Odcinek 19 – burdel zamierzchły i współczesny
Wszystko, co współcześnie ludzkie, bierze się pierwotnej funkcji super-samca i super-samicy, kopulujących z każdym, z każdą, kogo uzna za godnego pożądania. To pozostało z czasów założycielskiej hordy i nadal jest sednem naszej kultury. Pieniądze i rynek są tylko egzemplifikacją tej zasady. Nie ma innej zasady
tworzenia wartości artystycznych, utworów scenicznych, poematów, symfonii, litanii kościelnych, zgromadzeń ludowych, nabożeństw, koncertów, manifestacji etc. jak tylko pożądliwe drgnienia macicy lub swędzącego kutasa. Kutas swędzi, a poeta pisze wiersz do Laury, mnich w swej celi, pisze kolejny hymn do Matki Przenajświętszej, osadzony więzień pisze do pani prokurator, że przyzna się do winy. Tak się dzieje w naszym kręgu kulturowym, bo np. w wo-do naczelnik wsi albo szaman bębni na bębenku przywołując do siebie okoliczne Buszmenki, które omroczone grzybkami nadstawiają mu się wdzięcznie do rytualnego fallatio; a w wedyzmie, mnich dzwoni na bębenkach i wpatruje się między nogi Boskiej Dziewicy.
Taka tam ona dziewica, że nie jest dostępna dla śmiertelnych ale z bogami się gzi jak najgorsza suka i pozostaje dziewicą, bo taki jest sens sublimacji brudnego w czyste, rozerwanego w całe, zużytego w odnowione etc. Czyli sublimacja zwierzęcej modry ludzkiej skrwawionej posoką w anielską aureolkę, co najbardziej jest widoczne na przykładach z naszego kręgu kulturowego, gdzie morderca, kozojebca i rzezimieszek Abram z Ur Chaldejskiego został przyjacielem Boga założycielem wielu religii, a Mojżesz, kawał draba, prawodawcą naszej morderczej, śródziemnomorskiej kultury. Kultura jest wynalazkiem umośliwiajacym odpuszczenie grzechów, zmazanie win, uzdrowienie z choroby, odnowienie utraconego dziewictwa. Że na początku była chuć, to zrozumiałe i konieczne, z tym, że ta „chuć” oznaczała pożądanie zaspokojenia głodu, poczucia bezpieczeństwa i usunięcia strachu, a to daje tylko tylko siła i stosowanie przemocy. U praojca zaspokojenie chuci w takim sensie w jakim my go znamy, wcale nie miało miejsca, bo ten troglodyta pewny swojej siły a nawet zaślepiony okrucieństwem nie odczuwał strachu i nie potrzebował akceptacji i kompensacji w owłosionych ramionach prehistorycznej kobiety.
W wielu paremiach prawa rzymskiego mówi się wprost, ze prawo pozbawione miesza nie jest prawem i że siła idzie przed sprawiedliwością; a pamiętajmy, że prawodawstwo tego rejonu, Rzymu Grecji, Asyrii, Izraela wywodziło się w jeszcze starszych systemów i kultur, o wiele starszych od Hammurabiego, gdzie związki super-samca i super-samicy, czyli Wielkiego Ojca, Wielkiej Matki były o wiele silniejsze niż związek surowej Junony z jeszcze surowszym, karzącym Jowiszem.
W mrokach przeszłości czai się jeszcze coś starszego niż groza Wielkiej Matki; groza Wilczycy, (łać. Lupa – również prostytutka), czegoś co było niezróżnicowane na Ja i Ty, On i Ona, tylko wyrażało się w ONO, czyli było Wielkim Mani, kapłanem i lekarzem, który leczył bezpłodność lub raki macicy - kadzidłem, krzykiem, modlitwą, tańcem, dietą, sposobem życia, magicznym odczynianiem, symbolicznym powtórnym urodzeniem, rebertingiem, stosunkiem seksualnym… co wszystko miało prowadzić do powtórnego włączenia w rozluźnione związku chorującej jednostki, na powrót do jarzma społecznego stada. W starożytności uważano, że choroba powstaje wskutek lekceważenia zasad społeczności i odłączenia się jej od stada. Duch zbiorowości, totem, zapewniający członkom plemienia zdrowie, obraził się na heretyka i ukarał go chorobą - diagnozowano. I wcale nie brano pod uwagę takich powodów, że przyczyną odszczepiania od ludzkiego stada wrażliwej jednostki ludzkiej, bywa najczęściej obrzydzenie jednostki do jej kultury i form bytowania, co wprawdzie czyni ją pozbawioną społecznego gnoju i plemiennego brudu, i jest ona dziewicza, i metafizycznie niewinna, nie mającą nic wspólnego ze zbrodniami plenienia, z jej zbrodniami założycielskimi etc. – jest „czysta”, ale jednocześnie to pozbawia ją osłony przed mocą demonów i zarazków zwartych w powietrzu, w pożywieniu i w wodzie, z czego zdawało sobie sprawę wielu starożytnych lekarzy (stąd koszer, żydowska dieta i obrzezanie obowiązkowe dla wszystkich) a więc, żeby ją uleczyć z (somatycznej i zarazem duchowej) choroby, należy ją z powrotem zbrukać, zgwałcić, poddać represji i wprowadzić stan społecznej nieczystości, np. za pomocą stosunku seksualnego, kadzidełka, szoku i kary np. przez. zaszycie pochwy, pomazania łajnem itp. co ma doprowadzić do przyjęcia społecznej robi, określonej płci, pojednania ze społecznością, z bóstwem i własną naturą - zróżnicowaną już na tym etapie rozwoju na „on”, ona” „ono”.
(Nawiasem mówiąc, „on” „ona” „ONO” wcale nie jest ani nie musi być dzieckiem i te kategorie wcale nie dotyczą wieku jednostki, bo można być ONO mając siedemdziesiąt lat, czyli nie dorosnąć do ONEGO nigdy, natomiast piętnastolatek idący np. do boju, może już pozsiadać prawa osobowe dojrzałego człowieka i być ON.
Stąd u wielu starożytnych lekarzy w recepturach na tabliczkach glinianych jest tyle przepisów na lekarstwa, w którego skład wchodzi ludzki mocz i łajno, jako homeopatyczna odtrutka i szczepionka przeciwko bakcylom choroby zawartej w wewnętrznym lub zewnętrznym czynniku lub uczynku.
To zresztą jest dość zagmatwane, bo w „brudnym” znajdują się pierwiastki, konieczne do zaistnienia „czystego”, które niektórzy filozofowie natury nazywali „arche”, niezróżnicowane elementy bytujące pod powierzchnią zjawisk i konstytuujące te zjawiska, jako przejawy rodzących się i zanikających bytów, w procesach powstawania i rozpadu, syntezy i analizy etc. Takim odpowiednikiem w stadzie ludzkiej hordy bądź plemienia był-była OSOBA – uosobienie Wielkiego Ducha. „Główny myśliwy” lub dobry pasterz” stada, „odważny obrońca”, „dobry lekarz”, takie oficjalne tytuły później w fazie instytucjonalnej religii przyjmował MAG, Wódź, lekarz, kapłan, prawodawca, KUREW, KUROS (przepiękne posągi greckie KUROSA Belwederskiego – czyli Apollina), KURWA, świątynna burdelmama, wieczna dziewica, dziewica niejednokrotna, bo po każdym stosunku odzyskująca dziewictwo, zarządzająca kurwami świątynnymi, prostytutkami, sama dająca tyłka tylko temu, komu chce. Kurew (męski odpowiednik kurwy), kurwa to prawodawcy i lekarze, w dawnych czasach znachorka też mogła leczyć seksem, zarabiać na seksie i uchodzić za kurwę. W społeczeństwach „prymitywnych” na etapie wspólności stad zwierząt, albo choćby takich jak u buszmenów gdzie stada należą do rodzin, żona jest własnością męża i jego rówieśników, czyli żyją jakby w komunie, ale z mocy małżeńskiego prawa przynależy tylko do męża i taka żona nie wykonuje funkcji „świętej kurwy” jak szamanka, kapłana lekarka i sakramentalna kurwa, mieszkająca samotnie w chacie, która pełni namiastkę „domu publicznego”, do którego może przyjść każdy mężczyzna po radę i „pomoc” w potrzebie.
A propos pierwotnych gmin chrześcijańskich, to w nich początkowo praktykowano wspólność majątkową i wspólność żon, ale po pewnym czasie się w tego wycofano, natomiast zasady monogamii popieranej w listach Pawła z Tarsu świadczą o przemyślnej polityce powstającego kościoła w pierwszych wiekach i o tym, że na poligamię i wysublimowane „kurestwo” gdzie kobieta oddaje się temu, bez pruderii, który jej się (na chwilę) podoba, było przedwcześnie. Co zaś do czwartego wieku po Chrystusie, w którym miałyby powstać niektóre Listy Pawła (datowane na lata siedemdziesiąte n.e.) do Koryntian, polecające, żeby biskup był mężem jednej żony, to należy zauważyć, że robota fałszowania, dorabiania, przeinaczania, dostosowania do warunków politycznych i potrzeb nowego kościoła, pism Nowego Testamentu, trwała (i to się uznaje oficjalnie) do połowy pierwszego tysiąclecia n.e.
To, że zaznaczyłem powyżej, iż w kościele pierwotnym na poligamię było przedwcześnie oznacza, że trzeba było upływu prawie dwóch tysiącleci, żeby społeczeństwa europy dorosły do tej formy seksualnego współżycia. We współczesnym społeczeństwie coraz wyraźniejszy jest trend do zbiorowego współżycia, gdzie kobieta posiada kilku mężów lub kochanków i vicewersa albo żyje w komunie, gdzie kilku mężów chędoży kilka wspólnych żon.
Inne tematy w dziale Rozmaitości