Odcinek 52
Dlatego kurwę trudno pozywać do sądu, jak trudno pozywać królową angielską. To się nie mieści w głowie ani w obyczaju. To niszczy w człowieku szacunek do samego siebie, jako do rodziciela władzy, z której widzialni królowie czerpią swe prerogatywy. Proces królewski budzi lęk, jako proces wymierzony przeciwko każdemu człowiekowi, bo każdy po trosze jest częścią króla. Zgładzenie króla jest zgładzeniem państwa i społeczeństwa. Wiadomo, co stało się podprocesie Ludwika XVI – rozleciała się słodka i potężna Francja.
Każdy człowiek jest cząstką Ludwika XVI, cząstką króla i każdy człowiek (mężczyzna) jest cząstką kurwy, dlatego to, co godzi w kurwę, godzi w niego samego. Jeśli kurwa jest cząstką mężczyzny, to jest to jego właściwa kobieta, jego właściwa druga połowa i „żona”. To o niej powiedział Adam do Boga w Raju, że „Ta jest mi przeznaczona i ta jest mojej kości” – nie to żałosne stworzenie, pomykające w domu po kuchni i nazywające siebie „żoną”. To w Raju, praojciec Adam, w zastępstwie każdego mężczyzny, zaślubił per-procura kurwę-Ewę zrobioną ze swego żebra.
Dlatego, ach dlatego, kurwa jest nietykalną, i policja, i sąd niechętnie się nią zajmuje, bo stykanie się z kurwą, jakieś deliberacje z nią publiczne, przyznanie się do znajomości, że oto jest kurwa i mamy z nią sprawę, to naruszenie tabu, to skalanie sacrum, które ma pozostawać w spokoju, na uboczu, jak dąb w świętym gaju. Bo przecież spokój jest trwaniem społecznych wartości. Spokój jest gwarancją konserwatywnych wartości, której kurwa jest ostoją. Niepokojenie kurwy, nękanie jej sądami etc. jest niedopuszczalne i barbarzyńskie, godzące w podstawy cywilizacji i religii. To jest coś takiego, jak sądzenie Żyda o mord rytualny w celu pozyskania chrześcijańskiej krwi na mace. Nawet gdyby się to zdarzyło, to i tak rozeszłoby się po kościach, w sposób niezauważony, bo temu nikt nie wierzy - tak jak nie wierzy, że jest kurwa. Na marginesie - kto wie, czy niejednego Żyda nie kusi, żeby pod osłoną nagonki na gojów, którzy mają psychozę, żeby tematu ”krwi” nie ruszać, bo to jest tabu i sacrum, nie przychodzi chętka, żeby faktycznie to zrobić, wiedząc, że mu to ujdzie bezkarnie. Per-analogiam, tak jak obecnie Żydzi mogą sobie bezkarnie pozyskiwać chrześcijańską krew na mace i żaden goj ich o to nie oskarży, bo by go inni goje zlinczowali za takie bluźnierstwo, również kurwy nikt o nic nie oskarży, bo by został potępiony przez cichą zmowę opinii publicznej. Zaraz by mu przyłatano opinię tropiciela kurew, ale jeśli on tak ich nienawidzi, to pewnie dlatego, że je kocha, chce je posiadać, ma dusze obrońcy kurew, jest pewnie zawiedzionym sutenerem, albo kochankiem prostytutek i wielbicielem, który pod pozorem ataku, realizuje plany ich ochrony. I po chłopie. Rozwód pewny, dzieci się do niego nie przyznają, musi się wyprowadzić z dzielnicy. Czeka go ostracyzm równy co najmniej temu, gdyby się okazał upadłym księdzem-bigamistą i naruszył zasady świętości duchownego stanu, który nie ma prawa się łączyć i skalać stykaniem z vulgus prostego laikatu. Dlatego kurwa, jako osoba konsekrowana i wyłączona z ogółu laikatu była przez nietykalna nie tylko przez prosty lud, ale i przez władze. Policja i sądy nie miały prawa pytać prostytutki o fakty, których się dowiedziała od klientów podczas stosunków płciowych, bo obowiązywała ją tajemnica lekarska, a właściwie kurewska, jak lekarza, lub księdza podczas spowiedzi. Dlatego policja chcąc zdobyć tajne wiadomości, o których się szepcze w burdelu, podsłuchuje przez szpary w ścianach i podgląda przez dziurki od klucza, a nie śmie zapytać ani przesłuchać kurwy, bo by się niczego od niej nie dowiedziała. Nawet hitlerowcy, zakładając w Berlinie dla dyplomatów i generalicji ekskluzywne burdele, nie mogli przesłuchiwać kurew, tylko śledzili przez ukryte mikrofony i kamery. Burdel to jest miejsce eksterytorialne i władza policji, władza duchowa, omnipotencja państwa tak nie sięga. Nie sięga, bo kurestwo jest stanem politycznym niezależnym od cywilnego państwa i niepodległym wobec prawa państwowego. Jeśli już, to wypada mówić o jego podległości iuris-gentium, prawu narodów, prawu międzynarodowemu. Tak jak prawu krajowemu nie podlegał suweren ani biskup i papież, prawem odrębności stanów, tak również prawu krajowemu nie podległ stan kurewski, tworząc osobny stan, obok stanu królewskiego, duchownego, mieszczaństwa i szlachty. Były nawet okresy, że kurwy nie płaciły podatków i były zwolnione od myta. Gdy kurwa się zbliżała do rogatek lub zamkniętej bramy, strażnicy wołali z szacunkiem: „Otworzyć jaśnie pani! Kurwa idzie!” Kurwy były wolne i zwolnione od pańszczyzny a nawet od sądów (również od inkwizycji, bo czarostwo to jedno a kurestwo to, co innego, bardzo szanowany stan duchowny, pokrewny kapłaństwu). Sądzić kurwę to jak sądzić samego króla, któż, jakiż sąd się na to poważył. Sądzia sądzący kurwę od razu tracił autorytet jak jakiś odszczepieniec i rebeliant, jakby sadził pomazańca bożego i króla. Bo kurwa jest królową. Oczywiście mówimy tu o kobiecie świadomej tego odpowiedzialnego stanowiska, wysokiej godności. Przecież w wielu kulturach, ojciec ubiera syna w odświętne ubranie i prowadzi go do burdelu, jak do pierwszej komunii. Właściwie inicjacja młodego mężczyzny w burdelu jest ważniejsza i świętsza niż pierwsza komunia i bierzmowanie. O żydowskiej barmicwie i protestanckiej konfirmacji się nie wypowiadam, ale tam też ojcowie nie są w ciemię bici i gdy nadchodzi „święty czas” to prowadzą syna do burdelu, gdzie go rękami prostytutki oświeca i uświęca sam Bóg. Tam młody mężczyzna dostępuje w kroczy kobiety właściwego namaszczenia.
Inne tematy w dziale Kultura