Do dzisiejszej refleksji skłoniła nas kolejna „szopka” p. Marii Czubaszek (por. [1]) oraz film „The Sunset Limited”, który gorąco polecamy. Tak się akurat dziwnym trafem zbiegły nam dwie rzeczy: oglądanie dzieła Lee Jonesa i słowa byłej satyryczki, co stworzyło rzetelny i dość czarny obraz współczesnej cywilizacji.
Gdy papież Jan Paweł II przestrzegał w swoich encyklikach przed nadchodzącym złem w postaci rozprzestrzenienia się aborcji, eutanazji czy in vitro, niektórym ta wizja wydawała się na tyle odległa, że postanowili walkę odłożyć na później. Inni rzucili się do boju od razu. Mamy jednak wrażenie, że obie grupy poniosły porażkę. Dokonał się lewicowy „marsz przez instytucje”, który postulował Gramsci, dzięki czemu w mediach i szeroko pojmowanej opinii publicznej słychać głównie głosy aprobaty dla „postępu” w sferze etyki. Słowa, które niegdyś zostałyby uznane za wyraz szaleństwa, obecnie są nie tylko tolerowane, ale popierane i uznawane za wyraz normalności i chęć realizacji swojego człowieczeństwa. „Oczywiście, że chciałabym być uśpiona jak pies”, stwierdza p. Czubaszek dodając, że to oczywiście nie jest spowodowane lękiem przed śmiercią a raczej przed cierpieniem. I tutaj mamy wrażenie, że zbliżamy się do ponurych konsekwencji lewicowego sposobu myślenia. Gdy po rewolucji we Francji zaczęto modelować człowieka na wzór oświeceniowy, spodziewano się tytana intelektu, racjonalisty i psychicznego mocarza, który nie kłania się zabobonom. Człowiek ten przestał się bać czegoś, czego nie widzi i nie czuje, przestał też wierzyć w to, czego nie może zweryfikować empirycznie. Tym samym został wyzuty ze wszystkiego, co niegdyś go konstytuowało. Odebrano mu nadzieje czegoś więcej niż tylko zlepku materii, jednocześnie twierdząc, że właśnie to go umocni. Człowiek został więc z tym wszystkim, czego doświadcza i brutalnością otaczającego go świata. Pani Maria Czubaszek jest tego niestety doskonałym przykładem. Mamy wrażenie, że jest to osoba żyjąca pewnym pozorem, który ma być efektem racjonalnych przemyśleń, lecz tak naprawdę została jej pustka. Stała się ofiarą tego, co miało ją umacniać, czyli świadomości doczesności i zmysłów. Obawiamy się jednak, że ostatnim krokiem takiego podejścia do rzeczywistości jest to, co nasuwa się samo, czyli refleksja nad bezsensem istnienia zlepku materii, który jest narażony na cierpienia. Jeśli p. Czubaszek tak bardzo boi się bólu i procesu umierania, to konsekwencją takiego myślenia jest nic innego jak gwałtowne odebranie sobie życia. No bo po co ryzykować za każdym razem, gdy wychodzi się na ulicę? Przecież nie chcemy oddać się w ręce czegoś, czego nie widzimy, czyli przypadku bądź losu i być może skazać na potrącenie przez samochód i bolesne operacje, z których lekarze nie zrezygnują w imię ratowania ludzkiego życia? Idąc więc dalej – czy nie lepiej od razu popełnić samobójstwo?
Mamy wrażenie, że ten postulat prędzej czy później pojawi się publicznie. Mieliśmy przecież do czynienia w historii z przypadkami samobójstw związanych z refleksją nihilistyczną, więc w rzeczywistości mass-mediów, upadku wartości i poczucia bezsensu, jest to groźba jak najbardziej realna. Pytanie tylko – po co, skoro można żyć normalnie?
[1] www.fronda.pl/a/skandalistka-maria-czubaszek-chcialabym-byc-uspiona-jak-pies,26047.html
Dwóch zgredów z filozoficzno-analitycznym zacięciem, mających nadzieję na uchylenie rąbka prawdy. Interesują nas idee, światopoglądy i argumenty. Chcemy wiedzieć jak ludzie uzasadniają to, co głoszą. Jesteśmy również autorami serwisu: http://luznemysli.pl/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka