W Wielkiej Brytanii wywiad ma inny charakter niż na kontynencie.
Stanisław Cat Mackiewicz
w sprzeczności z tą zasadą.
Rozpatrzmy te kwestie w podanej powyżej kolejności. Jeżeli idzie o prywatny interes agentów, to jest to zarzut, który można skierować przeciwko wszelkim instytucjom państwowym. Ujmując tak sprawę można postulować zniesienie państwa w ogóle. Postulat ten można traktować jako zasadny lub nie. Jeżeli potraktuje się go jako zasadny, to trzeba również domagać się likwidacji wszystkich państw. Istnienie bowiem choćby jednego, prędzej czy później musi doprowadzić albo do zaistnienia państwa światowego (na drodze podboju) albo do powstania wielu państw (na drodze oporu przed podbojem, opór ten bowiem wytworzy instytucję wojska, a stąd krok już tylko do państwa). Jeżeli natomiast nie chce się likwidować państwa to argument ten należy traktować jako ostrzeżenie przed korupcją polityczną, a więc zalecenia do stworzenia odpowiednich organów kontroli. Rolę takich organów pełnią niejednokrotnie zaś służby specjalne. Względem samych służb potrzebna jest zaś kontrola cywilna.
Podobnie rzecz ma się z argumentem z zagranicznych mocodawców. Także ten argument musi być potraktowany albo jako argument antypaństwowy (już w samym terminie zagraniczny zostaje to ujęte) albo jako ostrzeżenie przed możliwymi zagrożeniami dla państwa. Przyjmijmy jednak na chwilę to, co jak nam się wydaje miał na myśli Tomasz Sommer. Zlikwidowanie służb specjalnych zamyka jedną z dróg oddziaływania na państwo polskie. Niewątpliwie, jeżeli nie ma służb specjalnych to nie można ich sobie podporządkować. Brak służb jednak uniemożliwia ściganie szpiegów, którzy przecież równie dobrze mogą pojawić się wśród polityków. Nie mogąc zaś ochronić polityków przed wpływami obcych państw tracimy de facto niezbędne narzędzie suwerenności – a więc możliwość samodzielnego podejmowania decyzji zgodnych z naszym interesem. Zamiast więc ochrony przez zamknięcie jednej z dróg, otrzymujemy czteropasmową autostradę do takich samych działań, choć na innej płaszczyźnie.
Argument z sekty radykałów jest obosieczny. Jeżeli byłaby to sekta mająca za swą przewodnią idee obronę własności prywatnej przed zakusami klasy politycznej lub zagranicznych mocodawców, to czy red. Tomasz Sommer broniłby jej istnienia? Pryncypia czy idee według, których mają działać tajne służby, czym mają się kierować
to rzecz zewnętrzna wobec samej ich struktury. Mogą one służyć interesowi państwowemu postrzeganemu jako zabezpieczenie interesów obywateli państwa, tak w nim jak i poza jego granicami. Mogą rzecz jasna służyć czemuś zupełnie innemu (przykłady podane przeze red. Sommera są tego dobitnym dowodem) ale ani jedno ani drugie nie jest istotową cechą służb.
Warto zauważyć, że w ramach swojej krytyki Tomasz Sommer stosuje argumenty, które nie mogą współwystępować. Nie może być bowiem tak, ze służby specjalne jednocześnie działają jako sekta radykałów oraz przyjmują zlecenia od zagranicznych mocodawców lub realizują prywatny interes agentów. Uprzedzając możliwe kontrargumenty w postaci sugestii jakoby zagraniczni mocodawcy mogli po prostu posłużyć się sekciarskim zacięciem służb napisać musimy, że takiej ewentualności wykluczyć, rzecz jasna, nie można. Trzeba jednak pamiętać, że niezależnie od tego, które z zagrożeń weźmiemy pod uwagę jest ono w pewien sposób autonomiczne wobec drugiego. Jeżeli służby będą sektą, a więc fanatycznie podporządkowaną jakiejś idei grupą ludzi, to nie będzie ich obchodzić to, czy ich działania są komuś na rękę czy nie. Ich idea będzie ważniejsza. Jeżeli natomiast będą skorumpowane przez mocodawców, to może się to dać dwa skutki. Ideową destrukcję służb, lub ich ideowy fanatyzm, a więc sekciarstwo. Pierwszy wariant jest bardziej prawdopodobny, ponieważ tajne służby będą zawsze posłuszne swoim przełożonym. W drugim wariancie biada zagranicznemu mocarstwu jeżeli radykalnie zmieni swoje strategiczne cele. Sekta bowiem zawsze pozostanie sektą.
Skoro więc nie musi być tak (a wręcz nie może), że każdy z tych argumentów może być stosowany równocześnie, to logicznie przyjąć można, że może nie obowiązywać żaden. Skoro bowiem możliwe jest, żeby służby były na sznurku zewnętrznych sił, to możliwe jest również by nie były sektą. Natomiast jeżeli możliwe jest by były sektą, to możliwe jest, by nie pozostawały na niczyich usługach, poza służeniem przez siebie określonej idei. Skoro zaś możliwe jest by nie były ani takie ani takie, to nie ma żadnej konieczności, żeby służby musiały działać na niekorzyść obywateli.
Wreszcie należy się zastanowić nad zasadnością argumentu z równości wobec prawa. O ile sama idea jest całkiem słuszna, to argument budowany jest na błędnych przesłankach. Istnieją takie instytucje, które swoim działaniem sprawiają wrażenie ograniczania wolności jednostki, np. policja, państwo czy właśnie służby specjalne, co wynika z ich niejako nadrzędnego charakteru w porządku prawnym. W porządku faktycznym są one jednak powołane w celu zapewnienia ochrony wolności jednostki oraz możliwości realizacji tejże wolności. Jeśli nie zgadzamy się z powyższym, to naturalną konsekwencją jest przyjęcie punktu widzenia niektórych oświeceniowych myślicieli (np. Rousseau), że wolność realizować można jedynie w stanie naturalnym, gdzie nie będzie państw oraz prawa, które „narzucają” pewne normy, rozumiane tutaj jako ograniczenie wolności. Niestety takie myślenie daje definicję wolności nie jako możliwości dokonywania wyboru, ale jako stanu ciągłego ryzyka utraty własnych dóbr czy nawet życia w imię wolności drugiej jednostki. Możemy się domyślać, że red. Sommerowi jako wolnościowcowi nie o taką koncepcję chodziło, dlatego należy jeszcze raz podkreślić, że instytucje nie są ponad prawem
i obywatelami, lecz jedynie tworzy ramy, wewnątrz których możemy realizować swoją wolność bez ryzyka bezkarności działań skierowanych na zawłaszczenie naszych swobód.
Balthasar Colbert
&
Nikanor
Komentarze
Pokaż komentarze (1)