kelkeszos kelkeszos
3113
BLOG

W.........ć! O dźwiękach, słowach i prawach.

kelkeszos kelkeszos Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 202

Z naszej perspektywy trud stworzenia języka ( języków ) jest niewyobrażalny. Ale bez języka, określania pojęć i nadawania mian, nikim nie jesteśmy ( podwójne przeczenie - użyte celowo ). Wiemy mniej więcej jak ten proces przebiegał. Dźwięk przekształcał się w słowa, tymi określano pojęcia - i te widziane ( oczy - wiste ) i te przeczuwane. Pojęcia służyły do odkrywania praw i zamykania ich w normy, z hipotezą, dyspozycją i sankcją. To musiało trwać tysiące lat, dziesiątki pokoleń. Takie oto słowo "um", zapewne absolutnie pierwotne, pochodzące od jakiegoś prychnięcia, westchnienia, ledwo artykułowanego. A jednak z tego "um" powstały u Słowian pojęcia rozumu, umiejętności, umierania, a nawet umiarkowania, czy umowy. Zanim jednak ów pierwotny dźwięk zamienił się w słowo zroz - um - miałe, to musiała powstać odpowiednia struktura społeczna, zdolna to zrozumienie narzucić swoim członkom, zachować i przekazać następcom.

A więc powstanie języka, pojęć, a w konsekwencji praw - to czyn dla ludzkości konstytutywny, większy niż cokolwiek innego, przy którym lot na Marsa to wycieczka. W tworzeniu pojęć niedoścignieni stali się Ariowie, czyli ludzie z gór, najpierw kolonizujący Indie, a potem przez Kaukaz i Euroazjatycki step - Europę. Zwłaszcza grecki odłam Ariów okazał się tu wybitnie twórczy. Niebieskooki i płowowłosy ( tak Achillesa opisywał Homer ) lud stworzył niezwykłą siatkę mitów, nie będących niczym innym jak zamykaniem pojęć w czytelne przypowieści. Zapewne "mit" ma ten sam indoeuropejski początek co nasza "myśl" i nie powinno to nikogo dziwić. 

Jaki był problem z pojęciami abstrakcyjnymi przekonał nas los Sokratesa. Swoim sposobem bycia generalnie nie budził sympatii poza gronem uczniów i przyjaciół, ale już zupełnie irytował  pytaniami, potrafiącymi wyprowadzać z równowagi, ale co gorsza, w powszechnym odbiorze podważać sens pojęć, na których Ateńczycy opierali swoją egzystencję. W tym sensie proces i śmierć Sokratesa nie były ani niesprawiedliwe, ani zaskakujące. Jeśli ktoś na każdym kroku rozpoczyna dyskusję o rzeczach przez nas przeczuwanych, ale pozbawionych precyzyjnej definicji, to w pewnym momencie zawsze wywoła w rozmówcy wrażenie chęci pozbawienia go oparcia w zasadach.

Platon, oburzony na demokrację, śmiertelną dla jego mistrza zerwał z tym powolnym trybem odkrywania znaczeń i postanowił sam nadać społeczności pojęcia, powołując się na ...... no właśnie, na co?  Na swój talent, wykształcenie, inteligencję? Chyba tak. Zaliczył się do mędrców widzących więcej niż cienie w pieczarze i stąd wywodzących swoją predyspozycję do bycia nad tłum. Prawo miało być apriorycznym konceptem lepiej widzących, a nie codziennym odkrywaniem  znoju pracy i dni. I ta platońska wersja prawodawstwa dziś ma się najlepiej.

Spór o aborcję w ogóle, a o aborcję eugeniczną w szczególe jest sporem o zasady. O fundament społeczeństwa. Z logicznego punktu widzenia aborcja to czyn polegający na przerwaniu procesu życiowego. Gdyby w łonie matki nie rozwijał się nowy ludzki organizm, ze swoją zakodowaną już integralnością, to aborcja nie byłaby potrzebna. Skoro jest, to ma tylko jeden cel - przerwanie życia. Nie używaliśmy tu słowa zabicie, bo to pochodzi od bicia, zadawania ciosów, a tak określano tylko czynność dostrzegalną. Bicia płodu nie było widać, dlatego mówiono o spędzeniu. Teraz to bicie i jego skutek możemy zobaczyć. A więc zabijamy.

Co ciekawe, zabijają lekarze, choć ich protoplasta Asklepios, syn nieszczęsnej Koronis, został wyrwany z łona gorejącej matki i uratowany jako płód właśnie. Wychowywał go i uczył sztuki lekarskiej centaur Chiron, któremu przepowiedziano takie cierpienie, że sam poprosi o śmierć. A więc też mit o eutanazji. Asklepios doszedł w sztuce leczenia do doskonałości, pozwalającej na wyrywanie zmarłych Hadesowi. Za to został oślepiony.  Kolejny mit i kolejne pojęcie - nie próbujcie zakłócać naturalnego porządku rzeczy, bo przestaniecie widzieć.

W ogóle mity, czy myśli greckie to jedno wielkie ostrzeżenie, przed tym co właśnie robimy. Przed zapomnieniem. A zapominamy skąd jesteśmy i jaka jest kolej rzeczy. A powinniśmy pamiętać. Na przykład o tym , że skoro przez tysiąclecia wykształciło się pojęcie "poczęcia", to ono rzeczywiście oznacza początek. Biedna Koronis obcując z Febem zaszła w ciążę. Gdy podstępnie sprowokowana poprosiła aby bóg objawił się jej w całej swej postaci, co oznaczało zamienienie nieszczęsnej w popiół, ostatnim krzykiem rozpaczy przywołała go aby ratował dziecko. A więc płód nie był jej wrogiem. To pojęcie chcemy odrzucić, człowiek poczęty to ma być nieprzyjaciel matki. Nawet gdyby miał z niego powstać Asklepios. 

Czym zatem powinna być cywilizacja? Zdaje się, że i nasza konstytucja i Trybunał Konstytucyjny stoją na stanowisku, że zbiorem odkrytych przez wieki zasad, przekazanych do naszych zasobów i pozwalających trwać. A naczelną z nich jest zasada bezwzględnej ochrony życia. Tak odebrałem ostatnie orzeczenie.

Co słyszymy w odpowiedzi? W.........ć! Gdy nadejdzie czas próby, a to jest pewne, bo zawsze przychodzi, można będzie odpowiedzieć łagodniej, ale stanowczo - wynocha!




kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (202)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo