[Tekst napisany wczoraj, żeby nie było, że nie mamy ciekawszych zajęć w Wielkanoc niż zajmowanie się Urbanem]
Szok i chamstwo – te wyrazy jako pierwsze cisną na usta się po przeczytaniu ostatnich doniesień tygodnika NIE (por. [1]), na który wstyd nam się powoływać, lecz sprawa wypłynęła od nich. Po chwili refleksji mamy jednak drugi zestaw: humbug i plota. Które z nich są prawdziwe, tego nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć, lecz możemy pobawić się w małą „gdybologię” i zastanowić się, skąd się to wszystko wzięło.
Rzecz dotyczy oczywiście głośnego ostatnimi czasy zapisu rozmowy z loży VIP podczas meczu Polska-Ukraina. Traf chciał, że akurat uchwycono premiera Donalda Tuska, Grzegorza Schetynę, Romana Koseckiego, Lecha Wałęsę oraz Aleksandra Kwaśniewskiego. Od tego czy zapis jest prawdziwy, oraz jakie intencje przyświecały publikującym zależy, jak należy tę rewelację odbierać. Mamy tutaj dwie wersje w różnych wariantach.
Pierwsza jest taka, że wierzymy NIE (sic!) i zakładamy, że zapis jest efektem znalezienia się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Mamy tutaj świadectwo tego, jak traktuje nas ekipa rządząca, oraz wszyscy będący „przy korycie”. Jesteśmy dla nich „dojnymi krowami i debilami”, zaś sami „dojący” są grupą niezbyt kulturalnych bandytów, którzy nie kryją swoich zamiarów między sobą. Obywatele nie dość, że są do „dojenia”, to jeszcze na dodatek są, mówiąc kolokwialnie, frajerami, którzy wierzą w obietnice rządu i potulnie robią, co się im powie. Przyznamy szczerze, że obserwując inicjatywy obywatelskie w Polsce, frekwencję wyborczą oraz wyniki wyborów, jesteśmy w stanie stwierdzić, że taka wizja Polaków w oczach siedzących w loży VIPów jest całkowicie realna. Zastanawia nas jednak, czy politycy są aż tak głupi, żeby dzielić się takimi przemyśleniami w miejscu, w którym są narażeni na czujne oczy i uszy dziennikarzy? Raczej zdają sobie sprawę, że w XXI wieku technologia pozwala na bardzo wiele i w związku z tym powinni uważać. Nie oznacza to jednak, że należy się spodziewać niesamowitej przenikliwości intelektualnej po „elicie rządzącej”, dlatego o ile ta wersja jest mało prawdopodobna naszym zdaniem, to jest jednak możliwa. Jeśli jednak założymy prawdziwość, powinniśmy uwzględnić interes, jaki tygodnik NIE ma w tym całym przedstawieniu. Oczywiście może chodzić o wzrost sprzedaży, która jest na żenująco niskim poziomie w porównaniu z latami 90-tymi. Ten powód wydaje się nieco trywialny, lecz znane powiedzenie mówi: „jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze”, co doskonale by się tutaj sprawdziło.
