![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4b/Lit1_Puszcza.jpg)
Na szachownicy polityki zagranicznej gra się bogactwem i nędzą,
życiem i śmiercią milionów ludzi.
Biada narodom, które się oddają w niezręczne
lub nieumiejętne ręce.
Stanisław Cat Mackiewicz
Już za tydzień Polacy będą obchodzili 150 rocznicę powstania styczniowego – zrywu, który po półtora wieku nadal rozpala emocje. Wciąż zadajemy sobie pytania: czy taka ofiara była potrzebna? Czy przyniosła coś korzystnego dla sprawy polskiej? Można usłyszeć różne głosy, lecz szczególnie zainteresował nas jeden – prof. Andrzeja Nowaka (por. [1]).
Chcielibyśmy wziąć tutaj pod uwagę dwie tezy, które pan profesor postawił w swoim tekście. Po pierwsze prof. Nowak twierdzi, że insurekcja kościuszkowska była mądrą reakcją na rosyjskie roszczenia wobec Polski. Rozciąga jednocześnie ten sąd na kolejne powstania, które mają stanowić o ciągłości powstałej w 1794 roku tradycji, czyli odwołania do chłopów. Według prof. Nowaka to właśnie powstania były punktami zapalnymi walki o polonizację chłopów, co przyniosło swoje efekty w 1920 roku, kiedy to chłopi poszli z Polską, z Piłsudskim, a nie z Leninem. Teza ta jest w naszym odczuciu dziwnie osobliwa, gdyż umniejsza pracę organiczną PSL-owców oraz ND-ków, oraz nie uwzględnia wielkiej narodowej depresji po Powstaniu Styczniowym. Dodatkowo widać tutaj specyficzny dla romantyzmu sposób myślenia sugerujący, że gdyby nie ofiara i cierpienia powstańców, Polacy nie byliby zdolni lub co najmniej nie targnęliby się na organizację ruchów oddolnych i budowanie świadomości we wszystkich warstwach społecznych. Taka optyka jest w naszym odczuciu fałszywa i ma na celu jedynie usprawiedliwienie błędnych decyzji politycznych. Czy tego chcemy czy nie, kwestią podstawową w dramatycznej sytuacji jaką jest utrata niepodległości, obowiązkiem kierujących jest realna ocena sytuacji i szans na wyzwolenie. Utrata wolności nie była procesem nagłym – była wynikiem długotrwałej degeneracji zarówno polskich instytucji politycznych jak i samego społeczeństwa. Podobnie, jeśli chodzi o ramy czasowe, wyglądać powinno odbudowywanie wartości, które konstytuują naród, co zauważył np. Dmowski. Niestety organizatorzy powstań mieli tendencje do myślenia życzeniowego – marzyła im się wolność „na starych warunkach”, czyli feudalnych. Nie rozumieli, że kluczem do odzyskania Polski są chłopi, których należało uwłaszczyć i tak naprawdę nauczyć polskości więcej niż od podstaw, wręcz wpoić im coś, co było dla niech nienaturalne. Pańszczyźniany chłop nie rozumiał pojęcia polskości, związku między jego osobistym interesem a sprawami publicznym (czyli korzyści płynących z posiadania własnego państwa), dlatego też nie czuł się w obowiązku walki o coś, czego nie znał, co było mu obce, wręcz wrogie – dla niego liczyły się przede wszystkim korzystniejsze warunki bytowe, co doskonale rozumiała carska Rosja. Obowiązkiem patriotów była więc praca u podstaw, która w ciągu jednego pokolenia przyniosłaby spektakularne efekty. Polacy nie posiadali sił politycznych ani militarnych, które pozwoliłyby na przywrócenie porządku przedrozbiorowego, dlatego twierdzenie jakoby to powstańcy byli inspiracją do pracy organicznej w myśl twierdzenia prof. Nowaka: Skoro oni walczyli, zginęli, my mamy obowiązek zrealizować ich cele, nie wolno nam z tego zrezygnować jest błędna interpretacją faktów. Sytuacja naszym zdaniem wyglądała zupełnie odwrotnie – mamy obowiązek realizować cele niepodległościowe metodą pracy u podstaw, aby nasi rodacy nie walczyli, nie ginęli na marne.
Po drugie, i jest to kwintesencja myślenia romantycznego, prof. Nowak stawia tezę, że po 1815 roku nie można mówić o realnej walce o niepodległość na terenach innych niż pod panowaniem rosyjskim, gdyż te zajmowały 82% byłej Rzeczypospolitej. Rozumiemy rzecz jasna intencje pana profesora, jednakowoż efekty takiego myślenia były tragiczne w skutkach – powstania zostały spacyfikowane, tysiące ludzi, którzy mogli przysłużyć się Polsce w momencie lepszej organizacji, zostało zabitych, bądź zesłanych na Sybir. Nałożono jeszcze większe obostrzenia na Polaków i ruszyła depolonizacyjna machina. Niestety w polityce gra się takimi kartami, jakimi się dysponuje, bowiem bluff może skończyć się fatalnie. Jak już wcześniej zaznaczyliśmy – Polacy nie dysponowali narzędziami do walki zbrojnej, dlatego należało wybrać inne środki. Zrozumiał to Roman Dmowski i dlatego budował oddolne ruchy społeczne, które w momencie odzyskania niepodległości były w stanie dźwignąć ciężar odpowiedzialności za kraj.
Argumentacja prof. Nowaka pozostawiła w nas pewne nieprzyjemne wrażenie. Wygląda na to, że zgodnie z tendencjami romantycznymi, należy za wszelką cenę bronić tradycji powstańczej, szukać argumentów na jej poparcie tylko przez wzgląd na ofiary i patriotyczne odczucia walczących. Zgadzamy się, że powstańcy wykazywali się niebywałą odwagą i determinacją. Podobnie jak w przypadku Powstania Warszawskiego zawsze czcić będziemy bohaterstwo, a każda kobieta w Polsce uroni łzę nad powstańcami. Twierdzimy jednak, że decydujący o kształcie walki o niepodległość dobrali złe środki nie tylko dlatego, że ponieśli klęskę. Nie są winni dzielni ludzie, którzy rozumiejąc czym jest dla nich własne państwo stanęli do walki, winni są ich inspiratorzy. Dlatego też należy sobie zadać pytanie zasadnicze – gdyby nawet wygrali, kto stanowiłby polski naród i wziął na siebie ciężar odbudowy kraju? Bez realnego poparcia chłopów, garstka ocalałych powstańców nie miałaby realnej siły by podźwignąć kraj, a ich przywódcy doprowadziliby go szybko do ruiny. Co zresztą się stało tyle, że wiele, wiele lat później… ale to już inna historia.
Nikanor
&
Balthasar Colbert
[1]W sieci, nr 2 (6) 2013
Na górze dzieło Artura Grottera pt. "Puszcza".
Dwóch zgredów z filozoficzno-analitycznym zacięciem, mających nadzieję na uchylenie rąbka prawdy. Interesują nas idee, światopoglądy i argumenty. Chcemy wiedzieć jak ludzie uzasadniają to, co głoszą. Jesteśmy również autorami serwisu: http://luznemysli.pl/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka