Kukliński zdrajcą! Nie! Kukliński bohaterem! Nie! Zdrajcą! Nie!... Rozlegają się krzyki na ulicach i w domach, w mediach papierowych i cyfrowych, telewizor sam podskakuje na półce, a do kin wchodzi film. Cały problem z płk. Kuklińskim polega na niezrozumieniu pojęcia "zdrajca". Pojęcie to bowiem jest wybitnie niejednoznaczne.
Czym innym jest zdrajca mafii, który donosi na policje i ratuje ludzi przed działalnością grupy przestępczej. Czym innym zdrajca przyjaciół wydający ich mafii. Czym innym jest zdrajca żony, czym innym zdrajca przyjaciela, który w trakcie procesu zeznaje zgodnie z prawdą na jego niekorzyść. Czy płk. Kukliński był zdrajcą?
Mimo, że takie słowa trudno przechodzą przez gardło to trzeba taką opcję rozważyć. Po pierwsze istnieją zarzuty, że zdradził on tajemnicę wojskową, a więc złamał przysięgę. Jest to z dwóch powodów nieścisłe. Z jednej strony dlatego, że dostarczał głównie informacje o Armii Radzieckiej. Zdarzały się też informacje o Armii Polskiej, jak np. te dotyczące stanu wojennego. Pamiętać jednak należy, że w rocie przysięgi, którą składał (por.[1]) płk. Kukliński poza zapisem " dochować ściśle tajemnicy wojskowej i państwowej" oraz " stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką" istnieją jeszcze zapisy mówiące: "nie splamić nigdy honoru i godności żołnierza polskiego", "przysięgam służyć ze wszystkich sił Ojczyźnie" oraz "w razie potrzeby nie szczędząc krwi ani życia mężnie walczyć w obronie Ojczyzny".
A co jeżeli trzeba nie dotrzymać tajemnicy, by nie splamić honoru i służyć Ojczyźnie, nawet jeżeli przyjdzie za to poświęcić życie? Twierdzenie, że zdradzenie tajemnic wojskowych związanych ze stanem wojennym (w sumie nie wiem, czy nie powinienem napisać tego z wielkich litera, ale to przez palce zdecydowanie mi nie przejdzie) jest odstępstwem od zasad wygłoszonych w przysiędze ma sens tylko wtedy, gdy stan wojenny był dobry. A czy nie jest tak przypadkiem, że to gen. Jaruzelski splamił honor munduru wprowadzając go? Jeżeli tak, to warto odpowiedzieć sobie samemu na pytanie, które towarzysz generał postawił: "Jeżeli Kukliński jest bohaterem, to kim my jesteśmy?"...
Po drugie, jeżeli faktycznie istniało zagrożenie atakiem nuklearnym na Polskę (a wydaje się, że taka teza budzi niewielkie - jeżeli w ogóle jakieś - zastrzeżenia), to czy powstrzymanie tego nie jest właśnie służeniem ojczyźnie? Wydaje się, że jest. A jeżeli różni ludzie twierdzą inaczej, to aż chciałoby się ich postawić na terenie gdzie testowanie są bomby atomowe i przetestować kolejny model.
Europosłanka Joanna Senyszyn, jedna z moich ulubienic, gdy idzie o gadanie głupot, napisała na twitterze kiedyś, że przecież nie można gloryfikować żołnierzy wyklętych (ta nazwa jest paskudna wyklęty i przeklęty to był system z którym walczyli) ponieważ zabijali Polaków. No cóż Polak to człowiek, a jak zauważył Rafał Gan-Ganowicz: "Nie wiem jak to jest zabić człowiek... zabijałem tylko komunistów...".
Podobnie chyba rzecz ma się z płk. Kukliński. W swym sumieniu oraz w naszych oczach nie ma podstaw do tego by nazwać pułkownika zdrajcą. Zdradzał tylko komunistów, przez co przysłużył nam się choćby w takim względzie, że nie wyparowaliśmy podczas atomowej apokalipsy. Wydaje się, że to jego dzieło zasługuje na zapamiętanie, w zupełnie innych kategoriach niż zdrada.
Tekst ukazał się również na serwisie: luznemysli.pl/
[1] pl.wikisource.org/wiki/Rota_(tekst_przysi%C4%99gi)
Dwóch zgredów z filozoficzno-analitycznym zacięciem, mających nadzieję na uchylenie rąbka prawdy. Interesują nas idee, światopoglądy i argumenty. Chcemy wiedzieć jak ludzie uzasadniają to, co głoszą. Jesteśmy również autorami serwisu: http://luznemysli.pl/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka