Zelig-ski Zelig-ski
108
BLOG

Protokoły psychiatryczne - teczka akt pacjenta, ze szpitala w Ko

Zelig-ski Zelig-ski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Odcinek 18 – o burdelu przedwiecznym, czyli tym, który już powstał w bożym, zamyśle przed wiekami wieków, gdy jeszcze stworzonego świata nie było
     Mówiąc „burdel”, mamy na myśli nie dzisiejsze agencje towarzyskie zakładane, jako kurwiarskie spółdzielnie wzajemnej samopomocy bezrobotnych alfonsów, którzy w pięciu albo w sześciu żerują na trzech kobietach wynajmujących się pod pozorem wykonywania masażu do nadstawiania pizdy przygodnym frajerom, ale o instytucji kulturowej, która istniała w miastach od samego początku istnienia naszej cywilizacji. Założenie w mieście takiego domu publicznego, przeważnie wyglądało tak, że jakiś stateczny pan, mieszczanin, albo mieszczka, obywatelka miasta, zapraszała na kubeczek jakiegoś napoju znajomych panów, żeby spędzili miło czas w towarzystwie kobiet. Oczywiście, że oprawa muzyczna i obyczajowa zależała od rejonu świata, bo inaczej to się odbywało w pierwszym tysiącleciu p.n.e. za panowania Hyksosów w egipskim Memfis a inaczej w Japonii w starszej epoce Edo. Naturalnie, żeby burdel był tym, czym był w epoce rozwiniętego kapitalizmu ostatnich trzech wieków w Europie Zachodniej, trzeba było odpowiedniej struktury społecznej i wysokiej stopy życiowej, w której panie kurwy mogły olśniewać kulturą i urodą, równie eleganckich i kulturalnych klientów. Burdel jest tak wielce skomplikowanym bytem kulturowym, że powierzchowne szufladkowanie prowadzić może tylko do mnożenia nieporozumień, niż do objaśniania jego istoty, bo zawiera w sobie różnorodność całego uniwersum. Np. o burdelu nie można powiedzieć, że jest tylko dla sfer wyższych, baronów, finansistów, mieszczan, księży czy oficerów, albo tylko dla żebraków, alfonsów, złodziei i płatnych morderców, skoro bywały w nim z jednej strony królewny francuskie, książęta i doktorowie teologii, a drugiej strony paserami i dostarczycielami złotych krzyżyków byli wojskowi rabusie, kościelni złodzieje i łotry a kochankami księżniczek bywali gołodupcy obdarzeni poetyckim talentem i zwyczajne opryszki. Relacje finansowe bywały różne, raz kurwom płacił główny poborca podatków Francji, raz kurwy spłacały królewskie długi. Pod tym względem, nie ulega wątpliwości, że burdel należy do najwyższych instancji. Powiadam, burdel, a nie tymczasowa melina w klitce pod schodami, gdzie daje dupy jakaś zagruźliczona biedna dziewczyna, albo dorabia sobie do pensji wyzyskiwana przez kamienicznika sprzątaczka.  
    W trakcie rozwoju tej instytucji dom publiczny się nieco zdemokratyzował, stał się tańszy i przystępniejszy dla mniej zamożnych mężczyzn i dopiero już w czasach ponapoleońskich niektóre burdele zrównały się z mizerią zwykłej meliny, w której znajduje przytułek zwykły rzezimieszek. Ale my tu nie mamy na myśli mordowni i szulerni, tylko mówiąc „burdel” mamy namyśli „dom”, w którym tak jak w domu gdzie mieszka rodzina, małżeństwo etc., mężczyzna płaci kobiecie za seks. W domu rodzinnym bądź małżeńskim, taką kobietę, nazywa się matką lub żoną, natomiast w domu publicznym nazywa się kurwą. W tym jest różnica. Poza tym podobieństwa małżeństwa z burdelem są niepokojące, bo w burdelu opiekunem kurwy jest bajzel-tata, a opiekunem i protektorem, który zainicjował małżeństwo, w którym się płaci za seks, jest ksiądz lub urzędnik stanu cywilnego. Pod tym względem małżeństwo i burdel jest podobne, lecz burdel przewyższa małżeństwo swoim uniwersalizmem i czystą formą seksu, bez dzieci, kapci, zupy, teściowej i skryptów dłużnych. Kurwie się płaci jednorazowo i więcej się nie ma zobowiązań, a u kurwy-żony jesteś niewypłacalny do końca swego niewolniczego życia. Wyższość moralna burdelu nad małżeństwem polega również na tym, że kurwie płacisz wtedy, gdy masz z nią coitus interuptus, natomiast twoja żona obojętnie czy z nią sypiasz czy nie, odziera cię z pieniędzy bez litości. Wreszcie trzeba powiedzieć i to, że każdy rasowy mężczyzna musi od czasu do czasu spółkować z kobietą, która miało wielu, bo taka jest jego natura wojownika. Potrzebuje seksu z kobietą którą miało wielu, bo takiej, która nie miała przed nim innych mężczyzn sobie nie ceni, gdyż wtedy samego siebie nie docenia. To, że ona jest naczyniem grzechu i nocnikiem dla innych, to mu odpowiada, bo sam w ten sposób odgrywa się na następnych samcach i konkurentach. Jest to jego wieczna wojna z innymi samcami. A u żony tego nie ma. Wielu mężów chce, żeby ich żony kopulowały z innymi mężczyznami, bo to podniosło by ich wartość w oczach męża, ale nie, one są tak leniwe, za zasłaniają się moralnością i setką innych względów. Dlatego bez burdelu, jak bez ręki.
Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości