Jak wiedzą osoby zaznajomione z Biblią, opisany w Księdze Rodzaju powszechny kryzys gospodarczy, wywołany nieurodzajem, został precyzyjnie przewidziany przez Izraelitę o imieniu Józef, któremu udało się prawidłowo zinterpretować sny faraona. Władcy Egiptu przyśniły się najpierw krowy wychodzące z Nilu, przy czym pierwsza siódemka była piękna i tłusta, a następna brzydka i chuda. W kolejnym śnie faraon widział po 7 kłosów wyrastających z jednej łodygi. I podobnie jak w przypadku krów, początkowo były to kłosy piękne i obfite, a następnie puste i zeschnięte.
Egipscy mędrcy nie potrafili wytłumaczyć znaczenia snu, więc na rozkaz władcy wydobyto z lochu Józefa, który z egzegezą nie miał problemu. Siedem lat tłustych, a potem siedem chudych czeka świat. Trzeba się przygotować tworząc zapasy, a potem wykorzystać je na przetrwanie trudnych czasów. Jak wiadomo dzięki temu proroctwu, potwierdzonemu tym co się rzeczywiście wydarzyło, Józef zrobił oszałamiającą karierę, co potem pozwoliło mu na uratowanie wiarołomnych braci.
Dla nikogo nie jest już żadną tajemnicą, że wchodzimy w poważny kryzys gospodarczy, o skutkach na razie niemożliwych do przewidzenia. Wiemy tylko, że masa firm zbankrutuje, wielu ludzi straci dorobek życia, inni perspektywy i szanse. W sytuacji długotrwałego nieurodzaju to nieuchronne. W czasach biblijnych klęska trwała 7 lat, teraz być może będzie krótsza, choć to tylko złudzenie, bo nowoczesne procesy gospodarcze przebiegają z taką prędkością, że teraz kwartał to dawna dekada, a 7 lat jest wiecznością.
Coraz większy zamęt pojęciowy w zakresie "pandemii", objawiający się czasami w formach groteskowych, gdy z jednej strony od ozdrowieńców chce się pobierać osocze, dla ratowania chorych, tylko po to aby tym właśnie ludziom z choroby wyleczonym składać propozycje publicznego szczepienia, wywołuje wiele pytań o przyszłość. Przy czym najważniejszą zagadką jest ta, dotycząca końca "zarazy".
Od początku zaliczając się do grona osób bardzo sceptycznie nastawionych do covidowej historii, z czasem nabieram coraz więcej przekonania o wykorzystaniu realnie istniejącego o przeciętnej zjadliwości wirusa, do wyczarowania światowego kryzysu. Czasy mamy laickie i naukowe, w sny nikt nie wierzy, wróżby z wnętrzności zwierząt i lotu ptaków nikogo nie obchodzą, co oczywiście nie oznacza, że tłuste i chude krowy nie organizują nam życia.
Łatwość operowania obrazem i jego przesyłania z odpowiednim komentarzem do najdzikszej wioski w Amazonii uniezależniła życie społeczne od snów i wieszczków. Nie trzeba czekać na imaginacje faraonów, mogąc przekaz o krowach wysłać na telefon dowolnemu jegomościowi od bieguna do bieguna, a krowy zastąpić czymkolwiek. O ile łatwiej pokazać ciężarówki wywożące zwłoki, albo kontenery z przechowywanymi ciałami zmarłych, niż czekać na nocne fantazje decydentów. Fabryki snów, to fabryki snów i tylko głupiec nie wykorzystałby ich potencjału. A zatem stworzono nam lata chude i miejmy nadzieję, że nie będzie ich 7 , choć nie wiadomo, bo właśnie z Wielkiej Brytanii nadeszły niepokojące informacje, że wirus zmutował.
Jak uczy historia biblijna, w porę ostrzeżeni zdążyli się na kryzys przygotować i zgromadzić odpowiednie zasoby. Oczywiście w sytuacji gdy dekoniunktura pustoszy jedne majątki, pozbawiając ich posiadaczy możliwości trwania, wartość innych gwałtownie rośnie, choćby dlatego, że ci zbankrutowani będą się musieli wyprzedawać za bezcen. Jak uczy pewna scena z polskiej kultowej komedii, gdy szaleje plaga myszy, to za łownego kota trzeba dać rower i worek pszenicy, choć w innych czasach byłoby to nie do pomyślenia.
Wiadomo zatem, że na ogólnym załamaniu najlepiej wyjdą ci, którym wcześniej udało się odpowiednio zapewnić magazyny, czy teraz raczej bankowe rachunki. Bo ci mniej zasobni, którym szybciej zabraknie, do kogo pójdą? Czy nie przyszli bracia Józefa do Egiptu po prośbie? A choć Józef miał prawo mieć ich za nic, to jednak, pomógł, przygarnął, uraczył i podzielił się. A, że potem ich potomkowie zostali niewolnikami, to już inna historia.
Inne tematy w dziale Rozmaitości