości. Część z nich okazała się fałszywa, a do produkcji falsyfikatów służyły matryce dostarczone przez jednego z najważniejszych komunistycznych kacyków - Anastasa Mikojana ( jeden z jego braci to słynny konstruktor samolotów i śmigłowców oznaczonych symbolem "Mi" ).
W Moskwie Hammer miał sympatie komunistyczne, w Stanach - republikańskie. Silnie wspierał Nixona i nielegalnie finansował jego kampanie, za co zresztą został skazany. Znał się świetnie z Ronaldem Reganem i Georgem Bushem seniorem, który go zresztą we wspomnianej aferze ułaskawił.
Mamy i polski trop w historii tego człowieka. Od koniczka do rzemyczka chciałoby się napisać. Hammer bowiem to właśnie ów amerykański biznesmen, który za milion dolarów kupił w 1981r. słynnego El Paso, ogiera czystej krwi arabskiej. Gdy taki człowiek zaczął interesować się naszym krajem dołączając biznes na "polskich arabach", do kolekcji innych swoich przedsięwzięć, to wiadomo było, że nadchodzi wiatr zmian, a miechy poszły w ruch. Ołówki "Diamond", jaja Faberge, astrachański kawior, sobolowe futra i "polskie araby". Wszystkie drogi prowadzą do Odessy.
Inne tematy w dziale Kultura