Jesteś kierowcą? W takim razie wiesz, że jeśli na miejscu pasażera nie siedzi Nicky Griest, trafienie z punktu A do B może być problemem. Na szczęście przez dekady prób i błędów opracowano wynalazek, dzięki któremu z samochodowego schowka zniknęła sterta map.
Prehistoria
Wbrew pozorom historia nawigacji samochodowej nie rozpoczyna się wraz z wystrzeleniem w kosmos pierwszych satelitów. Nawigacja nie zawsze opierała się na systemach GPS.
Wszystko zaczęło się, rzecz jasna, od atlasów drogowych, które – choć były rozwiązaniem tanim – nigdy nie nadawały się do używania w trakcie jazdy. Ponieważ w pierwszej połowie ubiegłego wieku trudno było marzyć o skomplikowanych technologiach, starano się maksymalnie wykorzystać potencjał tradycyjnej mapy.
Plus Fours Routefinder
W latach 20. powstał brytyjski Plus Fours Routefinder: noszony jak zegarek mechanizm umożliwiający ręczne przesuwanie nawiniętych na rolkę mapek. Proste? Owszem. Genialne? Być może. Wyprzedzające swój czas? Niestety. Routefinder nie zrobił furory: pojawił się, gdy dróg z prawdziwego zdarzenia wciąż było niewiele, a samochody stanowiły rzadki widok.
Pierwszym w historii prawdziwym urządzeniem do nawigacji samochodowej, praprzodkiem dzisiejszych GPS-ów, był zaprojektowany w roku 1930 Iter Avto. Zasada jego działania była podobna do Routefindera: opierała się na przewijaniu rolowanych mapek. Kierowca nie musiał jednak robić tego ręcznie. Iter Avto był połączony z układem napędowym, dzięki czemu prędkość przesuwu zależała od prędkości samochodu. Pozostał tylko jeden problem: mapy rolowały się w pionie i siłą rzeczy pokazywały proste drogi, więc każdy ostrzejszy skręt wymagał zmiany rolki.
W oku satelity
Podwaliny pod współczesną nawigację położono na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Prężące muskuły Stany Zjednoczone i Związek Radziecki starały się jako pierwsze wysłać w kosmos sztucznego satelitę, następnie żywą istotę, wreszcie człowieka, a w końcu polecieć na Księżyc. I choć Rosjanie uwinęli się jako pierwsi ze wszystkim oprócz lądowania na Księżycu, Amerykanie lepiej znali się na PR i ogłosili się zwycięzcami kosmicznego wyścigu.
Konkurencja obu krajów pozwoliła branży technologicznej poczynić ogromne postępy. Opracowano między innymi sposób lokalizowania odbiorników naziemnych za pomocą satelitów. W latach 1974-1993 Amerykanie stworzyli sieć NAVSTAR, dzięki której możemy dziś korzystać z dobrodziejstw GPS (Globalnego Systemu Pozycyjnego). Widząc skuteczność tego rozwiązania, własny system stworzyły również takie kraje, jak Rosja, Chiny, Indie, Japonia i członkowie Unii Europejskiej.
Co ciekawe, początkowo GPS planowano zastosować wyłącznie w celach militarnych. Do propozycji cywilnego wykorzystania satelitów podchodzono z rezerwą, zaś punktem zwrotnym stała się tragedia z udziałem samolotu linii Korean Airlines z roku 1983. Z nieznanych przyczyn maszyna zboczyła z kursu i znalazła się w przestrzeni powietrznej ZSRR, gdzie została zestrzelona przez radzieckie myśliwce. Zginęło 269 osób. Decyzją prezydenta USA Ronalda Reagana niektóre możliwości systemu GPS zostały wówczas udostępnione cywilom, aby zapobiec podobnym tragediom w przyszłości.
Nie od razu nawigację zbudowano
Sam fakt istnienia systemu GPS nie oznaczał, że automatycznie wykorzystano go na potrzeby drogowej nawigacji. Zanim do tego doszło, próbowano innych metod, takich jak nawigacja inercyjna, mierząca przyspieszenie w kilku kierunkach.
W 1985 r. firma Etak wypuściła na rynek Etak Navigator: oparty na takiej metodzie pomiaru minikomputer z 256 KB pamięci RAM i magnetofonem, instalowany w samochodzie wraz z cyfrowym kompasem i zestawem czujników. System pokazywał położenie pojazdu na zielono-czarnym ekranie.
Technologia Etak miała wiele wad. Przede wszystkim nie była dokładna – nie umożliwiała sprawdzenia położenia względem punktu odniesienia, a opierała się tylko na wstępnej kalibracji i śledzeniu ruchów samochodu. Co więcej, mapy i część systemu operacyjnego były przechowywane na nietrwałych kasetach magnetofonowych. Ponieważ nie był to nośnik szczególnie pojemny, zachodziła konieczność zmiany taśmy podczas jazdy. Wreszcie: choć w swoim czasie system był rewolucyjny, wysoka cena sprawiała, że bawić się nim mogli tylko najbogatsi.
W latach 90. systemy nawigacji zaczęły się rozpowszechniać i rozwijać. Rozpoczęto wdrażanie rozwiązań GPS. Eksperymentalny TravTek, który testowano w 1992 roku, wykorzystywał kompas magnetyczny i sensory montowane na kołach, aby zbierać informacje wysyłane następnie do satelity. Urządzenie było wyposażone w kolorowy dotykowy ekran i nawigację głosową. Mimo wszystko nie było zbyt dokładne – to skutek ograniczenia nałożonego na cywilne GPS-y, które ostatecznie zniesiono dopiero około roku 2000.
Coraz bliżej współczesności
Choć historia nawigacji GPS rozegrała się na naszych oczach, szum informacyjny sprawia, że trudno określić, kto jako pierwszy zaproponował niektóre rozwiązania. Pierwszym systemem nawigacyjnym GPS z dyskiem twardym, zaoferowanym szerokiemu gronu odbiorców, był prawdopodobnie GuideStar z połowy lat 90., montowany w oldsmobile’ach eighty eight. Wciąż nie było to rozwiązanie zbyt dokładne, ale przetarło szlak lepszym następcom, takim jak Sync i iDrive.
Około roku 1997 pojawiły się systemy z mapami zapisanymi na płytach DVD. Dyski twarde rozpowszechniły się na początku XXI stulecia. W roku 2002 zaczęto wprowadzać na rynek nawigację w telefonach komórkowych, zaś w kolejnych latach pojawiły się moduły z pamięcią flash, przenośne ekrany, mapy z grafiką trójwymiarową, systemy połączone z odtwarzaczami mp3, wersje z cyfrową telewizją, a wreszcie aplikacje dla smartfonów oraz bardzo dokładne urządzenia z czytnikami płyt Blu-ray. Swoje trzy grosze dołożyła również firma Nokia, która w 2006 roku zaprezentowała światu model 330 Auto Navigation i miała ogromny wkład w rozpowszechnienie się systemów nawigacji (znanych jeszcze jako Nokia Maps i Ovi Maps) w telefonach komórkowych.
I co dalej?
Szczególnie obecność smartfonów z rozbudowanymi systemami nawigacji miała położyć kres dedykowanej nawigacji samochodowej. Okazuje się jednak, że producenci poszli w nieco innym kierunku. Kolejnym krokiem na drodze ewolucji systemów nawigacji jest Nokia HERE. Jej założenia są proste, a korzyści dla kierowcy trudne do oszacowania.
HERE to usługa nawigacyjna działająca w chmurze. Nie tylko umożliwia ona sprawdzanie na żywo natężenia ruchu, obecności fotoradarów czy ograniczeń prędkości obowiązujących na wybranych drogach, ale również zapisywanie ulubionych miejsc i tras czy dzielenie się opiniami ze społecznością użytkowników. Wszystkie informacje są aktualizowane na bieżąco, w tym także ceny paliw, dane pogodowe czy wizualizacje ulic.
To wszystko jednak tylko podstawowe cechy czteroczęściowego systemu HERE. Jego możliwości są znacznie większe, co zauważyli producenci samochodów. Nokia współpracuje już z kilkoma firmami, w których samochodach będą pojawiały się rozbudowane rozwiązania Nokia HERE.
Inne tematy w dziale Technologie