Jest jeszcze inna możliwość, którą możemy potraktować póki co, jako political fiction, lecz również możliwą. Na naszych oczach widzimy próbę montażu nowego oblicza lewicy, które ma powstać z połączenia Ruchu Palikota oraz tzw. „starej ekipy czerwonych”, czyli m.in. Aleksandra Kwaśniewskiego. Czy będzie to ruch mający na celu tylko dostanie się do europarlamentu, czy jednak namieszanie na polskiej scenie politycznej, tego nie wiemy, lecz możemy przypuszczać, że doświadczenie w rabowaniu dóbr przez polityków, pozwoli im na dokonanie odpowiedniego z ich punktu widzenia wyboru. Unia Europejska może legnąć w gruzach i europarlament nie będzie już tak atrakcyjny, jak dziś. Dlatego też kuszącym kąskiem jest nasze rodzime podwórko – również upadające, ale łatwiejsze do omamienia ze względu na doświadczenie owych „czerwonych” (zarówno starych, jak i młodych). Jaka byłaby tutaj rola NIE? Otóż tygodnik mógł tym zapisem dać przyczynek (lub być kolejnym krokiem) do rozmontowania ekipy Platformy Obywatelskiej na scenie politycznej, co automatycznie otworzyłoby drzwi dla ugrupowania bardziej stonowanego niż tracący w sondażach Ruch Palikota, lecz bardziej liberalnego obyczajowo niż PO. „Młodzi wykształceni z dużych miast” już zarzucają zbytnią konserwatywność Platformie, a to oni stanowią sporą część aktywnego elektoratu, więc to w nich celowałby nowy ruch. Świadczyć o tym może odsuwanie p. Leszka Millera, który znany jest z niechęci wobec nowinek obyczajowych, co zostawiłoby miejsce dla dość popularnego i medialnego Ryszarda Kalisza. Tygodnikowi Urbana w to graj, bowiem każdy „ruch w lewo” na polskiej scenie politycznej sprawia, że udaje mu się zrealizować dwa postawione przez siebie cele: wzrost wpływów polityczno-ekonomicznych oraz skur***** Polaków.
Druga wersja polega na przyjęciu zapisu za fałsz - wymysł redaktorów tygodnika NIE. Byłoby to więc świadome działanie na rzecz jakiegoś wcześniej założonego celu. Co może tym celem być? Otóż jeśli przyjmujemy optykę istnienia pewnego „układu” w Polsce, który ma w rękach realną władzę, możemy spodziewać się zwyczajnej dezinformacji. Ta z kolei prowadzi do odsunięcia uwagi od problemów, które powinny trapić Polaków. Brzmi jak teoria spiskowa, lecz czy naprawdę spodziewają się państwo, że którykolwiek z biorących udział w tej, nawet fałszywej, rozmowie polityków poda tygodnik do sądu? Wielokrotnie byliśmy świadkami, jak mass media ośmieszały tezy przeciwników partii rządzącej. „Ukręcanie łba” śledztwu smoleńskiemu czy bagatelizowanie niewygodnych pytania odnośnie niewyjaśnionych samobójstw są praktykami od dawna sprawdzonymi. Ponownie rozgorzeje burza medialna wokół sprawy, na konferencji będzie przemawiał bardzo spokojny człowiek, który z zatroskaniem wyzna, że nie spodziewał się tak mizernej jakości mistyfikacji po tygodniku, który jest tyle lat na rynku, zapewni o niewinności polityków i sprawa ucichnie. Dla NIE to i tak nie będzie miało znaczenia, bowiem być może na chwilę podniosą sobie sprzedaż, prawdopodobnie nie będą mieli sankcji prawnych (choć nie wiadomo – (por. [2])), a i tak stali czytelnicy będą „wiedzieli swoje”. Panowie zaś ponownie rozdadzą sobie karty pod stołem i wszyscy będą zadowoleni.
Która z wersji jest prawdziwa? Naszym zdaniem pokaże to przyszłość. Jeśli rozgorzeje większy szum, prawdopodobnie jest to kolejna przykrywka – temat zastępczy. Jeśli zaś będzie cisza, być może nawet jest „ziarnko prawdy” w całym tym przedstawieniu.
[1] www.nie.com.pl/14-2013/tusk-na-podsluchu
[2] www.rp.pl/artykul/16,995277-CIR--Oswiadczenie-w-sprawie-publikacji-tygodnika-Nie.html
Nikanor
&
Balthasar Colbert
Dwóch zgredów z filozoficzno-analitycznym zacięciem, mających nadzieję na uchylenie rąbka prawdy. Interesują nas idee, światopoglądy i argumenty. Chcemy wiedzieć jak ludzie uzasadniają to, co głoszą. Jesteśmy również autorami serwisu: http://luznemysli.pl/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka