Tekst jest komentarzem do wyników badań przeprowadzonych przez CBOS, a opublikowanych przez PAP [1].
Czym jest zapłata za wykonaną pracę? Pytanie banalne, a i odpowiedź nietrudna. Zapłata ta jest słuszną sumą pieniędzy, jaką powinien otrzymać pracujący od swojego pracodawcy. Kiedy jest ona słuszna? Przede wszystkim wtedy gdy jest zgodna z umową, zawartą przed podjęciem pracy. Nie oznacza to rzecz jasna, że zawsze słuszna zapłata jest zapłatą satysfakcjonującą. No a kiedy jest satysfakcjonująca? Na to pytanie odpowiedzieć musi sobie każdy sam. Dla jednych będzie wtedy, gdy będą w stanie utrzymać się w swoim mieszkaniu, dla innych gdy będzie można kupić sobie wyspę, lub jakiś mały rząd w państwie afrykańskim.
Rzecz jasna sama praca nie może dawać satysfakcji, jeżeli zapłata za nią nie jest satysfakcjonująca. Dlaczego? A cóż takiego jest w pracy co mogłoby dać satysfakcję poza pensją? Przeprowadźmy prosty eksperyment myślowy. Załóżmy, że uwielbiacie państwo pisać artykuły, felietony itp. Przy okazji pracujecie Państwo w jakiejś lokalnej gazecie. Państwa pensja miesięczna wynosi powiedzmy 800 zł, a czas który muszą Państwo spędzić w redakcji to osiem godzin dziennie, przez pięć dni w tygodniu. Satysfakcji raczej nie będzie, prawda? Teraz załóżmy, że piszą Państwo teksty tu, na Salonie24. Poza tym pracują państwo gdzieś indziej za znacznie wyższą pensję, w takim samym wymiarze czasu. Czy nie siądą Państwo do napisania swojego wieczornego felietonu z dużo większą satysfakcją?
Teraz czym jest niewolnictwo? Niewolnictwo to przymus pracy dla kogoś, czy może bardziej szczegółowo, to przymus oddawania co najmniej części zarobionych pieniędzy, bądź wytworzonych dóbr na rzecz kogoś innego. Satysfakcja, tak jak postrzegamy ją wyżej, jest dobrym wyznacznikiem niebycia niewolnikiem, choć niewystarczającym. Dodać trzeba jeszcze jeden warunek. Jeżeli ktoś pracuje za satysfakcjonującą lub niesatysfakcjonującą go pensję, to jest niewolnikiem tylko wtedy, gdy nie może zmienić swojej pracy. Przy czym owa niemożność nie jest spowodowana niechęcią tylko bardziej obiektywnymi warunkami (np. ktoś podpisał umowę bez możliwości zerwania jej w dowolnym momencie). Pewną formą niewolnictwa jest więc też kredyt.
Przejdźmy teraz do wspomnianych badań CBOSu. Wynika z nich, że 78% aktywnych zawodowo Polaków jest zadowolonych ze swojej pracy. Jednak tylko 45% ze swojej pensji. Oznacza to zatem, że 55% nie jest zadowolonych ze swojej pensji. Odliczając 22% niezadowolonych ze swojej pracy, pozostaje 33% zadowolonych z pracy, pomimo niesatysfakcjonującej pensji. Liczba ta rzecz jasna może być większa, ponieważ część osób może być zadowolona z pensji, nie będąc zarazem zadowolonym z pracy.
Jak wytłumaczyć ten zadziwiający fakt. Wyjaśnień może być kilka. Po pierwsze
ze względu na wysokie bezrobocie, każda praca jest satysfakcjonująca, jeżeli daje pensję pozwalającą przetrwać od pierwszego do pierwszego. Nawet jeżeli poza samym przetrwaniem nie pozwala na nic innego. Jeżeli faktycznie tak jest, to system wpycha nas w niewolnictwo ekonomiczne, wymuszając jeszcze do tego uśmiech na twarzy. Taka bowiem sytuacja nie pozwala na swobodne myślenie o pracy jako o czymś, co można w każdej chwili zmienić,
a jak już się ją ma to człowiekowi nic więcej do szczęścia nie jest potrzebne.
Po drugie, być może mamy w Polsce najwyższy na świecie odsetek pracoholików, którzy nie przejmują się ani trochę własną pensją, chcą tylko pracować dla pracy samej. Przyznamy szczerze, że w to nie chce nam się wierzyć.
Nie mamy również wysokiego odsetka protestantów, czy katolików zebranych wokół Opus Dei, dla których praca jest drogą do zbawienia. Więc i to nie może być wyjaśnienie.
Brak satysfakcji z pensji może być również spowodowany zbytnią zamożnością. Jeżeli owe 55% zarabiałoby 200tys. miesięcznie, ale miało świadomość, że pozostali pracujący powyżej miliona, byłoby niezadowolone. Ta sytuacja również nie zachodzi.
Nie ważne jakie jest wytłumaczenie tego zaskakującego faktu. Ważne jest, że ów fakt jest faktem patologicznym. Kraj, w którym praca ceniona jest wyżej (przez tak wielu ludzi) od dochodów jest krajem albo ludzi zniewolonych, albo szaleńców (więc w pewnym sensie też ludzi pozbawionych wolności).
Pozostawmy na boku przyczyny – jakie będą tego skutki? Pierwszym będzie na pewno obniżenie standardów i wymogów, jakie ludzie stawiają. Ale komu czy czemu, można zapytać? Wszystkim i wszystkiemu. Stopniowe obniżanie standardów i wymogów w jednej dziedzinie pociąga za sobą obniżenie ich w każdej innej.
Drugim będzie być może wzrost postawy roszczeniowej wobec władz. Trzecim masowa emigracja, wśród tych, którzy nie godzą się na taki stan rzeczy. Czwartym w końcu, będzie rozrost szarej strefy, jako efekt niezgody tych, którzy wyjechać nie chcą lub nie mogą.
Czas zakończyć ten przydługi tekst. Przyglądając się ponownie konsekwencją zatrważającego faktu, dochodzimy do przekonania, że dane opublikowane przez CBOS na początku tego roku, są wybitnie spóźnione. Być może wcześniejsze optymistyczne dane nie były tak wiarygodne jak mogłoby się wydawać. Być może od czasu wejścia Polski do Unii, nie mieliśmy momentu, w którym naprawdę się rozwijaliśmy likwidując wszystkie negatywne skutki biedy, w tym te, o których wspomnieliśmy wyżej. Być może ciągle się zwijaliśmy,
a nie rozwijaliśmy.
To chyba jednak jest niemożliwe, przecież taka masa polityków wszystkich partii zapewniała nas, że jest dobrze, a będzie dobrzej.
[1] tnij.org/ub4p
Dwóch zgredów z filozoficzno-analitycznym zacięciem, mających nadzieję na uchylenie rąbka prawdy. Interesują nas idee, światopoglądy i argumenty. Chcemy wiedzieć jak ludzie uzasadniają to, co głoszą. Jesteśmy również autorami serwisu: http://luznemysli.pl/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka