Oglądnąłem ostatnio western "W samo południe". Klasykę kina z Gary Cooperem w roli głównej. Inspirację dla pamiętnego plakatu Solidarności z wyborów w czerwcu 1989 roku.
I czuję pewien dysonans między optymistycznym wydarzeniem w naszej najnowszej historii i bardzo pesymistycznym wydźwiękiem tego filmu.
Szeryf, prawie już były, podejmuje nierówną walkę ze złoczyńcami pałającymi żądzą zemsty. Nikt z mieszkańców miasteczka, gdzie rozgrywa się akcja, nie chce mu pomóc, ze strachu, konformizmu czy z powodu cichego sprzyjania bandytom.
W końcu, będący na wylocie szeryf, wygrywa tę samotną (prawie, bo ostatecznie pomogła mu żona) potyczkę na ulicach opustoszałego miasteczka, gdy jego mieszkańcy pochowali się jak przestraszone szczury w norach.
Przejmująca i jakże wymowna finalna scena. Do rannego zwycięzcy podbiegają ze wszystkich stron wiwatujący, być może częściowo fałszywie, mieszkańcy. A ten bez słowa odpina srebrną gwiazdę, rzuca ją na ziemię, w brud i kurz, i odjeżdża w siną dal.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo