Kultura anulowania pod lupą obserwatorium szaleństwa poprawności politycznej.
Kultura anulowania od lat wstępuje na coraz wyższy poziom obłędu i przybiera postać wciąż nasilającej się cenzury ideologicznej. Niedawno podjęto działania na rzecz oddzielenia autora od jego dzieła w imię poprawności politycznej. Autorka książki została wykasowana z wystawy o Harrym Potterze z amerykańskiego Muzeum Popkultury w Seattle. Kierownik projektu Chris Moore, który jest osobą transpłciową, wyjaśnił we wpisie na stronie instytucji, że autorka serii książek została usunięta z uwagi na jej (jego zdaniem) „supernienawistne i wykluczające poglądy”. Muzeum skrytykowało również wykreowany przez pisarkę świat Harry’ego Pottera, w którym występują wyłącznie biali bohaterowie.
Nowa cenzura czyli cancel culture – nie każdy lubi to!
Przypomnijmy też, że dwukrotny laureat Oscara, Tom Hanks oznajmił swego czasu, że zbojkotowałby książki, które są przepisywane, aby nie urazić „nowoczesnej wrażliwości”. Aktor został zapytany podczas wywiadu radiowego, czy popiera cenzurę – jak to się mówi – problematycznego języka w utworach Roalda Dahla i Agathy Christie.
Jak zwraca uwagę portal ilgiornale.it, w swoim „obserwatorium szaleństwa poprawności politycznej” – „oczywiście nikt nie uważa, że walki o prawa obywatelskie są złe, ale mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Rezultatami kultury anulowania są cenzura, autocenzura, ograniczenie wolności wypowiedzi i wykładniczy wzrost aroganckiej ignorancji.”
Wspomnijmy, że niedawno „Królowa Kleopatra”, film (ponoć) dokumentalny od Netflixa, wzbudzał kontrowersje. Do tego stopnia, że Najwyższa Rada Starożytności otwarcie określiła nowy dokument mianem rażącego błędu historycznego, oskarżyła twórców o próbę zakłamywania dziedzictwa historycznego Egiptu. Powód? Anulowano dotychczas uznawany wizerunek Kleopatry i zastąpiono go innym, przystającym do ideologicznego ducha naszych czasów.
Czy są to tematy odległe? Nic bardziej mylnego, nawet w Polsce kilka lat temu doszło do sytuacji, w której dokonano fotomontażu relacji. Popularna telewizja zastąpiła obrazem pokazującym puste krzesło wizerunek jednego z ekspertów, prowadzącego eksperyment społeczny, co miało miejsce po bojkocie feministek za jego sprzeczne z ideologią feministyczną wypowiedzi w sieci. Jego wezwania dziennikarzy do tego, by pisali rzetelnie prawdę o eksperymencie, zostały natomiast skrzętnie pominięte, przemilczane, bo wskazał, że publikowane są zupełnie sprzeczne wersje i stawiało to dziennikarzy w złym świetle.
Cokolwiek stworzysz, twoje dzieło może ulec zmianie
Czy nam się to podoba, czy nie, wszyscy musimy być gotowi na to, że cokolwiek zrobimy, stworzymy, możemy później być świadkami oddzielania autora od dzieła lub modyfikowania tego pod kątem linii ideologicznej. To nie jest scenariusz filmu science fiction, lecz coś, co rozgrywa się na naszych oczach. Twórczość a nawet historia nie są bezpieczne. Podobnie jak wolność słowa, poglądów.
Zagrożenie jest realne i strach pomyśleć, do czego to może doprowadzić, jeśli nie zostanie zduszone w zarodku. Pozostawianie tylko tego, co przystaje do ideologii, z anulowaniem, cenzurą reszty, godzi w wartości demokratyczne, ale uchodzi płazem podmiotom, które to stosują, bo rzekomo walczą o dobro podobnież marginalizowanych grup. Niestety, społeczeństwo ma znikomy wpływ na postępowanie podmiotów, które za tym stoją.
Kultura anulowania to także pomijanie tego, co nie pasuje
Fragmentacja to omawianie zjawisk bądź ich ukazywanie w mediach w taki sposób, który pomija aspekty odstające od tezy. Doskonałym tego przykładem może być chociażby omawianie przez media feministyczne zjawiska przemocy. „Przemoc ma płeć” głosi rozgłaszane z uporem maniaka hasło. Oczywiście w domyśle męską, bo współcześnie mamy do czynienia z nagonką na mężczyzn, rzekomy ucisk patriarchatu. Tymczasem z raportu „Diagnoza przemocy wobec dzieci 2023” wynika, że „Sprawcami przemocy psychicznej i fizycznej wobec dzieci ze strony bliskich najczęściej byli rodzice – ojcowie (odpowiednio, 39% i 35%) i matki (odpowiednio, 43% i 31%).”
Zakłamywanie rzeczywistości często rozgrywa się pod pozorem walki o równouprawnienie – rzecz jasna tylko tam, gdzie akurat jest to określonej grupie interesów na rękę. Z pominięciem obszarów, w których byłoby to niewygodne. Równy wiek emerytalny? Zapomnij! Obowiązek walki o ojczyznę w takim samym zakresie przez kobiety i mężczyzn? Zapomnij! Parytety tam, gdzie to dla kobiet kłopotliwe? Zapomnij!
Niezależna publicystka, Kaya Szulczewska swego czasu trafnie opisała kulturę anulowania. „Czym jest cancel (unieważnienie) z perspektywy osób, które stały się jego celem? Jest to niezwykle trudne doświadczenie wykluczenia, stygmatyzacji, osamotnienia, zastraszenia i utraty poczucia bezpieczeństwa. Nazwałabym je zupełnie nieludzkim, gdyby nie fakt, że to ludzie – ci krzyczący o prawach człowieka – zgotowali je innym ludziom. W imię swoich szczytnych idei, w zemście, w przekonaniu o własnej słuszności i wierząc, że nie tylko można, a nawet czasem trzeba krzywdzić – wojownicy sprawiedliwości społecznej (ang. Social Justice Warriors, w skrócie SJW) oddają się ekstazie wspólnego palenia na stosie wyznaczonych do usunięcia celów.”
Jak bronić się przed manipulacją przekazu, kulturą anulowania
Możliwości samoobrony przed cancel culture są dalece ograniczone. Grupy interesów używają jej zaciekle, a każdego, kto ośmiela się protestować, skłonne są nią objąć. W miarę możliwości warto jednak sprzeciwiać się. Jeśli natomiast kłamstwa propagują różne firmy, można te podmioty bojkotować niczego u nich nie zamawiając. Niewątpliwie godna rozważenia jest także zmiana prawa prasowego pod takim kątem, by rażące kłamstwa i manipulacje mediów dało się skuteczniej ograniczać.
Inne tematy w dziale Polityka