prowincjałka prowincjałka
337
BLOG

Z HISTORII MIEJSCA: Żółto wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie?

prowincjałka prowincjałka Rozmaitości Obserwuj notkę 1


Śniłam właśnie, że w kolejnym nowym salonie24.pl próbowałam, korzystając ze swojego tutejszego konta blogerskiego, zamieścić jakiś komentarz. Obudziłam się przerażona, czy aby przez podjęcie takiej próby nie zostałam automatycznie zarejestrowana na Facebooku, ponieważ jak dotąd żadnego fejsbukowego konta nie posiadam, ale żadnego nie zamierzam również zakładać. Koszmar.


*


W swojej dziesięcioletniej przygodzie z salonem24, raz jeden, na przełomie roku 2008/2009, zadeklarowałam chęć odejścia na bezterminowy urlop, kiedy właściciele tego miejsca z dnia na dzień, bez żadnej zapowiedzi, zmienili starą wersję portalu na nową. Mój sprzeciw wzbudził wtedy nie tyle charakter tamtej zmiany, co głównie sposób jej wprowadzenia:


Nie podoba mi się nowy salon24. Jeszcze bardziej nie podoba mi się sposób zamknięcia starego salonu24. To metoda jak ta z brakiem teleranka 13 grudnia pamiętnego roku. Nie podobają mi się takie metody. 27 lat temu też mi się nie podobały. - „Que sera, sera - czyli odchodzę po raz pierwszy” 


Przyjaciele mojego bloga powstrzymali mnie wtedy przed zamilknięciem, a bloger Blazio przy tamtej okazji przekonał mnie do archiwizowania nie tylko notek, ale również komentarzy, które same w sobie stanowiły wartość dopełniającą notkę, co przez pewien czas robiłam, dopóki z salonu24 (i z mojego bloga) nie zniknęli komentatorzy, dla których warto było podejmować trud zachowywania zapisów wymiany myśli, w której uczestniczyli. Koniec końców zostałam wtedy i zaczęłam pichcić notki dedykowane zdeklarowanym przyjaciołom i sympatykom bloga:


Rzuciłam ogólne dobranoc i zatrzasnąwszy drzwi salonu skierowałam się na upragniony odpoczynek. W drodze do sypialni usłyszałam za sobą Znajome Głosy. Zatrzymałam się więc i wdałam w niezobowiązującą wymianę zdań. Jedna z żegnających mnie Przemiłych Osób, powtarzając wielokrotnie dobranoc, dobranoc, nie dała mi zasnąć. Porzuciwszy więc myśl o spaniu, udałam się do kuchni, by oddać się kucharzeniu. Pichcę tutaj opowiastki dla Dobrych Znajomych. - „Od kuchni” 


*


Miesiąc czy dwa miesiące wcześniej, jesienią 2008 roku, przy okazji święta zmarłych naszła mnie nieco prorocza refleksja nad śmiercią bloga:


Z wyczerpania tematów. Przez zwykłe porzucenie. Rozstrzelany banem. Tak umierają blogi. Co stanie się z moim blogiem, kiedy będę stąd odchodzić? Czy zostawię go na pastwę internetowych drapieżców? Spalę w krematorium skasowań? Zamknę w ciemnym grobowcu archiwum? A może umieszczę w szklanym sarkofagu – na wieczną rzeczy pamiątkę? - „Kiedy stąd odejdę, czyli jak umiera blog” 


Cztery lata później, przy okazji śmierci któregoś z tutejszych blogerów, napisałam z kolei jak to jest, kiedy umiera autor bloga:


Od kiedy istnieją blogi, blogerzy umierają każdego dnia. W sposób spodziewany lub w sposób niespodziewany zostają bezpowrotnie i bezapelacyjnie odwołani sprzed swoich komputerów. Pozostaje po nich porzucony sprzęt: jakiś laptop, myszka, biurko, krzesło, kubek z kawą, filiżanka herbaty, niedokończona puszka piwa. Pozostawiają za sobą nie tylko osierocone rodziny, ale również osierocone blogi, pogrążone nagle w śmiertelnym milczeniu. - „Umarł bloger” 


*


Czasami więc metablogowałam sobie w powyższy sposób, zasadniczo jednak od pamiętnego przełomu roku 2008/2009, niezależnie jakie nietrafne decyzje podejmowaliby w tym czasie właściciele tego miejsca, tutaj pisałam siebie jak dawniej, ale coraz bardziej głównie dla siebie, z pełną świadomością wad i ograniczeń stale zmieniającego się - moim zdaniem na niekorzyść - salonu24:


Jan pisał pod lipą, Jack pisał w toalecie, ja piszę tutaj. /.../ Zapisuję słowami kartki rozłożone na kiedyś szlachetnie niebieskim blacie mojego bloga, obecnie upstrzonym reklamami wsuniętymi pod szkło pokrywające mój internetowy stolik, otoczona innymi piszącymi. /.../ Panuje tutaj spory ruch, fachowo zwany ruchem internetowym. Panuje tutaj spory szum, fachowo zwany szumem informacyjnym. Ponieważ pisarz powinien pisać w miejscu, które w sposób optymalny stymuluje jego twórczość, piszę tutaj, ponieważ służą mi ruch i szum. Jean-Paul również regularnie nawiedzał ulubione kawiarnie, aby w ich szumie tworzyć. - „Gdzie piszą pisarze” [...]


*


No właśnie: parę dni temu zniknęły resztki pierwotnej „szlachetnej niebieskości blogów” (nawet tej coraz bardziej pstrzonej reklamami), która zdaniem jednego z dawnych komentatorów bardzo pasowała do kameralnego charakteru moich tekstów. Co więcej: sukcesywnie od dłuższego czasu coraz mniej można tutaj znaleźć kameralnych klimatów, które kiedyś dawały zdrowy oddech od politycznego sporu. I jeszcze: również od dawna nie widać już pierwotnego ożywionego zainteresowania tym miejscem, ale po najostatniejszych zmianach organizacji oraz funkcjonowania salonu24 nawet niedawny jeszcze spory ruch internetowy będzie pewnie zamierać. Stało się żółto wszędzie i głucho wszędzie. Co to będzie?




Dedykacja


Powyższą notkę w sposób szczególny dedykują Publicyście, ze słowami wdzięczności za życzliwe zainteresowanie moimi dotychczasowymi tekstami, ale też ze słowami współczucia z powodu arogancji, z jaką został potraktowany wraz z innymi autorami tzw. lubczasopism, będących skądinąd jednym z wielu nie do końca przemyślanych pomysłów zarządców salonu24.pl.



.

w Duchu i Prawdzie: żyję dniem dzisiejszym, szykuję się na wieczność, robię swoje; rocznik 1952; katoliczka rzymska; w s24 od roku 2007; kopie wszystkich edycji tego bloga - ponad 500 notek oraz niektóre gorące dyskusje tutaj: https://prowincjalka.blogspot.com/ .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości