Tytułowe pytanie można zrozumieć dwojako. Po pierwsze, czy potrzebujemy tego co można by nazwać humanistycznym wykształceniem (tj. znajomości kultury, literatury, sztuki, filozofii, historii itp.). Po drugie, czy potrzebujemy instytucji humanistykę kultywującą. Wydaje się, że są to dwie zupełnie różne sprawy, dlatego też trzeba je rozpatrzeć osobno.
Czy powinniśmy dbać o naszą wiedzę i umiejętności stricte humanistyczne? Odpowiedź na to pytanie jest relatywnie prosta: tak powinniśmy. Dlaczego? Tu można wymieniać by długo: bo czyni nas to pełniejszymi uczestnikami naszej kultury, a przez to pozwala pełniej realizować człowieczeństwo (choć brak takiego wykształcenia człowieczeństwa nas nie pozbawia). Dodatkowo sprawia to, że jesteśmy lepiej zorientowani w problemach otaczającego nas świata i ludzi. Gdyby tego było mało, gruntowne wykształcenie humanistyczne otwiera przed nami takiego typu rozrywki i radości, których inaczej byśmy nie poznali (np. zupełnie inny jest odbiór muzyki przez znawcę niż przez laika). Jak napisałem wymieniać można długo, tylko po co? Każdy kto przeczytał choć jedną książkę z przyjemnością, lubi słuchać muzyki lub odnajduje radość w oglądaniu coraz to nowych filmów wie, że warto w to zainwestować swój czas.
Zupełnie inaczej jest z odpowiedzią na drugie pytanie: czy potrzebujemy instytucji dbających o rozwój humanistyki? Pierwszy problem jaki się pojawia, to - jakie to mają być instytucje. Przykładowo: związek filatelistów. Organizacja taka, raczej nie zajmuje się szerzeniem zamiłowania do filatelistyki. Nawet jeżeli to robi to w bardzo ograniczonym zakresie. Podstawowym jej zadaniem jest stworzenie przestrzeni (czy to realnej, czy choćby wirtualnej) gdzie filateliści będą mogli spotkać osoby o tych samych zainteresowaniach i wymieniać z nimi wiedzę i znaczki oczywiście. Innymi słowy związek filatelistów ma na celu ułatwienie realizacji pasji filatelistom. To samo tyczy wszystkich związków hobbystycznych (numizmatyków, modelarzy, podróżników, miłośników gier, fotografów, miłośników literatury romantycznej...). Takie związki mają olbrzymie znaczenie dla przechowania wiedzy z zakresu szeroko pojętej humanistyki i rozwijania jej. Wiadomo jest bowiem, że tam gdzie wiele osób pracuje nad jakimś problemem (np. dokładnym ustaleniem daty wydania jakiejś monety) tam rozwiązanie nadchodzi relatywnie szybko. Dodatkowo ludzie biorący udział w takich stowarzyszeniach łatwiej i przyjemniej rozwijają się w interesujących ich dziedzinach, niż w momencie gdy musieliby to robić sami. Takie organizacje może nie są potrzebne dla zachowania humanistyki, ale z pewnością pomagają w tym.
Innym rodzajem organizacji są takie, których naczelnym zdaniem jest nie tyle kultywowanie przez jej członków pewnej dziedziny humanistyki, co raczej przekazywanie jej innym. Takie organizacje są niestety z góry skazane na porażkę. Osoby zainteresowane pewną dziedziną zajmą się nią niezależnie od tego, czy taka instytucja istnieje, czy nie. Osoby niezainteresowane raczej nie dadzą się przekonać, by w ogóle zajrzeć do takich instytucji. Dowodem może być casus wydziałów humanistycznych wielu polskich uniwersytetów. Ostatnio modne stały się petycje w obronie filozofii i filologii klasycznej. Kierunki te bowiem zmierzają do nieuchronnego zamknięcia, spowodowanego brakiem studentów. Czy powinniśmy się tym martwić? Moim zdaniem niespecjalnie. Czy powinniśmy protestować przeciwko zamykaniu tych niszowych kierunków? Raczej nie. Dlaczego? Otóż zamknięcie nawet wszystkich instytutów filozofii i filologii klasycznej w Polsce nie zmniejszy, ani nie zwiększy zainteresowania filozofią i filologią klasyczną. Nie utrudni też specjalnie zgłębiania tych dziedzin, gdyż najważniejsza jest w nich praca własna (np. nie jest wymagane specjalistyczne laboratorium z drogim sprzętem jak w przypadku fizyki czy biologii).
Innymi przykładami instytucji, które nic dla humanistyki nie robią, ale ciągle się na nią powołują są różnego rodzaju instytuty sztuki filmowej. Z przykrością dla ich pracowników stwierdzam: więcej dla krzewienia kultury filmowej w Polsce więcej zrobił znany internetowy chomik, grupa Hatak (hobbystycznie tłumacząca i za darmo udostępniająca napisy do seriali), każde komercyjne kino, czy pierwsza lepsza wypożyczalnia płyt DVD (w sumie nawet nie wiem, cy takowe jeszcze istnieją). Tak samo ma się sprawa z muzyką.
Kończąc już ten przydługi wywód, czy powinniśmy mieć jakikolwiek żal po zamknięciu wielu kierunków na uniwersytetach? Nie. Nie na nich bowiem opiera się kultura humanistyczna. Kultura ta bowiem istnieje tylko o tyle, o ile istnieją ludzie, którzy chcą podtrzymywać jej istnienie i są gotowi uczynić z tego jedną z głównych pasji swego życia. To dzięki ich kolekcjom materialne wytwory kultury mają swoją wartość (gdyby nikt ich nie chciał mieć byłyby bezwartościowe) a wiedza o nich faktycznie istnieje w społeczeństwie. Ani doktoraty (których nikt nie czyta), ani artykuły naukowe (które czyta w tej chwili chyba już ujemna liczba osób) nie zapewnią przetrwania humanistyce. Ta przetrwa (lub nie) wysiłkiem setek tysięcy lub milionów nawet jej konsumentów. Wszystko inne jest tylko budowaniem bibliotek, w których nie ma czytelników.
Tekst ukazał się również na portalu: luznemysli.pl
Dwóch zgredów z filozoficzno-analitycznym zacięciem, mających nadzieję na uchylenie rąbka prawdy. Interesują nas idee, światopoglądy i argumenty. Chcemy wiedzieć jak ludzie uzasadniają to, co głoszą. Jesteśmy również autorami serwisu: http://luznemysli.pl/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo