Ostatnie wydarzenia związane z warszawskimi protestami środowisk LGBT brutalnie uświadomiły mi moją starość. 08 grudnia 1980r.,, niejaki Mark David Chapman zastrzelił Johna Lennona. Zdarza się. Okazało się, że przyczyną zabójstwa był nadmiar Johnów Lennonów na świecie, bo jak wykazało śledztwo morderca żył w przeświadczeniu o byciu prawdziwym Beatlesem , natomiast jegomość znany wzdłuż i poprzek globu jako John Lennon, mąż Yoko Ono, zdaniem Chapmana był tylko uzurpatorem. Sprawa została załatwiona w jedyny możliwy w tej sytuacji sposób.
Wprawdzie pozostały przy życiu John Lennon, zapewne zupełnie dla siebie niespodziewanie, został oskarżony o zabicie Johna Lennona, ale z punktu widzenia społeczeństwa, problem rozwiązano modelowo i w sposób zgodny z pojęciami ludzi, którym jeszcze nie zdążyło się poprzewracać w głowach. Zabójca trafił do więzienia i siedzi tam po dziś dzień, jako Mark David Chapman oczywiście.
Sprawa miała miejsce ledwie ( przynajmniej z mojego punktu widzenia ) 40 lat temu, a świat wokół mnie zmienił się radykalnie. Gdy przytłaczająca większość ludzi na ziemi nadal żyje problemami związanymi z koniecznością zaspokajania podstawowych potrzeb, w naszym kraju mlekiem i miodem płynącym, wszyscy święci nowych elit zostali zelektryzowani problemem jegomościa, któremu wydaje się, ze jest kobietą przynajmniej tak twierdzi. Nie twierdzę, że jest to zbrodniarz na miarę tego mordercy z "Milczenia Owiec", szyjącego sobie nową skórę z wygarbowanych elementów swoich ofiar, co to to nie, choć urojenie podobne. Tamtemu też się wydawało, że jest kobietą i wcielał swoją obsesję radykalnymi metodami. Nasz nadwiślański bohater póki co ogranicza się do bicia i lżenia nie zauważających jego ekspansywnej żeńskości. Tu trzeba oddać hołd Krzysztofowi Bęgowskiemu / Annie Grodzkiej, bo ów dla swoich wyobrażeń potrafił/a poświęcić ..... no powiedzmy to co dla każdego mężczyzny cenne. Jak widać im ktoś młodszy tym mniej skłonny do wyrzeczeń, bo Annie Grodzkiej trzeba jednak oddać, że prezentuje typowo kobiecy brak agresji, mimo co tu kryć słusznej postury. Herod baba, a jednak nikogo nie bije i nikomu nie ubliża.
Wróćmy jednak do Johna Lennona. Nie wiem czy długoletni pobyt w odosobnieniu cokolwiek Markowi Davidowi Chapmanowi uświadomił, choć nie słychać o protestach pod hasłem uwolnić Johna Lennona, co być może jest dowodem na jakąś tam fobię społeczną, bo słuchając ekspertek i ekspertów, polityczek i polityków, dziennikarek i dziennikarzy, czy zwykłych ludyczek i ludzi wspierających opozycję i nowe trendy ideowe, budujące fundament wartości, wartościek i wartościów europejskich, powinniśmy akceptować każdą subiektywną tożsamość, jako prawo człowieka.
Może mieć to oczywiście daleko idące konsekwencje społeczne, bo o ile takie przyznawanie się do bycia kimś oznaczonym tylko co do gatunku, że użyję terminu prawniczego, np. jestem drzewo, jestem ptak ( to Armia ), jestem baba, jestem szpak ( to moje + ksiądz Baka ), to w sytuacji gdy odchylonemu delikwentowi / tce zachce się przyznać do tożsamości indywidualnej, to mamy klapę. Bo jak rozstrzygać o pierwszeństwie? Sprawy mogą mieć różne wymiary i płaszczyzny. Do TVP może wejść pewien redaktor z GW i stwierdzić, że to on jest prawdziwym Kurskim, z kolei inny prawdziwy Kurski może wtargnąć na Czerską z podobnym hasłem. Powstałby z tego niewyobrażalny chaos.
W innych przypadkach może być tylko gorzej. Ktoś się urodził jako XY, zdobył pozycję, popularność, majątek - a tu nagle pojawia się jakiś uzurpator i każe ustatkowanemu obywatelowi s.......adać, gdzie pieprz rośnie jak to się kiedyś mówiło. Przy przyjęciu dzisiejszych kryteriów rozstrzygnięcie takiego sporu nie byłoby wcale jednoznaczne. Bo kto wie czy np. sąd, po wysłuchaniu kilku adwokatów i nieocenionych biegłych, nie wydałby wyroku w stylu Salomona, każącego podzielić się tożsamością na pół. Przypominam , że Salomon wydał taki wyrok, gdy dwie niewiasty spierały się o to, która z nich jest matką niemowlęcia. Oczywiście po takim wyroku prawdziwa matka zrezygnowała ze swoich roszczeń. I sam się zastanawiam, czy w podobnej sytuacji nie zrezygnowałbym nawet z tej zasądzonej połowy Kelkeszosa, byle ochronić jego całość.
Co to się porobiło, jak mówił jeden z bohaterów profetycznej Seksmisji, grany przez aktora powiewającego obecnie sześciokolorowym sztandarem. Operacja się udała.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo