Zelig-ski Zelig-ski
109
BLOG

Protokoły psychiatryczne - teczka ze szpitala w Kobierzynie

Zelig-ski Zelig-ski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Odcinek 25 (chyba 25) – burdel Przedwieczny
Z tego co napisano w tych „protokołach” (protokolant: Puzyna – tak się podpisał, podpisała, ten co zapisywał (z błędami), wypada tak zatytułować „przedwieczny” albo „założony przed wiekami”.
 
Owszem, można twierdzić, mówił ten spod ściany, że przed tzw. Wiekami Wieków, u Początków Czasu, czy też Przed Stworzeniem Świata, istniał jakiś Bóg, jakiś Szatan, jakaś Mądrość Przedwieczna, ale są to twierdzenia pozbawione podstaw. Jedynie, co można domniemać, bez obawy popełnienia błędu, że przed powstaniem Wszelkiej Rzeczy musiała istnieć Odpowiednia sprawcza Siła, bo na pewno wszystko robi się samo, chociaż mamy wrażenie, że to, co oglądamy oczami, dzieje się za sprawą żywiołów i jest uczynione rękami ludzi. Rękami ludzi nic nie jest uczynione, bo ręce i głowy ludzkie są bezrozumne, natomiast efektem działania sił żywiołów są zniszczenia a nie budowanie. To, co oglądamy, jako tzw. „piękny świat”, jego tektonikę i architekturę, to ruiny świata, wykonane przez bezrozumną Naturę. Niszczycielskie, aczkolwiek życiodajne Żywioły, bezrozumne ludzkie ręce i systemy nerwowe są sprawcze w sensie ślepego wykonawstwa, ale nie są sprawcami projektów tworzącymi tzw. nowe życie ani nowych rzeczy. To, co oglądamy, to dziwne pomieszanie rzeczy „nowych” i „starych”.
Wracając do zagadnienia specyfikacji wszechświata przed jego stworzeniem, kiedy nie było Nic, trzeba stwierdzić, że było tak samo jak dziś, bo właściwie, dla dzisiejszego uważnego obserwatora, dzisiaj też nie istnieje nic godnego uwagi dla umysłu zdającego sobie sprawę, czym jest prawdziwy byt. Tenże prawdziwy byt istniał już przed stworzeniem świta, kiedy nie istniało NIC, w postaci wielkiej siły, wielkiej zdolności do powstania ułudy piękna rzeczy. Bo w istocie, my, ludzie w każdej rzeczy, widzimy jej bytowanie przez odblask i poświatę piękna. Nawet gnijące wnętrzności gnijącego konia, w pierwszym ułamku sekundy wydają nam się przepiękne, dopiero po sekundzie potrzebnej na zweryfikowanie naszego wrażenia przez wyższe funkcje nerwowe, psychika nasza reaguje wstrętem. Merle Ponty opisuje byt w ten sposób, że najpierw istnieje w ogóle „pierwotny byt”, w którym są rozpuszczone wszystkie inne byty. Każdy poszczególny byt – pisze on – deleguje naszą refleksje i nasze odczuwanie bytu do bytu pierwotnego, w którym nasz byt wydaje się złudzeniem. Tyle widzi i myśli filozof, który potrafi się przedrzeć wzrokiem umysłu przez ciemności istnienia utopione w grzęzawisku chaosu. Bo przed powstaniem świata był chaos w sensie sił i siły skierowanej w rożnych kierunkach. Umysł filozofa może wyabstrahować pojęcie (bardzo określone i ścisłe) krańcowych warunków istnienia, które wydają się chaosem, ale są po prostu nieskończonością, a nieskończoność wymaga do swego istnienia spełnienia nieskończonej ilości warunków nieskończonych. Siły te mają niejednakowe wektory i niejednakowe wartości, ponieważ musza aktywnie między sobą walczyć, żeby nie powstało NIC. A skoro mimo wszystko powstał nasz Wszechświat w chwili Wielkiego wybuchu, teraz pilnują one, żeby byty w naszym świecie miały jedynie pozory bytów i jedynie naśladowały rzeczywisty (absolutny byt – czyli niebyt) byt.
Dobrym przykładem udziału w takim prabycie, w „rzeczywistym bycie” jest wizyta u prostytutki w jej mieszkaniu lub w burdelu, gdzie się dokonuje połączenie mężczyzny z pierwotnymi silami i z bytem kosmicznym za pomocą narządów seksualnych jego oraz kurwy. Ja tu nie jestem od tego, żeby przekonywać, że kurwa jest wyłączana z porządku naturalnego - bardziej niż ksiądz, sędzia lub kat pod szubienicą – bowiem kurwa nie grzeszy, tak jak i jej klient, któremu udziela azylu i dyspensy, jest wyłączona z porządku społecznego ludzkich zwyczajnych kundli, przeznaczonych na mięso armatnie i śmierć od roboty dla silnych i możnych tego świata, na czele z diabłem. Ta prawdziwa siła przedwieczna, posiadająca coś z prawdziwego bytu, jest też nie tylko w kurwie, ale w każdym anarchiście i terroryście, który zabija siebie i innych, zyskując moc przez śmierć i w chwili śmierci. Terrorysta jest kapłanem niosącym zbawienie i odpowiednikiem kurwy bo ofiara terrorysty, umierając staje się nareszcie wolna od samej siebie, od własnej głupoty, od głupoty społeczeństwa, od jego presingu, od strachu przed policją, przed pracodawcą, przed głodem i panem prezydentem. Tak jak mężczyzna w burdelu, ukrywa się w ramionach kurwy przed własnym strachem i małością. Mężczyzna, który idzie do burdelu ze strachu i niemocy jest ciotą i pasywnym pedałem, bo to nie on posiada kobietę lecz kobieta posiada jego, co jest sprzeczne z pierwotną zasada bytu, obowiązującą już przed stworzeniem świata, bo to tak, jakby pasywna dziura posiadała kołek a nie na odwrót; ale w samym istnieniu tej instytucji (lupanaru) zawiera się już potencja, która z mężczyzny może uczynić wojownika, fascinusa, faszystę, który chwyci kurwę i rzuci ją pod siebie, pod swój korzeń i rozsadzi kołkiem dziurę zmusząjąc ją do rozrostu, a wyrażając się mniej alegorycznie, ten mężczyzna z psychicznej dziury waginalnej stanie jest kołkiem Priapusa i aktywnym anarchistą, co nie będzie na rękę współczesnemu światu, zmieniającemu się na naszych oczach w imperium waginalnej dziury o w terroryzm kobiecości.      
Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości