Odcinek 9 - o kapłaństwie prostytutki…
Z kapłaństwem kurwy jest tak samo jak z kapłaństwem katolickiego księdza. Jak się wyraził na ten temat św. Tomasz Akwinata, komentujący skuteczność sakramentalną godnych i niegodnych kapłanów: „Bierze godny i niegodny, lecz skutek niejednorodny”. Trzeba to rozumieć w ten sposób – jakby na odwyrtkę – że kapłan upadły moralnie, zwyczajny łachudra, sprawując eucharystię ma moc przemienienia chleba w ciało Chrystusa na równi z kapłanem godnym, świętym i przebóstwionym – ale, mówi św. Tomasz, urząd szafarza sprawują rożni księża; godny i niegodny, a skutek niejednorodny, to znaczy, że skutkiem działań niegodnego księdza jest również pojawienie się ciała chrystusowego na ołtarzu, lecz zamiast zbawienia niegodny celebrans, gotuje on sobie wieczne potępienie.
Kto sprawuje eucharystię niegodnie, splugawionymi (przez współpracę z siepaczami, przez krew niewinnych i pieniądze) rękami, ten śmierć wieczną sobie gotuje. I to ma na myśli Akwinata mówiąc o skutku niejednorodnym. Godny kapłan (jak godna kurwa) gotuje sobie niebo, niegodny piekło, a przecież obydwoje są równi w mocy sprowadzania Chrystusa na ołtarz ofiarny. Zresztą, Jezus powiedział: Kto niegodnie pije z tego kielicha, śmierć własną sobie gotuje. I dotyczy to nie tylko szafarek boskiej caritas, prostytutek, ale również nas, ich klientów.
Ci, co nie wierzą w moc i wielkość Chrystusa, nie mogą uwierzyć, że przez kurwę, do upadłego człowieka może przychodzić Chrystus i mogą się gorszyć, że kurwa również sprawuje eucharystię powszechnego kościoła, i to często lepiej, i skuteczniej, niż zdradliwa, fałszywa żona, w domowym kościele naszych rodzin, który potrafi być gorszy od piekła. W kościele naszych rodzin żona dla męża, mąż dla żony powinni być wzajemnie kapłanami, a często przyjmują rolę katów. W społecznym Kościele, mężczyzna dla kobiety, i dla innego mężczyzny, jest również kapłanem, a kobieta kapłanką. Powinni być kapłanami prawości, uczciwości, nadziei i podawać przez siebie bliźnim żywego Boga.
W tym sensie prostytutka będąc społeczną dawczynią kobiecości, jest kapłanką, do której też się odnosi, jak i do nas wszystkich, powiedzenie doktora anielskiego z Akwinu, (który o mało co, uniknął spalenia stosie): „Bierze (przywilej i moc konsekracji) godny i niegodny, lecz skutek niejednorodny”. Powtarzam, jeden jest zbawiony a drugi potępiony, pomimo mocy sprawczej kapłaństwa lub kurestwa – w przypadku kurwy; co jest przełożeniem Jezusowego: „Brudne jest to, co wychodzi z wnętrza człowieka”. A brudne jest sprzeciwianie się prawu miłości. Miłości, która jest zbudowana z wiary i nadziei, a miłość z nich jest największa. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.
Ta sama zasada, anielskiego mnicha, która dotyczy dobrych i złych kapłanów, dotyczy również kapłanek Wenery. A bierze swój teologiczny rodowód z ewangelicznej przypowieści o dobrym samarytaninie, oraz o dobrych, czuwających i złych, leniwych pannach. Złe prostytutki są przyrównane do leniwych panien (i księży), a dobre, do roztropnych panien. Bo wygląda na to, że jednak kurwy są pod specjalną ochroną niebios, jako kapłanki, szafarki i strażniczki leków miłości. Są jakby wyrobnicami i pomocnicami w planie zbawienia i to na pierwszym froncie walki z szatanem, który dezorganizuje Życie ludzkie na wszystkie sposoby, wprowadzając w Logos różne szkodliwe przesądy; a to lesbijstwo i pederastię, a to kult wnucząt i pajdokracji, gdzie jajo jest ważniejsze od kury, a to kult pieniądza…
Wszędzie tam, powołane przez Boga do pilnowania moralności, hufce kurewskie stoją na straży tradycyjnego ciupciania i nie pozwolą babie z babą ani chłopu z chłopem, ani babce z wnuczkiem lub wnuczce z dziadkiem (za emeryturę!) tylko tradycyjnie, po bożemu, dorosłej brzanie z morowym chłopem, jak Bóg w raju stworzył i przykazał: rośnijcie i mnóżcie się. Wtedy wolno stękać z rozkoszy, kiedy indziej nie. Stękanie „kiedy indziej” jest obrazą Boga i ludzi. Bo „ludzie”, jako całość domeny wszechświata, w tym układzie, też są równorzędni (też są sędziami i suwerenami), jak Bóg.
Wracając do dobrych panien, wypada zauważyć, że dobre zamtuzianki również palą w nocy światło, żeby oświetlało drogę i pilnują lamp oliwnych miłości; w oczekiwaniu aż niespodzianie Oblubieniec przyjdzie. A wtedy będzie święto i szabas, bo Oblubieniec jest panem szabatu i gładzi wszelkie grzechy świata! Ewangeliczna przypowieść o roztropnych, dobrych i leniwych, złych pannach jest przypowieścią o dobrym i złym burdelu, których w starym Izraelu nie brakowało. Było toteż jakby nawoływanie Jezusa, nauczyciela i reformatora, żeby poprawić jakość i kulturę pracy domów publicznych w Jeruzalem i w okolicach, w których nauczał, bo nie sposób było chodzić do przybytków podejrzanych, brudnych i pełnych alfonsów, gdzie można było dostać w mordę.
Ten kto się gorszy,że Jezus nauczał w burelach, pragnę przypomnieć, że domach bogatych Żydów owego czasu, wieczerzy spożywano na sposób zwyczajów rzymskich, to znaczy gospodarze i goście leżeli na łożach wokół stołu i pili wino. Ich małżonki lub towarzyszki leżały przed nimi, odwrócone tyłkami do swych partnerów, którzy z nimi kopulowali od tyłu. Służba niektórych nakrywała do pasa opończami, ale wykwintne kobiety spożywały kolację z obnażonymi piersiami i nie dziwiło to wcale. Gdy towarzystwo sobie podpiło, partnerzy się wymieniali partnerkami i wszystkim było dobrze. Takie były zwyczaje, takie były czasy, że bujna starożytność przypominała burdel. Do takich domów Jezus był zapraszany na kolację, gdzie mówił gościom o królestwie niebiańskim. Dlatego niektórzy ascetyczni faryzeusze z Qumran nazywali go lubieżnikiem, żarłokiem i opojem. Dlatego również, nie mogąc zwalczyć tych zwyczajów, proponował zacząć poprawę, od samych prostytutek, bo wiedział, że ostatecznie wszystko zależy od kobiety, tego naczynia grzechu, ale zarazem i od ich świętości. Jezus wiedział, że tam gdzie żony i prostytutki są leniwe, tam się zaraz lęgnie oszukaństwo i pozorowanie orgazmu, a od tego zaczyna się wszelkie zło w naszym życiu.
Dlatego usiłował reformować zarówno kurwy jak i mężatki, przypominając im, o ich naturalnej świętości, którą stwórca wszczepia w każdą kobietę. Jakby tu uzasadnić ten pogląd – mój sąsiad w szpitalu zastanowił się chwilę – gdy się patrzy na klęczącego i modlącego się mężczyznę, trudno wierzyć, że robi to prawdziwie i szczerze. Po prostu sama natura mówi nam instynktownie, że to jest niezgodne z jego naturą. Natomiast spoglądając na modląca się kobietę, nie mamy wątpliwości, że robi to szczerze i wierzymy jej natychmiast, że może być świętą. Ba pragniemy, żeby była świętą i życzymy jej tego szczerze.
Ci, co nie wierzą, że w czasie stosunku seksualnego, pełnionego z miłości, między mężczyzną a kobietą, nie spełnia się boska Caritas, ci nie wierzą ani w istnienie Boga, ani w zbawienie duszy ani w głębszy sens życia.
Inne tematy w dziale Rozmaitości