W 1906r., jakby w przeczuciu odrodzenia państwa, ukazało się opracowanie będące próbą skatalogowania dorobku narodu w czasach porozbiorowych. "Wiek XIX. Sto lat myśli polskiej" to zbiór biogramów najwybitniejszych Polaków, których działalność najbardziej wpłynęła na kształtowanie nowoczesnego narodu. Z zamierzonych 12 tomów ukazało się 9. Otwierający wydawnictwo tom I zaczyna się opisem życia, twórczości i działalności Stanisława Staszica. Nieprzypadkowo.
To postać pomnikowa, choć poświęcone jej monumenty jakoś w oczy się nie rzucają i gdyby nie słynny warszawski pałac, czyli pomnik, który sam sobie wystawił, zapewne trudno byłoby mówić o właściwym uhonorowaniu tego niezwykłego człowieka. Pozostałby skromny i zapomniany grób u bielańskich Kamedułów, trochę ulic, szkół i uczelni jego imienia.
Życiorys Stanisława Staszica, jego osobowość, poglądy i dzieła, to zbiór wielkich paradoksów, przynależnych chyba tylko Polakom. Oto człowiek stanu mieszczańskiego, którego wielokrotnie jak sam wspominał musiał się wstydzić, zamykającego mu wiele możliwości, co kwitował stwierdzeniem, że Polska dla takich jak on jest bardziej macochą niż matką, osiągnął absolutne szczyty w społecznej hierarchii. A swoją polskość i umiłowanie rodzinnego kraju przeżywał z taką intensywnością, że trudno znaleźć odpowiednią skalę do ujęcia tych uczuć. Ksiądz deista, nieodrodny syn libertyńskiej i sceptycznej epoki, w pewnym momencie mówiący swoje prywatne "non possumus" i twardo oznajmiający "Bóg istnieje", a Jego wola jest najwyższym dobrem. Pochowany na własne wyraźne żądanie w stroju duchownym u zakonników o najsurowszej regule. Wreszcie zwolennik zasad amerykańskiej konstytucji, admirator Waszyngtona i Franklina, u schyłku życia stający się wręcz wyznawcą słowianofilskiej utopii, wierzącym w zjednoczenie ludów pod berłem oświeconego cara Aleksandra, rozsiewającego pokój i dobrobyt w ramach konstytucyjnej monarchii.
Urodził się w 1755r. w pogranicznej Pile, której jego ojciec i dziad byli burmistrzami. Po pierwszym rozbiorze jego rodzinne miasto zostało przechrzczone na Schneidemuhl i fakt ten spowodował u Staszica jedną z dwóch trwałych i niezmiennych rzeczy w jego intelektualnej formacji: nienawiść do Niemców. Drugą, choć wypływającą z innych przesłanek był niemniejsza niechęć do Żydów.
Był dzieckiem słabowitym, najmłodszym z rodzeństwa i matka od wczesnych lat poświęciła go stanowi duchownemu. Tak był wychowywany i kształcony. Wiemy, że księdzem został, choć nie zachowały się dane o tym, kiedy udzielono mu święceń. Zdaje się, że rodzina Staszica była dość zasobna, skoro stać ją było na wysłanie potomka w podróż na zachód, po naukę, w ramach której studiował w Niemczech i Francji, a odwiedził też Anglię i Holandię. Bawiąc dwa lata w Paryżu przesiąkł ideami oświecenia, szczególne upodobanie znajdując w naukach przyrodniczych i geologii. Z tych peregrynacji zachował się świetny "Dziennik podróży 1777 - 91", wydany z rękopisu dopiero w 1903r.
Powrót do rozszarpanej już pierwszym rozbiorem Ojczyzny uderzył młodego człowieka, co potem, w swojej autobiografii opisał tymi słowy: " Chociaż tak dla ludzi mego urodzenia niewdzięczną była, przecież wyssałem z rodziców moich najwyższą miłość...a te dwie niesprawiedliwości - owo ujarzmienie prawne i ten rozbiór kraju - uczyniły tak wielkie na mnie wrażenie, iż przedsięwziąłem życie od ludzi odosobnione, poświęciłem czas na rozeznanie tych wad szkodliwych ogólnej ludzkiej rodzinie , zbierałem uwagi nad głównymi epokami powstania i upadania cywilizacji i narodów".
