Mareczek Mareczek
1410
BLOG

Małżeństwo, czyli kastracja duchowa mężczyzny

Mareczek Mareczek Społeczeństwo Obserwuj notkę 13

Przedwczoraj w radiu anegdotkę o małżonce opowiadał Szymon Majewski. Mąż przychodzi do domu z choinką, a żona narzeka że nie jest taka, jak rok temu. Więc pan Majewski opowiada, jak sytuacja wyglądała rok temu – choinka w oczach żony też była zła, nie taka jak rok temu. No i tak cofnął się kilka lat do tyłu, gdzie żona zawsze była niezadowolona; a to za gruba, a to za niska, a to za wysoka… zawsze źle.

Wszyscy się śmieją!

Śmieje się Pan Szymon, śmieją tysiące ludzi słuchających anegdotki, śmieję się ja… przecież to takie kobiece! Takie urocze!


No to wyobraziłem sobie tę jakże powszechną sytuację. Ciężko zasuwam u prywaciarza za ochłapy, styrany jadę na targ by kupić choinkę, przynoszę ją oczekując na pochwałę, ciepłe słowo, buziaczka od żonki i ciepłą zupkę a może i dupkę… a spotyka mnie krytyka, narzekanie, wykrzywiona w grymasie niezadowolenia twarz, jęki, sapanie, często łzy umęczonej obsługą automatycznej pralki raz w tygodniu połowicy.

Śmieszne czy straszne?

Wszyscy w radiu rechoczą – ale mi do śmiechu nie jest. Czuję się odrzucony, sponiewierany, w jakimś stopniu zeszmacony. Oczuwam frustrację, pełzającą rozpacz i bunt – nie mieści mi się w głowie, jak można potraktować tak drugiego człowieka? Nieludzka niewdzięczność i brak szacunku, gdy ja muszę udawać, że skarpetki w kratkę strasznie mi się podobają ósmy rok z rzędu. Gdybym je skrytykował, miałbym przechlapane – małżonka szybko uczy „swojego”, że krytyka się nie opłaca.

 

 

Nie wolno, bo szlaban na seks, płacz i spanie w kuchni na podłodze. Pójdziesz do kolegi? Jakiego kolegi? Wszyscy się jej nie podobali, więc się ich pozbyłeś. A jak poradzisz sobie poza domem, skoro całą pensję oddajesz, dostając codziennie drobniaki na kawę z automatu? No i czy wyjdziesz, wiedząc że „Twoja” wie wszystko o Twoich grzeszkach, które jej w „tajemnicy” mówiłeś? Przecież w małżeństwie nie powinno być tajemnic, prawda? Więc chlapałeś jęzorem o wszystkim co Cię uwierało, a „Twoja” bardzo uważnie wszystkiego słuchała i zapamiętywała.

Wkurzyłem się

No i się wkurzyłem. W wyobraźni łamię choinkę i robię dziurę pięścią w drzwiach od toalety… ale zaraz, stój! Nie mogę! Jestem na łańcuchu kredytu mieszkaniowego, żona by zabrała dzieci do rodziców na dwa miesiące, wyłaby i płakała tygodniami że ją zniszczyłem i jestem potworem – w najlepszym przypadku. Bo mogłaby przyjechać policja, spałować mnie i założyć niebieską kartę (przemoc w rodzinie). Później sąd, rozwód z mojej winy, tracę mieszkanie a dla otoczenia jestem bestią, wcielonym złem które skrzywdziło drobną, kruchą kobietkę. Bez dzieci zaczynam popijać, tracę robotę… idę pod most. Tam już jest wielu takich jak ja, co zamiast się sztucznie zaśmiać, zareagowali jak facet, naturalnie i odważnie. Teraz żałują. Gdyby cofnąć czas, śmieli by się tak mocno, jak jeszcze nigdy w życiu.


Muszę się zaśmiać jak wszyscy inni. Z czego? Z chamstwa i głupoty którą prezentują kobiety, a mu MUSIMY uznawać to za słodkie. Nazywajmy sprawę po imieniu. Brak wdzięczności, powiedzenia prostego „dziękuję” jest buractwem, chamstwem, PROSTACTWEM.

Szefa szanuje, a męża? Nie. Bo nie musi.

Ciągłe zmienianie zdania, spóźnialstwo, gadanie jednego by za chwilę zmienić zdanie, brak konsekwencji, wydawanie wszystkiego na kolejne szmaty w szafie, ciągłe obwinianie wszystkich za swoje porażki – to jest głupota, podłość, krasnoludyzm moralny, degeneracja, brak szacunku. Jakoś w pracy wobec szefa kobieta umie się nie spóźnić, być konkretna, uśmiechnięta, nawet czuła. Do mężczyzny któremu ślubowała wierność i miłość do śmierci – już nie. A dlaczego? Bo nie musi. Bo co jej zrobisz, gdy ona zachowa się podle? Uderzysz? Pójdziesz siedzieć, a tam prawdopodobnie będą Cię lać codziennie, może nawet gwałcić. Odejdziesz? Zostaniesz bankrutem bez niczego, życzę powodzenia w zaczynaniu od zera w polsce – dziecka także zbyt często nie zobaczysz.

 

Dlaczego więc tolerujemy takie – nie wahajmy się użyć ostrego ale adekwatnego słowa – skurwysyństwo? Ponieważ kobieta zaspokaja nasze potrzeby seksu i potomstwa. Gdybyśmy nie odczuwali chęci kopulacji, po pierwszej akcji z której wszyscy się śmieją, wyrzucilibyśmy kobietę na zbity pysk z domu. Nie byłoby śmiechu, tylko kopniak na rosnący od genów i tarczycy (bo przecież nie od kilogramów słodyczy dziennie) tyłek. No ale jest słabszą (ha ha) płcią, więc nie możemy. Jest słabsza, bo mniej waży i nie ma mięśni jak facet. W takim razie goryle powinne rządzić ludzkością, ponieważ mają więcej mięśni niż Pudzian – zaraz, zaraz! Przecież są zamknięte w zoo! Czyli to nie mięśnie rządzą światem? A to niespodzianka!

Mądry koleś

Bogaty singiel. Facet, który często czyta „Kobietopedię” Kotońskiego, oddaje się refleksjom, przemyśleniom. Zamiast kierować się głosem tępego stada, woli wyłuskać z hałastry myśli wewnętrzny głos, który poprowadzi go przez życie. Koleś który rozumie jak to wszystko działa, więc nie chce się hajtać, nie chce mieć potomstwa – jeśli naprawdę nie czuje głębokiego pragnienia jego posiadania. Potrzeby seksualne zaspokajają koleżanki, kochanki i w smutne, deszczowe dni prostytutki. Ma spokój, ciszę w domu, robi to, na co ma ochotę. Po prostu ŻYJE.

Ma czas dla siebie, na spełniania swych głębokich, duchowych pragnień, dzięki którym doświadcza niesamowitego spełnienia. Ma czas i przestrzeń, by przyjrzeć się samemu sobie, ocenić swoje życie, osobowość, rozwijać się, zrozumieć po co w ogóle żyje, jaki jest sens jego istnienia. Nie zadowala go jedzenie, spanie, wypróżnianie i prymitywne przyjemnostki.

Tony pogardy i strachu

I nie ma na świecie wagi, która zważyłaby tony nienawiści i pogardy, wylewanej na takiego człowieka. W oczach cuchnącej kiełbasą, cebulą i tanim piwem z biedronki tłuszczy, zawsze będzie gorszy – bo nie rozmnaża się, tylko ma czelność żyć dla siebie. To największy grzech dla stada baranów – żyć dla siebie. Masz żyć dla swych panów, księdza, rabina, imama, prezydenta, państwa, ulubionej firmy, swojej kobiety… ale dla siebie nie wolno Ci żyć. Twoja dusza pragnie spełnienia, ale masz zaspokajać pragnienia innych – bo tak! Bo nikt Ci nie podetrze tyłka na starość! Bo nie będziesz miał przyjaciół! Bo ludzie się od ciebie odwrócą!


A potem zdziwienie, że na koniec życia człowiek brzydzi się samego siebie. Dzieci uciekły, chapnęły mieszkanie i oszczędności starucha, więc tyłka nie podciera nikt. Nie ma kto podać szklanki wody, bo golcowi nikt nawet po ryju nie chce dać. „Przyjaciele” pomarli albo oszukali, zerwali kontakty gdy przestał być im potrzebny. Został sam, bez niczego, chociaż miał mieć wszystko – i podtarty tyłek, oraz szklankę wody na starość. Wszystko co miał, oddał innym, bo myślał że coś z tego będzie miał – a swoje potrzeby uśpił, wygnał. Brzydzi się siebie, świata, życia, najchętniej przestałby istnieć. Ale póki sił w ciele nie brakło, pluł ile wlezie na tych, co chcieli żyć w porządku wobec siebie, wobec swych uczuć – a nie gnąc kark przed stadem baranów.

Małżeństwo, czyli kastracja mężczyzny

Małżeństwo tak cudownie opiewane przez poetów – jest kastracją mężczyzny wolnego duchem, światłego. Jest aktem uległości i kapitulacji wobec kobiety – która wyssała z mlekiem matki totalne jego wykorzystanie. Trochę przeżyjesz – zrozumiesz. Opisuję to bardzo dokładnie w swojej książce „Kobietopedia”.

 

 

http://newsy.braciasamcy.pl/   nowy portal dla nas.

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!

——————–

Setki moich felietonów KLIK

Zapraszam do kupna moich e książek „Kobietopedia” KLIK, Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK.  Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

Mareczek
O mnie Mareczek

Witam Państwa, jestem pisarzem (do tej pory 15 książek, ale chcę napisać więcej, o ile "pisarska nerwica" pozwoli), youtuberem, blogerem. Lubię mówić i pisać o sprawach, które mnie interesują.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo