Zaczęło się od "równoważności" masy i energii, przeszło na personalia, a skończyło się poniższą deklaracją jednego z przedstawicieli relatywistycznego, czyli absolutnie destrukcyjnego oficjalnego kursu fizyki:
Jednak i lokalnie i globalnie te wielkości są zachowane: tyle ile napływa masy i ładunku do jakiegoś obszaru, tyle samo musi z niego natychmiast odpływać
Początek był niewinny, prosto dziewiczy.
W poszukiwania kolejnego "haka" na moje poglądy, amerykański wykładacz akademicki podpytywał mnie "mimochodem" o to, co się dzieje z ładunkiem, który wypływa z akumulatora i jaka jego część wraca do akumulatora po przepłynięciu przez podłączoną do jego elektrod lampę.
Otrzymał jednoznaczną, chociaż przybliżoną odpowiedź o tym, że do akumulatora wraca ok. 3-4% tego ładunku, który z niego wypływa, gdyż 96-97% rozprasza się na włóknie żarówki, rozgrzewając ją, aż do świecenia.
Jednak, gdy koniecznie dobijał się informacji o to, czy taki pogląd wyraża też Prof. Bazijew, to zrozumiałem perfidię jego "niewinnych" zainteresowań.
Nie była to intelektualna, czy też naukowa ciekawość (nie mylić naukowości z intelektualizmem). W podtekście był przygotowany atak na Prof. Bazijewa i mnie.
Najpierw przytoczył te definicje, które były stworzony wtedy, gdy człowiek nie wiedział jeszcze, jak zbudowana materia, czym jest nośnik prądu i co się naprawdę kryje pod pojęciami "szklana" i "bursztynowa" elektryczność, a potem wysłał jeden z dwóch akumulatorów, z którego wypłynął ładunek, w Kosmos, (te akumulatory brały udział w jego myślowym eksperymencie).
Potem przeszedł na osobistości, a skończył jak zwykle – stekiem pomyj, które wylał na nasze (moją i Bazijewa) głowy.
Za nim, jak za murem, skryła się sfora piesków i stamtąd cienko poszczekiwała, dowartościowując się.
Apogeum ich łajka osiągnęła, gdy cytowany na początku notki przedstawiciel oficjalnego kursu fizyki wyskoczył z takim specjałem:
wszystkie znane nośniki ładunku są obdarzone masą, wiec transport ładunku wiąże się zawsze z transportem masy. Jednak i lokalnie i globalnie te wielkości są zachowane: tyle ile napływa masy i ładunku do jakiegoś obszaru, tyle samo musi z niego natychmiast odpływać. Inaczej w tym obszarze gromadziłaby się masa i ładunek. Gromadzący się ładunek wywołałby dziwne zjawiska , o których pisał amerykański wykładacz fizyki. (a my już wiemy, że on pisał o locie akumulatora w Kosmos).
Dla zrozumienia, skąd w powyższej wypowiedzi pojawiło się pojęcie "zachowanie masy i ładunku", trzeba wrócić do wypowiedzi amerykańskiego wykładacza:
W niezliczonych doswiadczeniach z obwodami elektrycznymi wyniki wskazywały bez zadnej watpliwości, że do źródla wraca nie 3-4% prądu, który z niego wypłynął, a dokładnie 100%. Prąd nie potrafi sie nigdzie "ulotnić", przepływając przez poszczególne odcinki obwodu.
Proszę porównać ze sobą dwie wypowiedzi:
1. wszystkie znane nośniki ładunku są obdarzone masą, wiec transport ładunku wiąże się zawsze z transportem masy.
2. Prąd nie potrafi sie nigdzie "ulotnić", przepływając przez poszczególne odcinki obwodu.
Trzeba przyznać, że za całą historię doświadczeń nad obwodami elektrycznymi niewątpliwie wykonano ziezliczoną ilość doświadczeń.
Trzeba również przyznać, że źródło prądu jest częścią obwodu elektrycznego (takiego, który miałby wylecieć w Kosmos).
Jeżeli tak, to nasuwa się jedno pytanie:
Ile z tych niezliczonych doświadczeń było poświęconych ważeniu źródła prądu naładowanego i rozładowanego?
Długo się zastanawiałem, jakich argumentów użyć w dyskusji z tym "betonem" (swoją "betonowość" oni już wielokrotnie dokazali), nie odwołując się do dyskusji o nośnik prądu.
Przypomniałem sobie o Generatorze van de Graafa.
Zajrzałem do Wikipedii i tam znalazłem rysunek, który ilustruje tą notkę, oraz jedną bardzo ciekawą daną:
Generatory tego typu mogą wytworzyć napięcie do 5 MV.
Napięcie, to różnica potencjałów.
A jakie napięcie miał akumulator w myślowym eksperymencie z żarówką? 12 V !
Że co? Że Wikipedia to niepoważne źródło?
W tym samym haśle znalazłem następującą informację:
Generatory Van de Graaffa wykorzystywane są do budowy elektrostatycznych akceleratorów cząstek. Akceleratory te są nazywane akceleartorami Van de Graafa.
Stąd był już tylko krok do Instytutu w Świerku, gdzie uzyskałem informację, że to oni są autorami hasła i rysunku ilustrującego tą notkę.
Na czaszy generatora zgromadzono ładunek odpowiadający za napięcie 5 MV i Generator nigdzie nie odlatuje.
Jak się ma ten ładunek do wypowiedzi przedsatwiciela oficjalnej fizyki:
tyle ile napływa masy i ładunku do jakiegoś obszaru, tyle samo musi z niego natychmiast odpływać. Inaczej w tym obszarze gromadziłaby się masa i ładunek. Gromadzący się ładunek wywołałby dziwne zjawiska , o których pisał amerykański wykładacz fizyki.
Wniosek:
Niezliczona ilość doświadczeń z obwodami elektrycznymi niczego nie nauczyła fizyków, elektryków, energetyków, nie mówiąc już o elektronikach.
Inne tematy w dziale Technologie