Osiadłszy po studiach zagranicznych w Warszawie spotkał Andrzeja Zamoyskiego jednego za najświatlejszych ludzi epoki, zdecydowanych na daleko idące reformy, silnie związanego ze stronnictwem "Familii" ( był żonaty z Konstancją z Czartoryskich ). Poznawszy się szybko na zdolnościach Staszica, ten Magnat, "milionowy pan", zapewnił skromnemu mieszczańskiemu potomkowi warunki materialne do rozwoju talentów, czyniąc go przy okazji wychowawcą swoich dzieci. W Akademii Zamoyskiej Staszic dorobił się tytułu doktora obojga praw i choć prawdopodobnie od 1778r. był już księdzem, to oprócz noszenia stosownego stroju, żadnych funkcji kościelnych nie pełnił. Dopiero pod koniec życia zaczął odprawiać nabożeństwa w warszawskim kościele Świętego Krzyża.
W okresie przedrozbiorowym, poza licznymi tłumaczeniami, wydał dwa swoje oryginalne dzieła, o znaczeniu fundamentalnym, od razu stawiające go na pierwszym miejscu wśród polskich pisarzy politycznych. W 1785r. opublikował "Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego", a w styczniu 1790r. "Przestrogi dla Polski". Zwłaszcza to drugie opracowanie jest niezwykłym wykładem, wprowadzającym do przestrzeni publicznej nie istniejące w niej wcześniej pojęcia, jak geopolityka, racja stanu, prawa podmiotowe jednostki i wiele innych myśli, stawiających to dzieło na poczesnym miejscu w dorobku nie tylko rodzimym, ale też europejskim. Przenikliwe jak żadne inne w porównywalnym okresie, jasno wykładające niesprawiedliwość rozbiorów, a przy tym wskazujące jednoznaczne drogi w wyjścia dla narodu, któremu może nie udać się obronić suwerenności, ale z pewnością uda się zachować integralność, pozwalającą państwowość odzyskać.
Trudne lata upadku państwa przetrwał Staszic na dworze Zamoyskich, choć tu popadł w konflikt ze swoim wychowankiem, Aleksandrem, nie chcącym się wywiązać ze zobowiązań podjętych przez rodziców wobec swojego nauczyciela. Konflikt ten przybrał bardzo niebezpieczne dla Staszica formy i rozmiary, ale został przerwany przez nagłą śmierć młodego ordynata. Jego brat i następca, Stanisław, wywiązał się wobec wychowawcy ze wszystkich zobowiązań, co pozwoliło mu na szybkie pomnożenie majątku w wyniku udanych operacji giełdowych. W wiek XIX wchodził już Staszic jako człowiek bogaty i całe swoje zasoby zaczął pożytkować na cele publiczne. Od 1800r. zajął się z wielką pasją organizacją życia naukowego, stając się jednym z głównych twórców Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, od samego początku zabiegającego najczynniej o zapewnienie mu siedziby, podstaw materialnego bytu i kontaktów międzynarodowych. Początkowo był jego wiceprezesem, a potem prezesem. Wytrwały organizator, surowy w zakresie przestrzegania regulaminu i wymagań budżetowych, w niewiele lat, w trudnym wojennym czasie, z niczego niemal stworzył liczącą się instytucję naukową, stanowiącą bazę kadrową i pojęciową dla całego polskiego życia naukowego i edukacyjnego. W latach 1821 - 22 wzniósł dla Towarzystwa pałac, dodając przed frontem pomnik Mikołaja Kopernika, czym " sam spłacał geniuszowi dług narodowej wdzięczności".
W okresie Księstwa Warszawskiego i potem Królestwa Polskiego czynnie zaangażował się w działalność polityczną, odnosząc ogromne sukcesy w dziedzinie gospodarczej organizacji tych organizmów. Zwłaszcza w Królestwie, gdzie współuczestniczył w tworzeniu przemysłu, głównie wydobywczego i hutniczego. Znał się na tym i widział w tych branżach ogromną przyszłość, pozwalającą na radykalne przekształcenie potencjału gospodarczego Polski. Jeszcze w 1798r. podjął samotna wyprawę w Karpaty, które przemierzył niemal wzdłuż i wszerz, badając ich geologiczny potencjał, z myślą o wykorzystaniu go dla dobra kraju. Zaowocowało to pracą "O Ziemiorodztwie Karpatów i innych gór i równin Polski". Opracował też potencjał Polski w ujęciu statystycznym, wyciągając jednoznaczny wiosek, że jest on wystarczający dla samodzielnego bytu.
W nabytych dobrach ziemskich w okolicy Hrubieszowa stworzył model ustroju rolnego opartego na zasadach spółdzielczości, organizując włościan w formule nieznanej gdzie indziej, która sprawiła szybki rozwój tego regionu, pozwalający jego mieszkańcom na dostatnie życie. Wspólnota hrubieszowska nieźle funkcjonowała i po śmierci fundatora. Rozprzężenie nastąpiło dopiero po Powstaniu Listopadowym.
Przez całe życie pisał Staszic swoje opus magnum. Poemat dydaktyczny "Ród Ludzki". Jedno z najbardziej zadziwiających dzieł literatury, nie tylko polskiej. Niestety, dla przekazania swoich koncepcji wybrał trudną formę nierymowanego wiersza, co przy specyficznym podejściu autora do polskiej składni i zasobów leksykalnych, czyni tekst bardzo trudnym w odbiorze. Choć, przynajmniej dla fragmentów warto się poświęcić. Myśl historiozoficzna i filozoficzna Staszica nie ustępuje najwybitniejszym umysłom epoki, momentami je przewyższając. Ponieważ dzieło pisał przez lat co najmniej kilkanaście, to dokonał w nim nieoczekiwanej wolty, porzucając fascynacje republikańskie na rzecz monarchicznych, choć opartych na konstytucji.
U schyłku życia stał się wielkim propagatorem idei słowianofilskich, opartych na wierze w Aleksandra I. Zrażony do wojen rujnujących kraj, uważał, że walka o prymat w świecie słowiańskim, przez stulecia tocząca się między Polską a Rosją jest ostatecznie rozstrzygnięta na korzyść tej drugiej, a Polakom pozostaje wiara w siłę ich tradycji, kultury, edukacji i naukowych zdolności. Ten defetyzm , choć zrozumiały, odsunął od Staszica sympatię młodzieży, choć szacunkiem cieszył się aż do śmierci. Pogrzeb tego wielkiego Polaka, zmarłego 20 stycznia 1826r. był ogromną patriotyczną manifestacją, która zgromadziła 20 tysięcy ludzi.
W testamencie ogromny majątek rozdzielił między ubogich ( 200.000 złotych zapisał wykarmialni podrzutków przy Szpitalu Dzieciątka Jezus, a 45.000 instytutowi głuchoniemych ). Nieruchomości, księgozbiór i całe piękne wydanie "Dzieł" zapisał Towarzystwu Przyjaciół Nauk. To akurat w większej części, a tomy X - XII w całości, zostało spalone na osobisty rozkaz Wielkiego Księcia Konstantego, do dziś nie wiadomo jaka tajemnica się za tym kryła.
Niezwykły człowiek, zaprzeczający swoim życiem wszelkim stereotypom na temat Polaków, nie doczekał się po dziś dzień wyczerpującej biografii. Nie jest też noszony na sztandarach przez żadne z politycznych opcji. Podobnie było zawsze. Jednym przeszkadzała rzekoma rusofilia, innych odstraszały skrajnie negatywne opinie Staszica o Żydach ( choć nie wynikające z rasowych uprzedzeń, o czym świadczy jego stosunek do Abrahama Sterna ). Klerykałom nie podobała się specyfika tego księdza, ateistów odstraszała jego specyficzna, ale jednak bogobojność.
Pozostał w naszej letniej co najwyżej pamięci. Coś tam wiemy, coś słyszeliśmy, znamy jakieś fragmenty życiorysu, nie obejmując całości aktywności tego wielkiego Polaka. Pomniki stawiamy innym, najczęściej tym od szabli i karabinu, słusznie, ale o tych którzy o polskość walczyli na innych niż bitewne polach, też godziłoby się lepiej pamiętać.
Inne tematy w dziale Kultura